Kompletnie nie wiem o co mu chodziło, chociaż... W pewnym sensie mogłam użyć złych słów. Mimo tego poczułam się lekko urażona, jak to kobieta. No cóż, przewrażliwiony lis nie może mi w niczym przeszkodzić. Wyszłam z wody przemieniając się w waderę. Niespokojnym krokiem ruszyłam przed siebie, nie chciałam mieć kontaktu z nikim, ale na tyle już znam moje szczęście... Z resztą, musiałam w jakiś sposób pomóc Tytanii. Usiadłam na środku ścieżki i zawyłam. Miałam po co, wbiłam nóż w moją łapę, i padłam na ziemię udając martwą. Może coś mnie znajdzie... A może nie. Wtedy trzeba będzie wymyślić inny plan. Leżałam tak około trzy minuty. Dwa krukony śmignęły po niebie i wylądowały w pobliżu mnie.
-Nie żywe to?
-Na... Na to wygląda.
-Myślisz, że Mroku się ucieszy jak damy jej to coś?
-Weźmy to, jak coś zostawimy dla siebie.
Wsłuchiwałam się w tępą rozmowę czarnowłosych. W końcu podeszli do mnie wsadzili mnie do jakiegoś wora... Śmierdziało tam stęchlizną i krwią. Co ja robię ze swoim życiem?- To pytanie przelatywało mi od momentu wpakowania mnie do do tego czegoś. Krukony wzleciały w powietrze, ale... Ale gdy tylko znaleźliśmy się nad ziemią poczułam dziwne łaskotanie na ogonie. Spojrzałam na mój puszysty ogonek i zamarłam. Siedział tam wielki pająk. OGROMNY PAJĄK. Zaczęłam wrzeszczeć i majtać się po worku. Przerażone Krukony wypuściły wór, a ja spadłam z głośnym wrzaskiem do wody. Z trudem zaczęłam łapać powietrze. Wtem coś wyciągnęło worek wraz ze mną na brzeg. Przemieniłam się w człowieka, bo czułam, że to coś także nim jest. Człowiek otworzył worek i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
-E... Nie... Nie wnikaj. -walnęłam prosto z mostu.
(basior, lub wadera, i tak... wiem że krótkie no >.<)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!