Był już późny wieczór na granatowym niebie było już widać piękne jasne
gwiazdy, pełny księżyc. A co w tym widoku jest dziwne pewnie nic, gdyby
nie to że pojawiło się trochę promieni słońca. Chodziłam se po lesie
mimo już późnej pory było nawet jasno. Zatrzymałam się, po czym spojrzałam
w górę, po chwili rozbłysły nade mną różnorakie kolory rozchodzące
się w dal. Wszystkie dźwięki ucichły czas zwolnił a przede mną pojawiła
się dwójka nieznanych mi wilków. Jeden miał granatowe futro pokryte
plamkami błyszczącymi jak gwiazdy i złote oczy a drugi był biało-błękitny jego sierść przypominała dzienne niebo również miał złote
oczy. Przyglądałam im się z ciekawościom gdy jeden z nich powiedział.
-Kasai nie chowaj się, nic ci nie zrobimy.
Wyszłam powoli za drzewa i podeszłam do wilków.
-Jestem Mun a to Tayo.
Powiedział granatowy basior.
-Jesteśmy bliźniakami.
-Wiemy o tobie i o wataszy wszystko, co się wydarzyło.
-Wiemy że nie jest wam walczyć z tym demonem który portal wasza alfę.
-Demon kusi ja i próbuje złamać ją psychicznie.
-Chwila..... Troszkę za dużo informacji. Skat w jesteście.
Basiory popatrzyli się na niebo.
-Stamtąd
Przełknęłam ślinę,zdałam sobie sprawę że mogą mieć nade mną częściowo władzę, cofnęłam się o krok do tyłu.
-Coś się stało?
Spytała Mun a ja puściłam wzrok, Tayo podszedł do mnie nie mogłam się
ruszyć. Pod moimi nogami utworzył się obłok uniósł mnie nad ziemię a
Tayo i Mun stali koło mnie. Na górze był przepiękny widok,
niedaleko od nas znajdywał pałac alfy. Przypomniało mi się moje zadanie i posmutniała mi mina.
- Coś się stało.
- Muszę dostać się do tamtego zamku nie zaowarzalnie a i muszę z niego wyjść.
Nagle Mun mnie uśpił. Obudziłam się w zamku a nade mną latały krukony.
Szybko znalazłam sale tronowa a następnie pokój Mroku. Szukałam jakiegoś
zwoju to pod łóżkiem, dywanem za obrazem. Otworzyłam szafę uderzyłam w
jej tył , półka się odsunęła, ukryte były tam zwoje jeden się swiecił
tak jak naszyjnik. Złapałam zwój i znalazłam się przed portalem.
-Jak poszło?
-Dobrze, oddam teraz wam ten wisiorek.
-Nie... On jest o dla ciebie.
Tayo i Mun przytulili mnie.
- Spotkamy się jeszcze kiedy.
-A teraz leć bo jak się nie mylę to Drakoness nie należy do cierpliwych.
Pożegnałam się z Mun i Tayo, po czym wskoczyłam do portalu.
Na Ziemi była dopiero czwarta rano postanowiłam do domu Anu i Vipera.
Miasto było całkowicie puste zero ludu, wszyscy spali po kilku
godzinach dotarłam na miejsce, było jeszcze wcześnie położyłam się pod
drzewem i zasnęłam. Po jakimś czasie obudził mnie Anubis.
-Dobry
Powiedział trochę ironicznie.
-Co tu robisz Kasai.
-Przyszłam do Darkossa, jest w domu.
-Jest.
-Zaprowadzisz mnie do niego.
-Pewnie.
Anu zaprowadził mnie pod drzwi nowego ,,Alfy". Weszłam do środka,
wyciągnęłam zwój i położyłam go na biurku przed Demonem, chyba że nim
nie jest.
-Proszę, twoje zamówienie.
Uśmiechnęłam się trochę jak psychopata.
-Dobra robota.
-Css
Obróciłam się i wyszłam, na zewnątrz gdzie czekał Anu z dwoma miskami płatków czekoladowymi.
- Zjesz ze mną śniadanie?
Spojrzałam na chłopaka.
-Pewnie - poszliśmy do kuchni i usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść a Anu zaczął rozmowę.
(Anubis?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!