Nie miałam bladego pojęcia jak mam zareagować. Po chwili namysłu
postanowiłam za nim pójść. Miał ciężką przeszłość to raczej mój
obowiązek go wesprzeć w chwili obecnej .
Namierzyłam go na dachu pewnego bloku gdzie wpatrywał się na rozświetlone miasto. Nawet mnie nie zauważył jak wchodziłam .
-Przebywanie w samotności nie pomorze.
Chłopak się spojrzał na mnie robiąc wrogie spojrzenie .
-Jeszcze ci mało dziewucho.
Ja ustałam tak 3 metry za nim tak by móc ewentualnie uciec . Nie wiadomo czego się po nim spodziewać .
-Wracaj tam do swojego raju ...
-Po co ?
Nie odpowiedział mi , tylko prychnął coś pod nosem .
-Myślisz że miałam życie jak w bajce ? Otóż nie , mi też nie było łatwo.
Nikt mnie nie spierał . Od małego zawsze byłam sama . Rodzice mieli
mnie gdzieś .-Zaczęłam ostrożnie podchodzić do niego .-Ja nie chcę ci
niczego zniszczyć , jedyne czego chce to tylko pomóc.
- A weź spie****** , z taką mową to se możesz.
- To nie ode mnie zależy co się stanie . Jeśli chcesz żeby dzieci ci
wybaczyli , zmień się . Pragniesz władzy , dąż do niej . Jeśli będziesz
wszystkich straszyć to nie zdobędziesz prawdziwej władzy . Musisz być
wsparciem i przykładem dla innych .
Znajdowałam się już tuż przed nim .
Przytuliłam się w tedy do niego . Nie wiem dlaczego ale poczułam że tak
należy zrobić. Widziałam jak szykuję się do tego by mnie dźgnąć kosą.To
wtedy powiedziałam .
- Nie popełniaj tego błędu . Bądź wsparciem i przykładem a będziesz mieć należną ci władze... Po prostu się zmień a ci wybaczą.
Po czy go puściłam.
(Darkness?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!