Który to już raz ta sama, ciepła, lepka i ciemna ciecz spływa
po tym samym narzędziu zbrodni, przez co zostawia je całe usiane w drobnych
kroplach? Które to już morderstwo z rzędu? Który już to raz… uśmiechnął się w
ten sam psychopatyczny sposób? Chłopak stał teraz nad rozprutym ludzkim ciałem,
które dawało teraz nieprzyjemny odór krwi oraz innych płynów. Wszędzie walały
się szczątki jelit, żołądka, nerek, a także płuc, o ile można byłoby je teraz
nimi nazwać, ponieważ za nic nie przypominały swojej pierwotnej postaci.
Podobnie jak trzy poprzednie ograny, gdyż nie dość, że zostały zgniecione na
lepką maź to jeszcze, rozbryzgane na wszystkie strony pomieszczenia, w którym
aktualnie się znajdowali. Była to dość ciasna komórka, którą nikt nie używał od
lat, a to idzie za tym, że nikt do niej nie zaglądał, a więc było małe
prawdopodobieństwo, że ktoś tu w ogóle zajrzy. Poza tym… była w środku lasu,
więc, na cholerę ktoś by chciał tu w ogóle spojrzeć? Tylko rządny przygód
głupiec, spoglądnąłby na to zapomniane przez czas miejsce. Chłopak poprawił
poplamione krwią rękawiczki i począł zastanawiać się jaki to organ wziąć ze
sobą tym razem, gdyż wnętrzności nie znanej mu osoby wyglądały na dość zdrowe i
nie widać było, że ofiara jakkolwiek chorowała. Ren do wyboru miał jeszcze
trzustkę, wątrobę oraz… serce. Reszta była zbyt zmasakrowana, żeby cokolwiek z
nią zrobić. Tak więc chłopak wybrał najszlachetniejszy organ – serce, po czym
wyjął plastikową torebkę, która wyglądem przypominała taką, którą zbiera się
dowody rzeczowe. Jednakże ta była większego rozmiaru, by mogła pomieścić w sobie
całe serce. Po tejże czynności wyjął schowaną na wysoko położonej, zakurzonej
półce, czarną, torbę sportową, do której spakował narząd wewnętrzny. Został on
ukryty pod stertą ubrań sportowych chłopaka, a dokładniej niej mówiąc w „tajnej”
kieszonce, która była na tyle pojemna, że mogła schować torbę z zawartością bez
żadnego problemu. Dodatkowo nie pojawiały się żadne zgrubienia przez co, nikt
nie domyśliłby się, że w jego torbie znajduje się ludzkie serce. Ren spojrzał
na swój nóż do amputacji ociekający krwią, po czym spróbował jednej ze
spływających kropli. Jego reakcja nie była jakaś specyficzna, z bez emocjonalnym
wyrazem twarzy pokiwał głową z uznaniem, po czym wyjął z kieszeni białą chustę
i zaczął czyścić narzędzie zbrodni. Kiedy tylko zakończył polerowanie noża,
zdjął rękawiczki poplamione krwią, po czym wepchnął je do tej samej kieszonki,
gdzie znajdował się organ wewnętrzny. Po wykonanej czynności po raz ostatni
spojrzał na zmasakrowane, przez siebie zwłoki, po czym zaczął kierować się w
stronę wyjścia. Kiedy tylko wyszedł zdjął buty, zostawiające za sobą krwawe
ślady i zmienił je na jakieś znoszone trampki, natomiast te splamione krwią,
upchnął do torby tak, aby jakkolwiek nie stykały się z jego ubiorem sportowym w
środku. Szczęścia miał o tyle dużo, że jego ubranie mimo tak krwawego
morderstwa, nie zabrudziło się ani trochę. Chłopak zaczął kierować się w losowy
kierunek świata, tylko po to, by oddalić się od miejsca zdarzenia, jednakże
wcześniej dyskretnie się rozejrzał, by upewnić się, że nikt go nie obserwuje.
Ale nawet jeśli, ktokolwiek by go śledził, nie rozpoznał by go, ponieważ jego
twarz była ukryta w kapturze i podobnie jak nadgarstki, była zabandażowana. Tak
więc chłopak nie miał najmniejszego powodu do jakichkolwiek zmartwień, że go
złapią, ale tak czy siak by się tym nie przejmował, gdyż po prostu nie
obchodziłoby go to jakoś specjalnie. Tak, więc gdy upewnił się, że nikogo nie
ma w pobliżu, począł coraz to bardziej oddalać się od miejsca morderstwa.
Ren znajdował się teraz w swoim mieszkaniu, które mimo, iż
przypominało zwykły apartament, wcale tak nie było. Pewien pokój był zawsze
zamknięty, a dostęp do niego miał wyłączenie chłopak, ponieważ tylko on
wiedział jak go otworzyć. Nie było dziurki od klucza, czy też klamki, a
pchanie, czy poszukiwania jakichkolwiek zabezpieczeń, kończyły się
niepowodzeniem u innych. Co tam się znajdowało? Masa nieprzyjemnych widoków dla
oka zwykłego człowieka, jednakże nie dla osób niezwykłych, takich jak Ren.
Aktualnie siedział na kanapie robiąc coś na swoim telefonie w pozycji
półleżącej. Schował już on swój cenny skarb w miejsce znane tylko jemu, był
także po prysznicu, który zmył z niego zapach krwi i wnętrzności. Kiedy chłopak
przeglądał jakieś strony, gdzie można było zakupić broń palną, ktoś zapukał do
jego drzwi. Ren z początku to ignorował, jednak z minuty na minutę tajemnicza
osoba zaczęła dobijać się coraz to bardziej. Zirytowany chłopak, mrucząc coś
pod nosem, dźwignął się z tymczasowego siedziska, po czym ruszył w kierunku
drzwi. Nawet nie otwierając zamka, rzucił szorstkim tonem, na tyle głośno, aby
osoba znajdująca się za drzwiami mogła usłyszeć:
- Czego?
Jeżeli ten nieznajomy, bądź ta nieznajoma będzie chciała
jakiejkolwiek pomocy to on bezwzględnie na stan rzeczy, spławi ją, bądź po raz
kolejny zrobi użytek ze swojej broni. Jednak jeżeli będzie to coś innego, po
prostu ją zignoruje… Po chwili chłopak dosłyszał damski głos dochodzący zza
drzwi..
(Toxic? ;D Przepraszam, że tak długo ^^")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!