03 marca 2018

Od Aridei - Quest 1 (1/2)

Dea oglądała telewizję. Nie, nie myli cię wzrok - ma urządzenia elektryczne. Co jak co, ale za pomocą magii raczej się nie dowie, co się dzieje na świecie. No chyba że zastosuje coś w rodzaju podsłuchu, a to wymaga mnóstwa luster, energii, i w ogóle jest raczej kłopotliwe. Tak więc, Aridea oglądała telewizję, ale nie jakieś głupie seriale, tylko wiadomości, a i te ograniczała do minimum. "Mam swoją magię", powtarza. Znużona słuchała o polityce w Imperium i tym podobnych. Aż w końcu nastąpił przysłowiowy zwrot akcji. Zaczęto omawiać jakieś morderstwo w Spatium. Ale to, co usłyszała potem, zmroziło ją. To niedaleko jej miejsca zamieszkania! Z coraz większym zaciekawieniem, ale też niepokojem, słuchała dalej. Wyprostowała się na fotelu. Podawano tożsamość ofiar. Z ulgą wsuwała się w fotel, nie znajdując żadnej znajomej twarzy wśród przeskakujących zdjęć. Ale potem zastygła. Ta ostatnia twarz... Przewinęła pilotem i zatrzymała obraz. Zamrugała z kamienną twarzą i zbladła, jeśli jest to u niej możliwe. Brązowe włosy i fioletowe oczy z pionową źrenicą były jej bardzo dobrze znane. I dość bliskie. To był Sebastian, jej główny dostawca fisstechu, pojedynczo używanego jako narkotyk, a z innymi roślinami tworzącego różne specyfiki. Bardziej te pobudzające. Potem sztucznie wyglądająca reporterka oznajmiła, że cała sprawa jest owiana tajemnicą.
- Czyli śmierdzi - mruknęła Aridea, wstając zamyślona.
Chyba wiedziała, co ma robić.
Ubrała się w swoje ulubione czarne bryczesy, wąskie, szare skórzane buty. Potem nałożyła na siebie zwykły, czarny podkoszulek, a na to skórzaną, ciemną kurtkę z mnóstwem ozdobnych szwów i wcięć. No i oczywiście czarne, aksamitne rękawiczki. Potem zapięła pas z różnymi sakwami, w których Bóg wie co trzyma. Diademik z bólem ściągnęła, bo uznała, że może ulec uszkodzeniu. Ale naszyjniczek z fioletowym kamieniem zostawiła, bo czasami przechowywała tam cząstkę magii. "Bo jak jej używam, to on tak fajnie świeci", tłumaczy. Ot, zwykła ozdóbka na pokaz.
Wyszła ze swojej posiadłości i zamknęła ją zaklęciem. Zaczęła iść w kierunku miejsca zbrodni, ale zatrzymała się i pacnęła się w czoło. Przez ten stres zapomniała o najprostszym wyjściu - teleportacji.
- Grindtaurth! - krzyknęła i pojawił się przed nią portal. 
Portale Dei były zazwyczaj niezawodne, ale w młodości zdarzały jej się popsute, wyrzucające ją na różne odludzia. Weszła w świetlistą poświatę i wylądowała w ponurej uliczce. Portal za nią zamknął się. Rozejrzała się i stwierdziła, że to tu.
- Ej, co tu robisz? - spytał jeden ze strażników miejsca zbrodni.
Aridea wiedziała od razu, że jej nie wpuszczą, dlatego bez ostrzeżenia zbliżyła się do mężczyzny. Wykonała szybki ruch ręką w powietrzu i wymamrotała:
- Aksji.
Oczy mężczyzny zamgliły się, a on sam dziwnie się uspokoił.
- Wpuścisz mnie za taśmy i dasz spokojnie wybadać sytuację. Powiesz, że mam specjalne zezwolenie. A potem - dorzuciła - zapomnisz o wszystkim. Będziesz pamiętał mnie z zezwoleniem.
- Tak, pani... - mężczyzna ospale odwrócił się i zaczął ją prowadzić.
Zaklęcie, a raczej Znak, Aksji wpływało na umysł wybranej osoby. Nie była to hipnoza, ale coś w tym rodzaju; uspokajała i zwiększała podatność na sugestie i prośby.
Gdy było już po wszystkim, znalazła się w samym centrum morderstwa. Starała się ignorować łaskotanie w brzuchu. Wokół niej było pięć trupów. Jeden, zapewne jakiś elf, miał poderżnięte gardło, ale tak, że było widać wszystko w środku. Drugi, rasy nie udało się stwierdzić, miał, krótko mówiąc, podziurawione ciało. Z wielu podłużnych, wąskich ran sączyła się krew, tworząc wokół ciała szkarłtny dywan. Pozostali trzej byli niewątpliwie tej samej rasy, bo mieli wiele cech wspólnych. I wszystkich trzech potraktowano tak samo - najokrutniej. Brzuchy mieli rozcięte, tak, że widać było wnętrzności. A nawet gdyby rany nie były duże, to i tak środek byłoby widać, bo ich trzewia były po prostu wywleczone na zewnątrz i razem splątane. Aridea pomyślała, że może układają się w jakiś znak, ale bo obejściu wszystkiego dookoła stwierdziła, że są po prostu poplątane bez ładu i składu, przypadkowo. 
Zatarła ręce. Pora na jej chwilę. Przyjrzała się twarzom. Z trudem rozpoznała Sebastiana, był to ten z wieloma ranami ciętymi. Odetchnęła głęboko.
- Grealghane!!! - wrzasnęła i skierowała ręce na trupa. Ten szarpnął się i usiadł, krew chlupnęła - Kto cię zabił?! Mów!!!
- Nnnn.... ghaaaa.... nnnn...nniieeee wwwiiidziiaaaa... aaałeeem... - głos był ochrypnięty, odległy, jakby podwojony. Martwy.
- Mów!!! - krzyknęła ponownie.
- Mmmm...mmiaaaał....kheaaaaa... maaask....ęęęę..... - jęczał trup. - Wwwww.....yyyssooookiiiii....haaaaaa.....ghhhh...
- Więcej! Mów!!!
Trup szarpnął się w spaźmie.
- Khhhh....a aaaaa.... nnnnóóóżżżz..... Mmmmiaaaaał..... nnnn....óóóżżż... - znów szarpnięcie.
- Tego się domyśliłam! Mów!!!
- Eeeaaaahhh....haaaaaaahhrrrr.....elffffff...haaaa.....hrrrrryyy.....chhrryyyybaaaaa.....
- Konkrety! Gadaj! Mów!
- Ghraaaaaaaaaaaaa....!!!!!
- Dość!!! 
Trup padł na ziemię, rozpryskując ciemną, zakrzepłą krew dookoło, Aridea uskoczyła.
- Szlag - zaklęła. Nie dowiedziała się zbyt wiele. I podjęła kolejną decyzję. "Cel uświęca środki", pomyślała, gdy podeszła do jednego z trzech wybebeszonych.
- Grealghane! - zakrzyknęła ponownie. Flaki zabulgotały i nieboszczyk gwałtownie wstał. - Jaką maskę miał twój zabójca?! Mów!!!
- Myyyyyuuuuu......nnnnnnaaa..... czaarrrr...nnaaaa.....
- To wiem! Mów!!!
- Ssshhrrrr..... wwwwwww.....zoooorryyyyy..... biiiiiaaałłłł.....eeeeee....
- Jakie wzory?! Mów!!!
- Pppppppppp.....odłuuuu.....uuuużneeeeee..... ssspiiii....hrrrraaaa...leeee..... spppiirrraaaallll.....eeeee..... - trup dostał drgawek.
- Dość!!!
Trzewia znów zachlupotały, gdy martwe ciało opadło ponownie bez życia. Aridea uznała, że to wystarczy. Wyminęła leżące ciała i skierowała się na ulicę. Podziękowała strażnikom, ten pierwszy już dochodził do siebie po zastosowanym na nim zaklęciu. Które najwidoczniej działało, bo nawet na nią nie spojrzał.
Pozostało więc tylko jedno. Znaleźć mordercę i wyjaśnić sprawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits