01 marca 2018

Od Tyksony C.D Nana

  Dobre miejsce na odpoczynek. Znaczy... miało być dobrym miejscem. Viper chciał się rozerwać, a Tyksona, jako per pani młodszy aspirant do spraw rodzinki Rivers zmuszona była za nim pójść. Nadal miała przed oczami szesnastoletniego bachora, który sam zresztą nie wie, czego chce. Szkoda, że on tak szybko dorastał. Wtedy również robił głupoty, jednak nie sypiał z każdą, napotkaną laską, a co najwyżej budził smoki swoimi skowytami i bawił się w dzielnego wiedźmina, który pod koniec i tak obrywał po dupie i przychodził z płaczem do Kociary, aby ta dała mu buzi w czółko i wymasowała obolały tyłek. Na samą myśl o tym, zrobiło jej się ciepło na sercu. Wcześniej bardzo irytowało ją zachowanie Percy'ego. Dzisiaj jednak zrobiłaby wszystko, aby wrócić do tego. Kiedy jeszcze brunet był na tyle głupi, aby ją podrywać. 
  — Tylko się nie zgub. — rzuciła mu na pożegnanie, uśmiechając się złośliwie w stronę chłopaka. 
  Zasalutował jej jedynie, po czym zniknął wśród tłumu, zostawiając swoją niańkę. Otoczona nieznajomymi istotami. Większość okazała się być furry, jednak mimo to Tyksona nie chciała się przemieniać. Spojrzała na swoje ręce i westchnęła cicho. Miała wrażenie, że widzi na nich jakieś czarne plamy, jednak kiedy tylko energicznie machnęła głową - wszystko zniknęło. Otarła oczy i rozejrzała się, szukając czegoś interesującego. Potańczyłaby z kimś, jednak Viper był zajęty, a nie widziała nikogo znajomego. Wolała nie zarywać do obcych mężczyzn. Jedynym jej pomysłem na egzystowanie tutaj było spędzenie reszty czasu na upijaniu się i podsłuchiwaniu rozmów innych. Wiele można było się tutaj dowiedzieć o różnych osobach. Niekiedy informacje te były przydatne. Łatwo też było tutaj o robotę dla słynnych łowców. Sama kiedyś chciałaby się w to pobawić, ale póki co pozostała jej zabawa w szpiegowanie nieuważnych pijaków. Ruszyła w stronę barku. Usiadła na jednym z siedzeń i czekała. Przymrużyła oczy i zapadła w pewien rodzaj transu. Wsłuchiwała się to w muzykę, to w rozmowy innym ze swoim słynnym uśmieszkiem na ustach. 
  Jej chwilowe szczęście przerwał drink i kelnerka, która potrącona przez jakąś czarnoskórą dziewczynę, wylała zawartość napoju na zdenerwowaną Tyks. Kotka wydała z siebie odgłos, przypominający prychanie wkurzonego kocura, którego sen został przerwany przez kubeł zimnej wody. Spojrzała wściekła na nieszczęsnego pracownika, który próbował pozbierać szkło. 
  — Przepraszam, zaraz wszystko posprzątamy — Czarnoskóra kobieta spojrzała na naszą bohaterkę i skrzywiła się, widząc jej kolorowe od drinków ubranie. A może nie o to tylko jej chodziło. Twarz Tyksony bowiem zaczęła się zmieniać. Źrenice, zwężone niczym u kota. Nos stał się już niepodobny do ludzkiego, a lwie uszy sterczały jej już znad czapki. 
  — POPIERDOLIŁO CIĘ?! TO BYŁA NOWA BLUZKA! — warknęła Tyks.

Nana? Ta... no.. fajny początek znajomości xD
Następne będzie dłuższe ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits