28 stycznia 2016

Od Hope c.d Rother

Skrzywiła się na wyrażenie "wilkokrwiści". Starając się znaleźć w pozycji siedzącej poczuła falę bólu w klatce piersiowej, przez co straciła oddech.  Mimo wszystko aktywowała Hael, by zdobyć kilka gramów siły.  Już drugi raz znalazła się w takiej sytuacji, jednakże za pierwszym przypadkiem wyratowała się sama. Cudem. Uniosła wzrok na złote oczy chłopaka, nadal milcząc. W ustach znalazła się krew, którą od razu wypluła. Jako mieszaniec nie miała takiej odporności jak istota czystej krwi.  Są zalety, są wady. Nie mogła dłużej wzlekać. Głowę zaprzątały jej myśli. "Wpuścić nieznajomego do swojego domu?" Słowa odbijały się echem w głowie. Lepiej do własnego niż czyjegoś...
-Tu... Obok... Nie daleko... -Wydukała starając się pozbierać słowa w sensownie zdanie.
-No... Mam dom obok... Pokieruję Cię, okej? -Spytała, a na jej twarzy ponownie zawitał grymas bólu.
-Mhm.
Podniósł dziewczynę, a ta skrzywiła się czując ucisk w płucach. Czyli w jakiś sposób ma złamane żebra...
-Dokąd? -Spytał czarnowłosy.
-Prosto. Kilkanaście metrów, a później skręć dróżką w las... -Zakaszlała.- Później... później idź prosto, aż zobaczysz czarną bramę. Otworzy się... -Miała powiedzieć więcej, lecz przerwała jej suchość w gardle.
Powieki zrobiły się strasznie ciężkie. Zamknęła oczy i odpłynęła, nie myśląc o niczym.
------
Obudziło ją nagłe zatrzymanie . Otworzyła oczy i spojrzała na bramę.
-Zapomniałam... -Wychrypiała.- Możesz podejść do tego gadżetu? -Poprosiła co rzadko się zdarza, a chłopak wykonał jej prośbę.
Maszyna zeskanowała jej siatkówkę i potwierdziła tożsamość. Brama bez zarzutu otworzyła się. Mężczyzna ruszył dalej, wchodząc do domu w starym stylu. Hope rozglądając się po wnętrzu była nieco zdziwiona, iż wszystko lśniło i było posprzątane. Odstawił ją na kanapie znajdującej się w salonie i ruszył do kuchni. Dziewczyna nie była w stanie dojrzeć co tam robił, ponieważ zapadła ciemność. Czuła tylko obecność, później już zupełnie nic.
-------
Przebudziła się. Nie czuła uścisku w klatce piersiowej co wcześniej. Wstała gwałtownie, jednak cicho, przez co napotkała zawroty głowy. Podparła się dłonią o róg kanapy. Już odwrócona dziewczyna zobaczyła drzemiącego chłopaka na fotelu. Była zdziwiona. Uważała, że od razu wyjdzie. No cóż. Nie zamierzała go budzić. Na ziemi leżała jej bluza, jednak była we krwi. Poszła do kuchni nalewając sobie szklankę wody z kilkoma kroplami krwi. Wypiła pobudzając się. Odstawiła szklankę i zmierzała do swojego pokoju, który znajdował się piętro wyżej. Gdy wdrapała się po schodach najciszej jak umiała weszła do pomieszczenia.  Wyciągnęła z szafy identyczną bluzę i jakąś białą koszulkę, a do tego czarne jeansy. Wzięła to wszystko do ręki i weszła do łazienki znajdującej się w tym samym pomieszczeniu. Stanęła przed lustrem. "Wyglądam jak potwór." Pomyślała patrząc się w swoje odbicie. Zdjęła koszulkę, przez co zauważyła bandaż, którego wcześniej nie czuła. Zmieniła ciuchy i doprowadziła się do jakiegoś porządku. Wyszła z łazienki zostawiając brudne ubrania w koszu. Zamknęła pokój i zeszła na dół. Znajdowała się w kuchni. Usłyszała szelest dochodzący z obszernego salonu. Włączyła wodę, aby ta się zagotowała. Salon był połączony z kuchnią, jednak nie było wielkiej widoczności na oba pomieszczenia. Chłopak nie spał.
-Chcesz kawy? -Spytała, a ten przytaknął.
Wróciła do kuchni i przygotowała wszystko. Zalała i wzięła kubki w obie dłonie kierując się do salonu. Szła dość ostrożnie. Odetchnęła z ulgą, gdy postawiła już bezpieczne napoje na blat stolika. Usiadła na kanapie biorąc w dłoń kubek. Skupiła swój wzrok na chłopaku.
-Nie przedstawiłam się... Hope. -Upiła łyk kawy.
-Rother.
-No i... -Odwróciła wzrok.- Dziękuje.

(Rother?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits