Cela była zimna i mokra, dobrze, że udało mi się chociaż porozmawiać z Tytanią... Ale chwila. Skoro Mroku mnie tam przeniosła... To przeniesie mnie drugi raz. Myślałam, nie o tym jak się stąd wydostać. Co chyba by mi się przydało. Niestety z rozmyślenia wyrwały mnie kroki. One nie były normalne, czułam to... Obijały się o moje uszy powodując rozproszenie. Przed celą stał Opętaniec. Spojrzałam na niego z nienawiścią.
-Czego chcesz?! -warknęłam agresywnie w jego stronę.
Opętaniec był cicho, a właściwie nie. Zaczął się śmiać, co jak wiadomo spowodowało u mnie ból.
-Zamknij się!
Nie wytrzymałam rzuciłam się na kraty, opętaniec przestał się śmiać i cofnął się. Wyszczerzyłam kły w szerokim uśmiechu.
-Podejdź bliżej. -warknęłam, patrząc mu w oczy.
Opętaniec patrzył na mnie jak w lustro. Odsunęłam się od krat. Zamknęłam oczy, a opętaniec stał się normalnym wilkiem. Znałam jego imię, co prawda miałam tylko chwilę aby przemówić mu do rozsądku...
-Aragorn, słuchaj. Może to nie czas i chwila... Ale zostaniesz już taki, ucz się nad sobą pano... -ucięłam spuszczając wzrok w dół.- Pamiętaj, Mroku nie rządzi tobą w pełni... Ty w jakimś stopniu się jej oddajesz. Pozwalasz jej na to, a tak wcale nie powinno być. Wyczuj to, może kiedyś się wyzwolisz? -spojrzałam prosto w oczy basiora. -Zapamiętaj moje słowa Aragorn. Zapamiętaj... -powiedziałam, a basior znowu stał się przerażającym opętańcem.
Wierzyłam, że kogoś uda mi się wyzwolić z potęgi Mroku. Co prawda opętaniec opuścił lochy spokojnym, równym krokiem nie budzącym mojej złości. Cieszyłam się, że może coś zmieniłam. Ale dobra, to nie koniec. Teraz muszę wkraść się w głowę Tytanii. Hm... Zasnę! Położyłam się na niewygodnym łóżku, czy czymś podobnym. I chyba udało mi się usnąć. Przed snem starałam się rozmyślać o Mroku, Tytani... O tym całym pakcie. O wszystkim. I nagle udało się. Znalazłam się w czyjejś głowie. Nie wiem czy Tytanii, ale zawsze warto spróbować chociaż jej poszukać. Ruszyłam przed siebie. Było tu pusto... A właściwie dość strasznie. Dark, Mroku... Jej matka. Anubis... Viper... Oj sama nie wiem, trudno było zliczyć. Zatrzymałam się nieopodal widząc zakapturzonego wraz z Tytanią w oddali. No cóż, nie jestem pewna czy mnie zauważyli, ale podeszłam bliżej bez większego zastanowienia. Przeobraziłam się w człowieka, chwyciłam mocniej podręczny sztylet w razie niebezpieczeństwa i ucichłam. Nagle poczułam pisk, tym razem w mojej głowie. Rozjerzałam się energicznie, poczułam jak moje serce przyśpiesza. Upadłam na ziemię i właściwie jedyne co widziałam to sztylet. Nie trzymałam go, na mojej ręce była krew.
-Łzy...-powiedziałam sama do siebie, zamknęłam oczy.
I...Sama...n.nie...wiem...c..o...
(Tytania, i ten tajemniczy Gościu C=)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!