Odwróciłem się zdezorientowany w kierunku niewysokiego bruneta, który
położył rękę na moim ramieniu. Skąd niby ja miałem wiedzieć co tu się
dzieje? Sam się chciałem dowiedzieć. Ostatnio mało miałem do roboty i
się nudziłem. Wzruszyłem jedynie ramionami. Chłopak przede mną jedynie
patrzył w naszym kierunku.
- Czekaj – powiedział brunet po chwili namysłu – czy ty przypadkiem nie należysz do watahy?
Skinąłem głową. Właściwie, jeśli by tam trochę pomyśleć, to może ja też
go już widziałem? Cóż, bardziej jednak interesował mnie drugi chłopak,
ten, który gadał jakieś dziwne rzeczy i rzucał wobec mnie oskarżenia, że
jestem jednym z „nich”. Problem w tym, że nawet nie wiedziałem o kogo
niby mu chodzi. Ten patrzył się na nas dość niepewnie.
- Co mu odwala? – mruknąłem do bruneta obok mnie.
- Shinijro? Wszystko w porządku? – zapytał brunet całkowicie mnie ignorując.
Czyli się znali. Świetnie, tylko ja taki niepoinformowany. Chociaż i tak
najgorsze co by mogło się stać, to to, że sami byt się sobą zajęli i
nie mógłbym dowiedzieć się o co chodziło temu całemu Shinu… Shani… Rio?
Jak on niby miał na imię? Dobra, nieważne. Brunet, kiedy indziej ustalę
jego imię, zbliżał się do tego drugiego. Oczywiście nie mogłem ich tak
porzucić, zżerała mnie ciekawość. Podszedłem więc bliżej i stanąłem za
brunetem wyglądając mu przez ramię.
<Mephisto? Te powtórzenia, ta kreatywność, ta akcja i dynamika, ta
oszałamiająca długość niczym książka, ten totalny brak weny, ale
przynajmniej wreszcie Ci odpisałam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!