Złote oczy Rother'a badały kobietę przed nim. wyczuwał od niej wyraźnie
zapach wilka i chyba tylko dla tego, jeszcze jej nie minął i nie poszedł
dalej. Wyglądała na jakieś 16-17 lat. "Młoda i raczej nie
doświadczona." To były jego pierwsze myśli, wiedział jednak, że pozory
mogą mylić, lecz nie to teraz go zastanawiało... bardziej czerwone oczy
dziewczyny. Cała ta sprawa z demonami bardzo uczuliła go na takie
rzeczy, a czerwień chyba właśnie najbardziej kojarzyła mu się z
demonami.
Przerwał na chwilę myślenie i po prostu zaciągnął się po raz kolejny,
przyjemne uczucie lekkiego rozluźnienia było chyba tym co zawsze przy
tym go trzymało. Palił od około 5 lat, doskonale wiedział o tym, że to
niby "zabija", ale jakie to miało znaczenie i tak każdy prędzej czy
później umrze. Skupił się znów na dziewczynie. Oprócz zapachu wilka
wyczuwał zwykły kobiecy zapach, czyli nie była nałogową palaczką. Czyli
nałóg nie był powodem dla którego zabrała mu papierosa. Musiał być jakiś
inny. Chciała go wkurzyć? A może jeszcze coś innego.
- Nie jesteś za młoda by palić? - spytał się przerywając narastającą cisze.
- Nie twój interes - powiedziała oschle. Nie zrobiło to na basiorze większego wrażenia.
- Nie mam zamiaru potem słyszeć, że częstuje małolaty - powiedział, jego
głos wydawał się pusty... poważny, ale nie było w nim nuty żadnych
emocji.
- Nie musisz się tym martwić - odburknęła. Znowu zapadło milczenie.
Żadne z nich nic nie powiedziało, ani się nie ruszyło z miejsca. Palili
po prostu papierosy. Wokół nie było nikogo, o tej godzinie w tych
terenach nie łatwo kogoś spotkać. Większość ludzi po prostu siedzi już w
swoich domach, albo gdzieś w centrum miasta. Chodzenie o tak późnych
godzinach po obrzeżach było uznawana za niebezpieczne, albo głupie.
Lampa za nimi zamigotała, po czym zgasła całkowicie. Rother z ciekawości
odwrócił się w tamtym kierunku. Nie zobaczył nic nadzwyczajnego.
Papierosy zaczęły się kończyć. Ten Rother'a spadł na ziemię po chwili
rozgnieciony przez jego but.Ruszył w już wcześniej wyznaczonym kierunku.
Czuł na sobie spojrzenie dziewczyny, ale nic nie powiedział. Żadne z
nich nie zauważyło, ani nawet nie usłyszało zbliżającego się samochodu z
wyłączonymi reflektorami. Dopiero pisk opon zwrócił uwagę obojga.
Samochód pędził prosto na Hope. Ta, gdy tylko zorientowała się co się
dzieje odskoczyła. Niestety i tak częściowo samochód w nią uderzył.
Potem jak gdyby nigdy nic odjechał dalej. Rother był w o wiele lepszym
położeniu i miał więcej czasu, więc ostatecznie jemu nic się nie stało.
Podszedł do białowłosej tylko po to by sprawdzić czy żyje. W pierwszej
chwili wydawało się, że nie. Ukląkł przy niej sprawdzając puls..
wyczuwalny. Chwilę po tym jego ręka została odepchnięta.
- Żyjesz. - stwierdził.
- Nie, umarłam. Ślepy jesteś? Nie dotykaj mnie więcej - odpowiedziała, ale przez jej twarz przeleciał grymas bólu.
- Co cię boli? - spytał.
- Nie twój interes.
- To prawda, ale w ostatnim czasie wilkokrwiści nie mają się łatwo -
trochę ryzykował mówiąc to, ale zapach dziewczyny mówił sam za siebie -
Mogę cię uleczyć, ale nie będę tego robił wbrew twojej woli. Jeśli nie
chcesz po prosu powiedz, że sobie poradzisz i mam sobie iść - taki obrót
sprawy najbardziej by mu odpowiadał, ale jeśli będzie musiał to ją
uleczy. Nie był to dla niego problem. Chociaż na pewno nie w tym
miejscu, musiałby przenieść ją w bardziej ustronne. Lepiej uniknąć
niepotrzebnych obserwatorów.
(Hope?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!