Ciepła, szkarłatna ciecz spływała po ostrym nożu,
zostawiając za sobą drobne, czerwone ślady w postaci małych kropelek. Chłopak
przyglądał się jak ten płyn wolnym tempem przemieszczał się w dół narzędzia.
Uśmiechnął się dziwnie, po czym przejechał językiem po brzegu noża, by
zasmakować cieczy. Kiedy tylko jej spróbował skrzywił się, w geście
zniesmaczenia.
- Masz niezwykle paskudną krew. – Powiedziawszy to wyjął z
kieszeni białą chustę, po czym zaczął polerować narzędzie zbrodni.- Nic
dziwnego, jeżeli jest się tak szpetnym jak Ty. – Prychnął pogardliwie, a
następnie spojrzał na jeszcze parujące od ciepła zwłoki, jakiejś nieznanej
kobiety, której wnętrzności wyłaziły na zewnątrz.
Ren nie miał zamiaru zbierać jej organów wewnętrznych,
ponieważ nawet z daleka widać, było, że ta nieznajoma była palaczką, a jej
płuca zaczerniały od wciąganego dymu tytoniowego. Dodatkowo dostrzec można
było, że to była chorowita kobieta. Na jej żołądku widniały dosyć mocne,
poczerniałe uszczerbki sygnalizujące raka tego organu. Chłopak poprawił
rękawiczki chirurgiczne na dłoniach, po czym podszedł do zwłok i wziął do ręki
jedną z nerek. Po dokładnym jej zbadaniu, doszedł do wniosku, że występują w
nim sporej wielkości kamienie. Rzucił organ z powrotem na krwawą oraz
drastyczną scenerię martwego ciała, po czym odwrócił się napięcie i ruszył w
losowy kierunek świata, by oddalić się od miejsca morderstwa. Po około
dziesięciu minutach poruszania się na północny-wschód dotarł do jakiejś
karczmy, która nosiła nazwę „Eternia”. Pierwsze co przyszło się skojarzyć
Renowi z tą nazwą była latarnia, w sumie sam nie wiedział czemu. Chłopak zdjął
rękawiczki chirurgiczne splamione krwią, po czym wepchnął je do kieszeni, by
nikt ich nie dostrzegł. Kiedy tylko nałożył kaptur bluzy, tak by zasłaniał jego
twarz, szybkim krokiem wkroczył do pomieszczenia owianego zapachem piwa, wina i
jedzenia. Nikt nie dostrzegł, że Ren dostał się do budynku, co nawet ucieszyło
chłopaka. Usadowił się więc w miejscu bardziej zacisznym miejscu, gdzie można
było spokojnie poobserwować ludzi oraz ich zachowanie. Jednakże nie zachowywali
się jakoś szczególnie; pili alkohol ile popadnie, jedli jedzenie jak jakie
świnie… Czyli zwyczajna karczma… Po chwili dostrzegł, jak jakaś osoba wchodzi
do karczmy, a głosy niemalże od razu cichną, by ustąpić miejsca cichemu
pstrykaniu płomieni ogniska. Ren z zaciekawieniem przyglądał się jak to,
tajemnicza osoba rozgląda się po karczmie, za pewne w poszukiwaniu czegoś.
Mimo, że połowa stolików była wolna tajemniczy nieznajomy nie zamierzał gdziekolwiek
siadać. Śledząc wzrokiem każdy jego ruch
dostrzegł, że podchodzi do jednego z samotnie siedzących mężczyzn. Znudzony
chłopak uniósł jedną brew, w geście lekceważenia sprawy, po czym już kompletnie
zignorował nieznajomego. Zaczął cicho wystukiwać palcami w drewniany stolik
jakąś wymyśloną przed chwilą melodię. Po chwili wstał naciągnął bardziej
kaptur, po czym wyszedł niepostrzeżenie z karczmy. Westchnął głęboko, po czym
oparł się o ścianę karczmy zbudowaną z twardych beli drewna. Po dosłownie
sekundzie zakapturzony nieznajomy wyszedł z karczmy, w tym samym momencie Ren
wyjął swój nóż do amputacji i dźgnął go w bok. Zakapturzona postać skuliła się
z bólu, po czym skierowała swój wzrok na chłopaka, któremu na twarzy wymalował
się złowieszczy uśmieszek. Spróbował jedną kropelkę krwi ze swojego noża, ale równie
szybko ją wypluł. Skrzywił się z zniesmaczenia.
- Wyjątkowo paskudna krew. – Rzekł szorstko, po czym wyjął
białą chustę i zaczął polerować swój nóż.
- Jesteś jakichś chory! – Wykrzyknął nieznajomy mężczyzna.
Ren spojrzał na niego zaskoczony.
- Tylko tyle? Myślałem, że będziesz mnie wyzywać od
gorszych… - Powiedział, dalej polerując swoją broń. – Jesteś chyba pierwszą
osobą, która tak łagodnie mnie nazwała. – Prychnął pogardliwie, przekrzywiając
głowę.
(Rother? :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!