Przybrałam wilczą postać. Mały parkour po lesie będzie dobrym treningiem, prawda? Nie? Hahahah.
Za każdym razem mam powód do śmiech czemu? I don't know. Haha.
Okey, okey Toxic. Spokojnie, ogarnij się. Biegnij spokojnie, i skacz po drzewach, czyli rób to co zawsze. Zadziwiające. Haha.
A co to, lub kto to? Jakiś człowiek. Nowe mięsko do ubicia! Ale moment!
To chyba ktoś z naszych. Nieeee. Czemu?! Ale może hmm.. Już wiem,
pobawimy się w szpiega! Zobaczymy co robią sobie nasze ludziki...
Chwila. Moment. Wchodzi do opuszczonej chaty.. Warto zajrzeć co tam
będzie robił. Hahaha. Zaczynam zaglądać co On tam robi. Hmm.. Dokonuje
krwawego mordu, a potem.. miażdży organy i chowa serce ofiary do
plastikowego worka? What the f***? Bez komentarza. Zaczyna lizać nóż.
Ble. Zmierza w stronę drzwi. Zaczęłam oddalać się. Byłam około 4-5
metrów. A on mnie nie zauważył. Dziwne. Teraz idzie w stronę watahy. Nie
no ludzie.. Proszę was, to śmieszne. Z trudem musiałam powstrzymać się
od mojego psychopatycznego śmiechu. Zaczęłam iść za nim. [...]
Przed samą watahą, wykonaliśmy ostry zakręt w lewo. Że jeszcze się on
nie spostrzegł, że go od jakichś 3 godzin obserwowałam.. Haha.
Doszliśmy do głównego apartamentowca, w którym większość członków
mieszka. Ów chłopka, wszedł do trzeciego od lewej mieszkaniu, który
znajdował się na szóstym piętrze. Ja na szczęście mieszkałam na piątym.
Ale i tak możemy się wspólnie POBAWIĆ. Odczekałam około 30 minut, i
zaczęłam dobijać do jego mieszkania.
-Czego?- donośny męski głos wydarł się chyba na pół budynku. A to oznaczało tylko jedno- Ren.
-Ładnie to tak zabijać w środku lasu? Hahaha.- zaczęłam się szaleńczo śmiać.
Ren otworzył drzwi, bodajże kopniakiem, i zostałam wciągnięta do
mieszkania.Podniósł mnie jedną ręką do góry za koszulkę. Mój śmiech
stawał się coraz głośniejszy. Chłopak przyłożył mi drugą dłoń do ust, a
ja ją polizałam, ale przestałam się śmiać.
-Jeżeli komuś o tym piśniesz słówko, to potraktuję Cię sztyletem, a twoje nerki posłużą mi jako trofea.
-Spokojnie.. Haha. Nie jestem kablem.
Wyrwałam się z uścisku kruczoczarnego chłopaka.
-Szlachta zamieszkuje wyższe piętro ode mnie.. No nieźle..
Usłyszałam charakterystyczne chlapnięcie, dobrze znanego mi "facepalm'a".
-Zamilcz.- Ren chyba się wkurzył. I dobrze. Z ust wyrwało mi się parsknięcie.- A w ogóle.. Kim Ty jesteś?
-Mi też miło, Toxic Badluck. A Ty kim jesteś?
Chłopak wahał sie nad odpowiedzią. Dziwię się, ze nawiązał ze mną jakiś kontakt.
<Ren? :')>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!