21 lutego 2016

Od. Rhoan'a c.d Amy

Wpatrywałem się w taflę wody, który rześko płynęła nurtem w dół. Oczywiście coś zakłóciło mój błogi spokój. Do wody wpadł wór, uniosłem wzrok do nieba i napotkałem dwa... hmm... rozczarowane kruki? A nie. Krukony. Na to wygląda, że zgubili zdobycz. Jednym mocnym ruchem wyciągnąłem wór śmierdzący krwią i padliną. Zwinięty u górze materiał uchylił się, a we mnie coś, a raczej ktoś wlepił swoje szkarłatne ślepia. Byłem w stanie dojrzeć tylko kobiecą twarz z zażenowaną miną. Odezwała się po sekundzie.
-E... Nie... Nie wnikaj.
-Nie zamierzam. - Jeden kącik moich ust mimowolnie podniósł się do góry.
Patrzyłem na nią jak ciele na malowane wrota. Szybko się otrząsnąłem i podałem dłoń, którą była zmuszona przyjąć, ponieważ gdyby wstała sama z pewnością potknęłaby się o kamień. Oczywiście, ponownie wpadając do wody. Usłyszałem tylko uciekające powietrze z płuc dziewczyny i lekkie drżenie. Skierowałem swoje spojrzenie na jej tęczówki napotykając strach. Czego się bała? Zbliżyłem się pół kroku. Patrzyłem jej głęboko w oczy. Nie trzymałem już jej dłoni. Narzuciłem płaszcz na jej ramiona. Odwróciłem się i przeszedłem obok niej ponownie wpatrując w przejrzystą wodę. Usiadłem.
-Czego się boisz, dziewczyno? -Mój ton był oschły i obojętny.
Wręcz przerażający.
-Mnie? -Odwróciłem głowę do dziewczyny.
Chwila milczenia i wpatrywania się w siebie.
-T..tak, ale... Nie. -Odwróciła głowę nie odzywając się chwilę.- Mam uraz.
-Do kogo? Albo czego? -Wróciłem wzrokiem do wody.
Znowu milczenie.
-Do pewnych istot.
Znużony tym wszystkim, westchnąłem.
-Jakich?
Cisza. Ona ma jakiś problem z wypowiedzeniem się? Mimo wszystko utrzymałem kamienny wyraz twarzy.
-Do istot takich jak Ty.
Złapałem od razu.
-Wampirów, tak?
Przytaknęła.
-Ja nim w pełni nie jestem.  Nie masz się czego bać. Chociaż... Nie zapewniam, że będę ciągle bezpieczny. Na pewno nie tak bezpieczny jak siostra. -Ostatnie zdanie powiedziałem strasznie cicho.
Usłyszała.
-Siostra? Masz...
-Tak. -Przerwałem.
Wstałem i przeczesałem palcami kolorowe włosy, które zmieniały kolor wraz promieniami słońca. Odwróciłem się i spojrzałem na białowłosą. Jej włosy wyglądają tak puszyście... Korciło, żeby w nich zatopić rękę, oj korciło. Lekkomyślnie chciała się cofnąć, ale jak to istoty płci żeńskiej mają w zwyczaju - potknęła się. Znalazłem się przy niej, trzymając w swoich ramionach i pochylając się lekko. Moja twarz znalazła się niżej. Dziewczyna pewna tego co zamierzam zrobić, odchyliła głowę w lewo tępo patrząc na las. Nos stykał się z jej bladą, ale ciepłą skórą na szyi. Słyszałem jak krew szumi w jej żyłach. Chciałem spróbować, ale... Nie. Przez dłuższy czas stałem w ten sposób.  Złapała mnie swoją drobną dłonią za ramię. Wyprostowałem się i postawiłem ją na nogach. Nie wiedziałem co mam zbytnio zrobić. Wcześniej działałem impulsem. Cholera. Nie poznaję siebie.
Jeden kącik moich ust uniósł się do góry. Wziąłem w dłoń kosmyk włosów białowłosej. Miękkie, puszyste i zadbane. Zabrałem rękę. Nie trzymałem dziewczyny. Odsunąłem się krok.
-Nie przedstawiłem się. Rhoan Jason. -Ukłoniłem się.- Miło mi Cię poznać... Panienko.
Zaśmiała się i szczerze uśmiechnęła.
-Jestem Amy.
-Amy, czy masz ochotę wybrać się ze mną na kawę?
-Czyżbyś zapraszał mnie na randkę?
Oniemiałem. Nie to miałem na myśli. Zwyczajne wyjście na kawę... Okej. Uznajmy, że to jest to. Kiwnąłem głową, przytakując. Dziewczyna uśmiechnęła się szerzej. A jeszcze nie dawno się mnie bała... A nie dawno, chciałem ją zostawić. A nie dawno w ogóle nie myślałem o tym co może się stać teraz... Jednak życie płata figle.  Podszedłem i złapałem ją za rękę. Nie patrzyłem którą. Syknęła i wyrwała dłoń patrząc na ranę. Zmarszczyłem brwi.
-Przepraszam, opatrzę ją później.
-Nie musisz...
-Ależ muszę, młoda damo. -Uśmiechnąłem się do niej dość łobuzersko jak na czysty ton.
Zadziwiam samego siebie... Złapałem ją lekko w talii. Nie obruszyła się, nie wzdrygnęła, czy odsunęła. Przyjęła to z uśmiechem na twarzy.
-Jesteśmy blisko portalu. - Ruszyliśmy w tym samym momencie.
-Dobrze.
-Kilka minut stąd. -Kontynuowałem.- W tym tempie może dziesięć.
-Mhm. -Mruknęła i spojrzała przez ramię na rzekę.
Kilkanaście minut później znajdowaliśmy się po drugiej stronie portalu. W domu. Starym, ale domu. Puściłem ją.
-Idź do wyjścia, zaraz tam będę.
Posłuchała i ociągając się poszła. Wykorzystałem moment i zacząłem szukać apteczki. Jest! Ło boziu. Mniejszej nie było? Trzymam w dłoniach bryłę! Odstawiłem ją na blat i otworzyłem. Bandaż... Gdzie jest bandaż?! O! Schowałem go do kieszeni. Nasączyłem dwa waciki specjalną wodą, by przemyć jej ranę kłutą. Biegiem ruszyłem do wyjścia i wypadłem na zewnątrz. Jeden krok i byłem obok dziewczyny. W dłoni już trzymam jej skaleczoną dłoń i obmywam ją. Kontem oka dostrzegam, że patrzy na mnie zdziwiona. Robię to szybko, ale porządnie. To samo z bandażem.
-Chodźmy.
Złapałem ją za zdrową rękę i pociągnąłem za sobą. Czuje się jak dziecko w pobliżu osoby, która daje mi bezpieczeństwo, troskę i radość. W ogóle siebie nie poznaję!
Mam farta, że kawiarnia znajduje się w pobliżu i nie ma tam wielu ludzi.  Wchodzę tam z dziewczyną zajmując dwuosobowe miejsce w kącie. Szybkim krokiem niewysoka kelnerka podeszła do nas uśmiechając się promiennie.
-Co Państwu podać?
-Czarną kawę.
-A ja poproszę Cappucino. -Białowłosa uśmiechnęła się do kelnerki.
Kobieta odeszła z zamówieniem. Skupiłem się na dziewczynie.
-Dlaczego byłaś w worku? -Spytałem cicho.
-Nie ważne...
-Okej. Nie musisz mówić. Kto zadał ci tą ranę?
Odwróciła wzrok.
-Nie ważne.
Cholera. Nie dogadam się z nią.
-Dlaczego poszłaś ze mną, skoro wiesz kim, a raczej czym jestem?
Rozchyliła lekko usta zdziwiona moim pytaniem. Aha! Trafiłem w sedno. Nie odpowiedziała. Spojrzała na mnie. Otworzyła ponownie usta chcąc coś powiedzieć, jednakże kelnerka przyniosła zamówienie i odeszła z uśmiechem.
-Nie wiem.
Westchnąłem. Upiłem łyk kawy spoglądając co jakiś czas na dziewczynę. Nie mam pojęcia co mnie do niej ciągnie, ale to jest uporczywe i silne. Po prostu muszę to sprawdzić.

(Amy? :P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits