Dziewczyna wzięła głęboki oddech. Policzyła do dziesięciu. Miała ochotę mu przywalić. Nienawidziła ród męski. Tym bardziej tych wrednych dla otoczenia. W sumie ona sama była wredna. Ale tylko dla tych wrednych. Po dłuższym spacerze wreszcie natrafiła na właściwą ulicę. Otworzyła oczy. Dom był cudny. Nawet bardzo. Tyks uwielbiała nowoczesne chaty. Dobrze pamiętała, że zanim Darkness przybył, mieszkała kilka dni w tym domostwie. Uśmiechnęła się sama do siebie, ale uśmiech zniknął, gdy tylko ujrzała Enkasa, który warknął:
- Co się szczerzysz?
"Co za wredny czubek!" - pomyślała i już zamierzała się na nim odgryźć, kiedy ktoś wyszedł z domu. Wadera w duchu podziękowała temu ktosiowi, bo gdy tylko się zbliżył do Tyksona, ty pobiegła do niego i warkneła;
- Trzymaj mnie z dala od tego psychola!
Po czym spojrzała na twarz postaci z błagalnym wzrokiem. Był to Viper. Upadły Alpha Watahy. Obecnie w nie najlepszym humorze. Tyks zgryzła wargę i wstała. Otrzepała się z kurzu i uśmiechnęła nieśmiało w stronę Viper'a:
- Już nie ważne.
- Mam nadzieję! - odburknął i raźnym krokiem ruszył w stronę najbliższego pubu.
Wadera smutno westchnęła. Do cholery, czy ktoś ją przed tym psycholem uratuje?!
<Enkas? Ktoś?>
Będę tym ktosiem :P /Shayen
OdpowiedzUsuń