Znowu zimna, cuchnąca cela... Wtedy gdy zemdlałam, Tytania zniknęła... Rozpłynęła się w powietrzu, sama tego nie zrozumiałam. A teraz? A teraz siedzę w tych przebrzydłych lochach. No i do tego ten cholerny wampir. Udałam, że śpię i wsłuchiwałam się w jego rozmowę z krukonem. Gdy głosy ucichły usłyszałam kroki, kroki... Tego jak mu tam? Quinn'a no tak. Wszedł jak gdyby nic do celi, oparł mnie o ścianę i ze spokojem zaczął opatrywać moją dłoń.. Otworzyłam oczy i przerażona cofnęłam się w kąt celi.
-Kim Ty jesteś?! Co tu robisz?! Po co tu jesteś?! -krzyknęłam spanikowana, w końcu był to wampir...
-Nie krzycz. -syknął chłopak.
Nie! Nie mogłam na to pozwolić kolejny raz. Uniosłam wzrok na wampira, który wstał i ukłonił się mówiąc swoje imię... Właściwie nie słuchałam reszty, wolałam zostać w zamczysku Mroku. Trzeba było reagować, póki nie będzie za późno...
-Nie. Wynoś się stąd. Natychmiast! -zaczęłam histeryzować, chociaż wcale nie było to przeze mnie zamierzane.
Szczerze? Zignorowałam co to mówił, patrzyłam na twarz, na którą po chwili wskoczył delikatny uśmiech. Dopiero gdy wyciągnął nożyk i chwycił moją dłoń, opamiętałam się. Zerknęłam na niego z przerażeniem, mówiąc coś niekontrolowanego. Znowu to coś... Mówiło za mnie, spojrzałam na zabandażowaną rękę. Zapanowałam nad sobą i usiłowałam powiedzieć "Spadaj", ale to "coś" niestety zapanowało i rzekło...
-Dzię... -chłopak uciął moje podziękowania.
Chyba pytał o moje skrzydła... Czy umiem latać i takie tam, ale nie do końca wiedziałam co mówił. Dobra słuchałam tylko ostatnich słów. Jednakże gdy chłopak dał znak wzbiłam się posłusznie w powietrze, i ruszyłam za nim... Potem tak naprawdę nie wiedziałam co się stało, i jak się znalazłam przy rzece. Quinn'a już nie było. Smętnym krokiem podeszłam do wody i bez zastanowienia wskoczyłam do lodowatej rzeki. Zamknęłam oczy powstrzymując napływające do oczu łzy. Mimo przymkniętych powiek, w końcu udało im się wydostać i wpłynąć do wody. Krew wolno spływała po moich, jak przeczuwam zaróżowionych policzkach. Nie ma co... Przecież i tak w końcu to nastąpi. Wokoło mnie z sekundy na sekundę pojawiała się coraz większa złocista plama. Rozłożyłam ręce w geście poddania.
-Rób swoje... -burknęłam sama do siebie.
Wtem poczułam obecność jakiegoś wilka. Nie byłam w stanie rozpoznać czy basior... Czy jednak wadera. Nieznajomy wyszedł za krzaków przyglądając się mi z zainteresowaniem.
-Anu...Anubis? -zerknęłam na podobnego do lisa osobnika.
Basior przytaknął ze zdziwieniem patrząc na powiększającą się wodno-złotą plamę. Jednakże cieszyłam się, że to tylko on...
(Anubis, Viper, Tyks?, Quinn?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!