06 marca 2016

Od Ren'a

Który to już raz ta sama, ciepła, lepka i ciemna ciecz spływa po tym samym narzędziu zbrodni, przez co zostawia je całe usiane w drobnych kroplach? Które to już morderstwo z rzędu? Który już to raz… uśmiechnął się w ten sam psychopatyczny sposób? Chłopak stał teraz nad rozprutym ludzkim ciałem, które dawało teraz nieprzyjemny odór krwi oraz innych płynów. Wszędzie walały się szczątki jelit, żołądka, nerek, a także płuc, o ile można byłoby je teraz nimi nazwać, ponieważ za nic nie przypominały swojej pierwotnej postaci. Podobnie jak trzy poprzednie ograny, gdyż nie dość, że zostały zgniecione na lepką maź to jeszcze, rozbryzgane na wszystkie strony pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdowali. Była to dość ciasna komórka, którą nikt nie używał od lat, a to idzie za tym, że nikt do niej nie zaglądał, a więc było małe prawdopodobieństwo, że ktoś tu w ogóle zajrzy. Poza tym… była w środku lasu, więc, na cholerę ktoś by chciał tu w ogóle spojrzeć? Tylko rządny przygód głupiec, spoglądnąłby na to zapomniane przez czas miejsce. Chłopak poprawił poplamione krwią rękawiczki i począł zastanawiać się jaki to organ wziąć ze sobą tym razem, gdyż wnętrzności nie znanej mu osoby wyglądały na dość zdrowe i nie widać było, że ofiara jakkolwiek chorowała. Ren do wyboru miał jeszcze trzustkę, wątrobę oraz… serce. Reszta była zbyt zmasakrowana, żeby cokolwiek z nią zrobić. Tak więc chłopak wybrał najszlachetniejszy organ – serce, po czym wyjął plastikową torebkę, która wyglądem przypominała taką, którą zbiera się dowody rzeczowe. Jednakże ta była większego rozmiaru, by mogła pomieścić w sobie całe serce. Po tejże czynności wyjął schowaną na wysoko położonej, zakurzonej półce, czarną, torbę sportową, do której spakował narząd wewnętrzny. Został on ukryty pod stertą ubrań sportowych chłopaka, a dokładniej niej mówiąc w „tajnej” kieszonce, która była na tyle pojemna, że mogła schować torbę z zawartością bez żadnego problemu. Dodatkowo nie pojawiały się żadne zgrubienia przez co, nikt nie domyśliłby się, że w jego torbie znajduje się ludzkie serce. Ren spojrzał na swój nóż do amputacji ociekający krwią, po czym spróbował jednej ze spływających kropli. Jego reakcja nie była jakaś specyficzna, z bez emocjonalnym wyrazem twarzy pokiwał głową z uznaniem, po czym wyjął z kieszeni białą chustę i zaczął czyścić narzędzie zbrodni. Kiedy tylko zakończył polerowanie noża, zdjął rękawiczki poplamione krwią, po czym wepchnął je do tej samej kieszonki, gdzie znajdował się organ wewnętrzny. Po wykonanej czynności po raz ostatni spojrzał na zmasakrowane, przez siebie zwłoki, po czym zaczął kierować się w stronę wyjścia. Kiedy tylko wyszedł zdjął buty, zostawiające za sobą krwawe ślady i zmienił je na jakieś znoszone trampki, natomiast te splamione krwią, upchnął do torby tak, aby jakkolwiek nie stykały się z jego ubiorem sportowym w środku. Szczęścia miał o tyle dużo, że jego ubranie mimo tak krwawego morderstwa, nie zabrudziło się ani trochę. Chłopak zaczął kierować się w losowy kierunek świata, tylko po to, by oddalić się od miejsca zdarzenia, jednakże wcześniej dyskretnie się rozejrzał, by upewnić się, że nikt go nie obserwuje. Ale nawet jeśli, ktokolwiek by go śledził, nie rozpoznał by go, ponieważ jego twarz była ukryta w kapturze i podobnie jak nadgarstki, była zabandażowana. Tak więc chłopak nie miał najmniejszego powodu do jakichkolwiek zmartwień, że go złapią, ale tak czy siak by się tym nie przejmował, gdyż po prostu nie obchodziłoby go to jakoś specjalnie. Tak, więc gdy upewnił się, że nikogo nie ma w pobliżu, począł coraz to bardziej oddalać się od miejsca morderstwa.
Ren znajdował się teraz w swoim mieszkaniu, które mimo, iż przypominało zwykły apartament, wcale tak nie było. Pewien pokój był zawsze zamknięty, a dostęp do niego miał wyłączenie chłopak, ponieważ tylko on wiedział jak go otworzyć. Nie było dziurki od klucza, czy też klamki, a pchanie, czy poszukiwania jakichkolwiek zabezpieczeń, kończyły się niepowodzeniem u innych. Co tam się znajdowało? Masa nieprzyjemnych widoków dla oka zwykłego człowieka, jednakże nie dla osób niezwykłych, takich jak Ren. Aktualnie siedział na kanapie robiąc coś na swoim telefonie w pozycji półleżącej. Schował już on swój cenny skarb w miejsce znane tylko jemu, był także po prysznicu, który zmył z niego zapach krwi i wnętrzności. Kiedy chłopak przeglądał jakieś strony, gdzie można było zakupić broń palną, ktoś zapukał do jego drzwi. Ren z początku to ignorował, jednak z minuty na minutę tajemnicza osoba zaczęła dobijać się coraz to bardziej. Zirytowany chłopak, mrucząc coś pod nosem, dźwignął się z tymczasowego siedziska, po czym ruszył w kierunku drzwi. Nawet nie otwierając zamka, rzucił szorstkim tonem, na tyle głośno, aby osoba znajdująca się za drzwiami mogła usłyszeć:
- Czego?
Jeżeli ten nieznajomy, bądź ta nieznajoma będzie chciała jakiejkolwiek pomocy to on bezwzględnie na stan rzeczy, spławi ją, bądź po raz kolejny zrobi użytek ze swojej broni. Jednak jeżeli będzie to coś innego, po prostu ją zignoruje… Po chwili chłopak dosłyszał damski głos dochodzący zza drzwi..


(Toxic? ;D Przepraszam, że tak długo ^^")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits