06 maja 2016

Od. Kano c.d Moon

Uspokój się Kano, wdech, wydech, postaraj się nie roznieść wszystkiego naokoło. Właściwie to sam nie wiedziałem, czy byłem zdenerwowany, czy co. Najchętniej schowałbym się pod kocykiem i już nigdy stamtąd nie wyszedł. O ta, to był dobry wybór.
- No co? – mruknęła po chwili Moon.
Już w pierwszej chwili wyczułem nutkę ironii w jej głosie.
- Nie pogrywaj sobie ze mną – powiedziałem już nieco pewniej.
Dziewczyna rzuciła mi lekceważące spojrzenie i odsunęła się ode mnie. Świetnie, narobiłem sobie wstydu. Najchętniej zapadłbym się pod ziemię. Rzeczywiście nie lubię, jak ktoś stroi sobie ze mnie żarty. Bujać to my, ale nie nas. Heh, kobiety to jednak zdradliwe i odstępne stworzenia. Stałem przez chwilę, nie wiedząc co zrobić, aż naszła mnie myśl. Wykorzystam jej broń, jeśli ona może się do mnie łasić, to kto mi zabrania to zrobić. Rozejrzałem się za dziewczyną, siedziała właśnie na kanapie, tuż przy śpiącym chłopcu. Potrząsnęła nim lekko, a on powoli otworzył oczy. Wiercił się przez chwilę, aż wreszcie wrócił do snu. Podszedłem do niej, stanąłem z tyłu kanapy i oplotłem ręce wkoło jej szyi. Zdrętwiała na sekundę, a po chwili odwróciła się gwałtownie. Zamachnęła się by walnąć mnie w policzek, jednak w odpowiednim momencie się usunąłem. Na mojej twarzy pojawił się głupkowaty uśmiech.
- No i jakie to uczucie? – zapytałem kpiąco.
Dziewczyna zadarła nos.
- Nie twój interes. W ogóle, jak śmiałeś?!
W odpowiedzi złapałem ją w tali i przysunąłem bliżej siebie. Szepnąłem jej do ucha:
- Oko za oko, ząb za ząb.
Dziewczyna jednak była chyba lepiej wprawiona w tych sprawach, najpierw lekko się skrzywiła, jednak po chwili uspokoiła się. Odsunęła się powoli i wróciła do chłopaka.
- Dobrze, twoje fantazje zostawmy na później. Teraz proponuje zająć się tym chłopakiem – powiedziała, zbliżając się do kanapy.
Wzruszyłem lekko ramionami. Chłopak miał nie więcej niż piętnaście lat, ciemne, odstające na wszystkie strony włosy i zielone, przenikliwe oczy. Moon próbowała go obudzić, jednak ten tylko mruczał coś pod nosem i wracał do snu. Dopiero wtedy przypomniałem sobie o małej torebeczce, którą chłopak miał przy sobie, kiedy go spotkaliśmy. Wyciągnąłem ją z kieszeni, otworzyłem i wysypałem jej zawartość na stół. Były to cztery krwiście czerwone kryształy. Wyglądały na cenne. Moon dała sobie spokój z budzeniem chłopaka i podeszłą do stołu. Wzięła jeden z połyskujących kamieni do ręki i uważnie go obejrzała.
- Co to jest?
- Sam nie wiem, jakieś kryształy.
- To i ja wiem, ale, one emanują czymś, jakby magią.
Wziąłem jeden z nich do ręki. Rzeczywiście, było w nich coś magicznego. Moon podeszła do chłopaka i podstawiła mu kryształ tuż pod nos.
- Co to jest? – powtórzyła pytanie.
Chłopak otworzył jedno oko i nagle się rozbudził. Skoczył w kierunku Moon i próbował wyrwać jej czerwony kamień, jednak dziewczyna była szybsza i odsunęła się w bok.
- Oddajcie mi je! – warknął chłopak.
Spojrzałem zdziwiony na Moon. O co niby chodziło z tymi kryształami, skąd w ogóle chłopak je miał? Wydawał się być normalnym człowiekiem, więc skąd miał przy sobie takowe kryształy?
<Moon? Oko za oko, ząb za ząb XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits