05 lutego 2016

Od Hikaru cd. Chichi

Dreptałyśmy przez dłuższy czas po ośnieżonym chodniku. Panowała dość niezręczna cisza, każda z nas zajmowała się czymś innym, ja próbowałam łapać na dłonie śnieg natomiast Chichi uważnie i z zaciekawieniem przyglądała się mijanym przez nas ludziom. Wreszcie, znudzona panującą ciszą, nie wytrzymałam, schyliłam się do ziemi i zgarnęłam w ręce trochę śniegu. Ubiłam go w niewielką kulkę, wzięłam zamach i rzuciłam prosto w idącą przy mnie dziewczynę. Chichi odskoczyła nieco zaskoczona i wylądowała w zaspie śniegu. Wybuchłam głośnym śmiechem, nie trwał on jednak długo ponieważ już po chwili poczułam uderzenie w twarz. Zachwiałam się i otarłam śnieg z twarzy. Tym razem to Chichi stała przy mnie i chichotała pod nosem. Rozpętała się między nami bitwa podczas której wielokrotnie, raz ja, raz Chichi, lądowałyśmy na ziemi. Ludzie omijali nas szerokim łukiem unikając latających wszędzie śnieżek. Zabawę skończyłyśmy po około kwadransie kiedy obie dostałyśmy niezłej zadyszki. Odetchnęłam głośno i otarłam resztki śniegu z twarzy. Chichi pozbywała się białego puchu z kurtki. Mimo naszych dość nieudolnych prób, nadal wyglądałyśmy jak nieco niedorobione bałwany.
- Eh – odetchnęłam – przerwa?
- Zdecydowanie – odpowiedziała zadowolona Chichi uśmiechając się szeroko.
Wsadziłam zmarznięte ręce do kieszeni i zadrżałam z zimna. Chichi również wyglądała na zmarzniętą, obie miałyśmy jeszcze mnóstwo śniegu pod kurtkami skutkiem czego ciągle było nam zimno. Dziarskim krokiem kontynuowałyśmy naszą podróż do nikąd, właściwie nie zastanawiałam się gdzie idziemy, moja towarzyszka również nie wydawała się zawracać sobie tym głowy. Rozmawiałyśmy o różnych śmiesznych chwilach i przygodach z naszego życia. Na początku Chichi nie mówiła wiele, słuchała moich opowieści, po pewnym czasie jednak opowiedziała o kilku dość zabawnych sytuacjach, które przeżyła. Szłyśmy tak przed siebie śmiejąc się głośno i przeskakując przez kolejne zaspy śniegu leżące na chodniku. W pewnej chwili Chichi zwolniła kroku i została w tyle. Odwróciłam się do niej szukając powodu, dla którego się zatrzymała. Dopiero po chwili ujrzałam siedzącego na ławce pod budynkiem chłopca. Miał na sobie cienką kurtkę, nie posiadał czapki, szalika czy rękawiczek. Dodatkowo cały przysypany był grubą warstwą śniegu, nawet z odległości kilku metrów widać było, że drży z zimna.
Chichi spojrzała na mnie nieco zdezorientowanym wzrokiem. Ja również nie wiedziałam co zrobić, z jednej strony chciałam mu pomóc, z drugiej jednak nie miałam pojęcia jak. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Chichi już stała przy chłopcu i rozmawiała z nim o czymś.
<Chichi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits