19 marca 2016

Od. Himayi

Krzyk matki i ostatnie westchnienie ojca, cichy płacz siostry i stoicki spokój brata.
Mój własny wrzask. Dziki, zawierający w sobie cały ból, nagromadzony przez całe moje życie wrzask.
Głośny stukot obcasów o podłogę, szloch i pociągnięcie nosem.
A potem tylko pustka, jakby cały świat nagle się zatrzymał.
Głos matki, trzy słowa. Musimy stąd uciekać.
Oczywiście, że musimy, dajcie mi tylko minutę, lub...
Godzinę.
Dzień.
Rok.
Nieskończoność, może wtedy się pozbieram.
***
Popołudniowe słońce świeci mi prosto w plecy, grzejąc skrzydła.
Siedzę pod drzewem ze skrzyżowanymi nogami, mamrocząc pod nosem zaklęcia. Kamienie Runiczne wirują dookoła mnie, rozsiewając błękitną poświatę. Ich delikatne brzęczenie mnie uspokaja, pozwala zapomnieć o cieniach przeszłości i skupić się na tym, co jest teraz.
Laska leży obok mnie, w zasięgu ręki, podobnie tarcza i noże. Jestem przygotowana na wszystko.
Kamienie opadają delikatnie na ziemię, a ja czuję przypływ energii, jak falę, uderzającą o brzeg.
Wzdycham cicho i otwieram oczy.
Przede mną siedzi ktoś, kogo zdecydowanie nie powinno tu być.

<Ktoś, coś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits