Trochę nie rozumiałam o co chodzi Viperowi. Ba, nie miałam bladego
pojęcia o czym on do wszystkich diabłów mówi. Nic nie widziałam w tej
dziwnej książce, owszem, mogłam dostrzec jakieś bazgroły na niektórych
kartkach, ale nie widziałam żadnych napisów czy notatek. Viper zamknął
książkę i spojrzał na mnie.
- To ja chyba będę już spadał – powiedział po chwili.
Właściwie to ja sama chyba też powinnam była się stamtąd powoli zbierać.
Wyszliśmy z pałacu alf i skierowaliśmy się w stronę portalu. Dojście
tam nie zajęło nam długo, Viper cały czas myślał nad czymś gorączkowo
ale jakoś nic nie mówił. Postanowiłam nie naciskać. Znaleźliśmy się w
świecie ludzi i już na początku oboje wpadliśmy w błoto. Chłopak chyba
nawet tego nie zauważył, staliśmy chwilę czekając na jakąś taksówkę.
Wreszcie jedna podjechała, wsiadłam do niej ale Viper został na
zewnątrz.
- Nie jedziesz? – zapytałam chłopaka.
Pokręcił przecząco głową. Taksówka ruszyła. Oparłam się o szybę,
ciekawość mnie zżerała, dlaczego Viper widział coś w tajemniczym
dzienniku a ja nie? Dlaczego tak nagle ucichł? Taksówka zatrzymała się z
piskiem pod moim blokiem, zapłaciłam kierowcy określoną sumę i
wysiadłam. Spojrzałam w górę, teraz czekała mnie dość monotonna i
męcząca wspinaczka po chodach na dziesiąte piętro. Normalnie wjechałabym
windą ale jak na złość ta od dobrego tygodnia nie chciała działać.
Ruszyłam ku górze, po kilku minutach zdyszana dotarłam pod drzwi mojego
mieszkania. Wyjęłam klucz z kieszeni i dostałam się do środka. Zdjęłam
zabłocone buty i skarpety. Przeszłam się do kuchni po szklankę wody,
usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizję. No tak, wciąż
leciały jakieś głupoty a niestety nie mogłam znaleźć żadnego kryminału.
Eh, świetnie. Poniosłam się z kanapy, omiotłam pokój wzrokiem. Czegoś mi
brakowało. Wszystko było na swoim miejscu, panował niewielki bałagan
ale wszystko wyglądało normalnie. Zrezygnowana opadłam z powrotem na
kanapę. Wróciłam do oglądania jakichś seriali, główni bohaterowie jak
zawsze mieli mnóstwo problemów i innych pierdół na głowie.
Dochodziła północ kiedy wyłączyłam telewizor. Miałam ochotę coś
przeczytać, ale… nie miałam przy sobie żadnej książki. Czyli to tego mi
brakowało, oczywiście, poszłam do zamku po coś do czytania a w
rezultacie wróciłam z niczym. Świetnie. Nakryłam się kocem, wyprawa o
tej godzinie nie miała najmniejszego sensu. Postanowiłam odłożyć to do
jutra.
Obudziłam się około jedenastej. Po śniadaniu złożonym z suchych płatków z
jogurtem i owocami oraz szklanki jakiegoś ohydnego soku, złapałam
taksówkę i kazałam zawieźć się w okolicę portalu. Nie śpieszyło mi się, w
zamku byłam przed czternastą. Weszłam do środka, może nie było tam
bardzo ciepło ale zdecydowanie lepiej niż na zewnątrz gdzie temperatura
wahała się miedzy ośmioma a góra dwunastoma stopniami.
Z rękoma w kieszeniach ruszyłam w kierunku biblioteki, rozmyślałam nad
tym, co mogłabym akurat dziś wypożyczyć. Poczułam na sobie czyjś wzrok,
zwolniłam kroku i odwróciłam się. Kilka metrów za mną stał nieco
zaskoczony Viper.
- Co ty tu robisz? – zapytał.
- Nie zdążyłam wczoraj wziąć żadnej książki, a ty?
<Viper?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!