- Zaraz wrcam... - Tene powiedziała i wyszła z domu. Po upewnieniu się, że jest już daleko...
- Ice! - zawołałem swoją kotkę. Kotka zeszła pędem po schodach i usiadła na kanapie.
- I co? Już wszystko ustalone? - zapytała Ice. Kiwnąłem głową.
- Mogłabyś załatwić jakiś garnitur i sukienkę dla Tene? - zapytałem kotki.
- Jasne. - odpowiedziała i podreptała w stronę telefonu. Wyglądało to
dość dziwnie. Kot rozmawiający przez telefon. Ja szybko
przeteleportowałem się do jubilera.
- W czym pomóc? - zapytał się sprzedawca.
- Poproszę zaręczynowy pierśconek... Najlepiej z szafiem... - odpowiedziałem.
Sprzedawca pokazał mi pierścionek z szafirem.
- Pierścionek z szafirem. Platyna... I małe diamenty... - sptzedawca się
usmiechnął się. Na słowo " platyna " zatkało mnie, no ale cóż... Czego
nie robi się dla miłości?
- Ile? - zapytałem wyjmując kartę.
- 64 tysiące... - odpowiedział z uśmiechem. Westchnąłem. Im tylko na
kasie zależy. Szczęscie, że rodzice zostawili mi coś na kącie.
Zapłaciłem i szybko wróciłem do domu.
- I co? Jak wygląda? - zapytała niecierpliwie Ice.
- Zobaczysz... - usmiechnąłem się. Po chwili weszła Tene. Szybko zchowałem pierścionek. Ice pobiegła na górę.
- Ymmm... Tene... Chciałbym zaprosić cię na kolację... - uśmiechnąłem się.
- Dzięki... - Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Poszła na górę.
" Ice! Gdzie ten garnitur?! " zapytałem się kotki w myślach.
" Ymmm... Na fotelu..."- usłyszałem odpowiedź. Podszedłem do fotela i
spojrzałem na garnitur. Szczęście, że nie czarny... Wypuściłem powietrze
z ulgą...
Mało czasu... Szybko przebrałem się w garnitur. Uczesałem włosy i
schowałem pudełko z pierścionkiem. Po chwili zeszła Tene... Zatkało
mnie...
- Co? - zapytała się spoglądając w lustro.
- Wyglądasz... Ślicznie... - ledwo co wydusiłem te słowa. Miała na sobie
błękitną suknię sięgającą do kostek. Miała także zielony pas, który
dopasowywał się do jej talii. Na szyi miała naszyjnik z szafirami.
Będzie pasował do pierścionka...
" Ice... Nieźle się spisałaś... " pomyślałem. Podałem Tene rękę i
przeteleportowaliśmy się do chyba najdroższej restauracji w całym
mieście.
Usidliśmy przy stoliku i zamówiliśmy jedzenie. Nie mogłem oderwać od niej wzroku... Po prostu anioł na ziemi...
Przez cały czas panowała cisza... Wziąłem dwa oddechy... A co jeśli się niezgodzi? A co jeśli... Dobra koniec...
Wstałem od stolika i uklęknąłem przed nią, wyjąłem pudełko i otworzyłem je...
- Ymmm... Tene... Czy... Wyjdzesz za mnie...? - zapytałem.
(Tene?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!