27 kwietnia 2016

Od. Aaron'a c.d Hope

Niewinne, urocze, a zarazem niepewne spojrzenie - kusiło mnie to niezmiernie. Mój wzrok powędrował na lekko rozpiętą bluzę. Uśmiechnąłem się wspominając niedawną rozkosz. Chwyciłem kosmyk jej włosów, miękkie... Dłoń dotarła na zarumieniony policzek, pocałunek powtórzył się. Dopiero, gdy zaczęliśmy tracić oddech, oderwaliśmy się od siebie.
***
Zapiąłem zamek odzienia Hope.
-Teraz serio, powinniśmy iść po ten miecz, Romeo i Julia powracają do akcji! -zaśmiałem się i pomogłem jej wstać.
 Nie wydawała się szczęśliwa, najwyraźniej ugasiłem jej myśli. Ale czy naprawdę to zrobiłem? Po głowie krążyły mi chore pomysły. Z ogromną chęcią pociągnąłbym to dalej, ale coś mnie powstrzymało. Niestety. Zerknęła na mnie zawiedziona.
- A więc, idziemy dalej. -ruszyła do przodu.
Podszedłem do niej, i spokojnie złapałem za rękę. Kąciki ust dziewczyny podniosły się minimalnie, ale odwzajemniła uścisk.
***
Powoli zbliżaliśmy się do zamku Mroku. Sam pałac nie wyglądał na miły i przyjemny domeczek. Szkoda, o co ja się łudziłem. Głupi Aaron, głupi. Puściłem dłoń białowłosej. Sięgnąłem po sztylet.
-Wchodzimy? -spytała gotowa już Hope.
Pokiwałem głową, najwyraźniej moja  partnerka już dawno wymyśliła plan zabrania miecza. Dziewczyna zerknęła na mnie.
-Odciągniesz Mroku, a ja zabiorę miecz. Później spotkamy się w tym samym miejscu. -stwierdziła i wbiegła do zamku.
-Okej.
Chwila... Co?! Dałem się wrobić w odciąganie Mroku. Ten jej przeklęty urok. Niestety. Pff, a więc czas zacząć. Skoro jest demonem, zapewne ściągnie ją zapach krwi. Obejrzałem swoją rękę. Cóż, moje rany jeszcze nie zaschły, a więc powinny jeszcze wytwarzać ów zapach. Nie myliłem się, Mroku stała niedaleko mnie. Białe, lekko zakręcone włosy kołysały się na wietrze. Nie wyglądała na aż tak okrutną kobietę, chociaż nią była.  Chodziło o to... Mam ją przetrzymać tutaj. Spojrzenie demona było po prostu puste, a zarazem żądne krwi. Nie potrafiłem rozpoznać co drzemie w jej umyśle. Cofnąłem się kilka kroków wzbudzając zaciekawienie demona. Aktywowałem Uigo. Zacząłem biec w kierunku Mroku usiłując zrozumieć jej reakcję. Wyminąłem ją zgrabnie i zatrzymałem się za nią. Zmaterializowałem się. Obróciła się w moją stronę, szeroki uśmiech prezentujący rządek bielutkich zębów nie zamierzał zniknąć z jej bladej twarzy. Och, Hope sprężaj się... Odciągnąć... Od-ciągnąć. Dokładnie! Wyciągnąłem sztylet i ruszyłem na demona. Rozpłynąłem się w powietrzu nim miecz zdołał chociażby zaciąć Mroku. Zdezorientowany demon zaczął atak. Aktywowałem Reiji. Zdołałem odeprzeć atak, zyskując na czasie. Nie, niech ta dziewczyna się pośpieszy. Nie chcę ranić Mroku, dobrze wiem, że w tym pojedynku moje szanse wynoszą zero. Hope wybiegła z zamczyska z mieczem w rękach.
-Aaron! Mam! -wrzasnęła, a ja skupiłem na niej swoją uwagę.
Było to błędem. Ledwo umknąłem przed Mroku, właściwie to nie... Nie umknąłem. Pazury demona wbiły się w moją skórę zostawiając czerwone wgłębienie. Syknąłem z bólu odruchowo chwytając się za ranę. Przymknąłem oczy, stałem się niewidzialny i pobiegłem do Hope.
-Możemy iść. -szepnąłem do jej ucha.
Dziewczyna drgnęła, ale ruszyła biegiem przed siebie. Po chwili stałem się widzialny.
***
Zmachany, zmachanie... Boli, bardzo boli. Zacisnąłem zęby.
-Możemy zrobić tutaj postój? -uśmiechnąłem się kwaśno.
Spojrzała na mnie podejrzliwie, ale przytaknęła. Uff... Dawna rana na nodze też nie wyglądała zachęcająco. No i jeszcze ta przy biodrze, ciągle wypływała z niej krew. Nie fajnie. Nie bez powodu zrobiłem tutaj postój. Wszedłem do wody i usiadłem tak aby tylko łeb został widoczny.
-Aaron co ty robisz? -spytała marszcząc brwi.
-Jak chcesz, to też chodź! -wyszczerzyłem zęby w bolesnym uśmieszku.

(Hope, proszę bardzo. Przepraszam za błędy, i tą beznadziejną beznadziejność, ostatnio jak wiesz, wena mi nie dopisuje! ;^;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits