Ta... Proszek do pieczenia na mojej głowie... Amir cały w mące i nasza
głupota. Czego chcieć więcej?! Amir szykował na mnie jajka, ale ja
uciekłam.
- Błagam! Tylko nie jajka! - wrzasnęłam śmiejąc się. Po chwili złapał
mnie w ramiona. Powiem, że mi się to podobało... Patrzyliśmy sobie w
oczy.
Po chwili mnie przytulił. PRZYTULIŁ! Nie wiedziałam co robić... No... Ale też go przytuliłam. Co ja robię!?
Mogłabym tak stać na zawsze.
- Ymmm... Nie sądzisz, że powinniśmy posprzątać? - zapytałam Amira pokazując całą kuchnię od mąki... Jajek... I reszty.
- Sprzątaczka Amir wersja 2.0 gotowa na rozkazy! - krzyknął i poszedł po
miotłę. Dałam mu frtuch. Uśmiechnęłam się i wzięłam szmatkę. Wyglądał w
nim tak, że prawie bym wybuchła śmiechem.
Wzięłam się do pracy. Amir jak na chłopaka świetnie sobie radził. Po
godzinie a nawet dwóch skączyliśmy pracę. Opadłam bez sił na kanapę.
- Już nigdy przy tobie nie tknę mąki... - powiedzaiłam. Amir tylko się uśmiechnął. Zapomniałam, że wciąż moje włosy są w mące.
- Idę umyć włosy... - powiedziałam i bez słowa poszłam po schodach. W
łazience myślałam tylko o NIM. Prim? Co z tobą?! Zaczyna mi się
podobać?! W łazience spędziłam godzinę. Zeszłam na dół i usiadłam na
kanapie... Nastała krępująca cisza.
- Umiesz posługiwać się łukiem? - zapytałam. Amir kiwnął głową.
- No to mały pojedynek? - uśmiechnęłam się. Amir przęłknął ślinę, ale się zgodził.
- Zaraz wracam. - powiedziałam i pobiegłam po łuk. Stop! Nie mogę wyjść w
dresach! Pobiegłam do szafy i wyciągnęłam krótkie spodenki i bluzkę we
wzory militarne. To był mój ulubiony zestaw na szczelanie z łuku.
Oczywiście uszyty przeze mnie. Wzięłam dwa łuki. Jeden mój a drugi
zastępczy. Pobiegłam na dół i rzuciłam Amirowi łuk.
- No to co? Gotowy? - powiedziałam i podałam mu rękę. Amir uśmiechnął
się i podał mi rękę. Przeniesliśmy się na strzelicę mojego... Ojca.
- Dziewczyny mają pierwszeństwo. - Amir uśmiechnał się. Ja odsunęłam się
od tarczy na odległość 70 metrów. Amir nie był pewny, że trafię,
widziałam to po jego wyrazie twarzy. Był wręcz zaskoczony. Naciągnęłam
cięciwę, wzięłam dwa oddechy zamknęłam oczy i wypuściłam strzałę. Strzał
prosto w dziesiątkę!
- Twoja kolej... - uśmiechnęłam się i ustąpiłam miejce Amirowi.
Amir stanął przed tarczą.
" Cały spięty... Szybkie tętno... Za bardzo się denerwuje... " myślałam
obserwując jego każdy ruch. Po chwili strzała wyszczeliła. Trafił w
piątkę. Spojrzał na mnie a ja tylko się uśmiechnęłam. Podeszłam do
niego.
- Spróbuj jeszcze raz... - powiedziałam i stanęłam za nim.
- Rozluźnij się... Skup się na celu... Oddychaj spokojnie... Myśl tylko o
tym co teraz się dzieje... - wyszeptałam mu do ucha. Amir trochę się
uspokoił. Był rozluźniony.
- Teraz zamknij oczy... - szepnęłam. Zrobił to co mu kazałam. Naciągnął
cięciwę i puścił. Po chwili otworzył oczy a jego strzała przebiła moją.
( Amir?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!