21 lutego 2018

Od Syriusza C.D Ravenis

  Młoda pani doktor wyglądała tak, jakby właśnie przechodziła jakieś stadium depresji. Nigdy nie potrafiłem do końca zgłębić się w cierpienia tych osób. Fragonia też była dla mnie jedną wielką niewiadomą. Ostatnio tak właściwie nie spędzaliśmy wiele czasu razem. Kilka miesięcy temu był ten ostatni raz, kiedy spotkaliśmy się na kawie. Już wtedy wyglądała okropnie, jakby wyszła z jakiegoś koszmaru. Potem zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Próbowałem się z nią skontaktować, nawet poszedłem do Darknessa, aby sprawdzić, czy ona faktycznie żyje. Okazało się, że wysłał ją do internatu. I dzięki Bogu utrzymywał z nią kontakt. Zaraz po wbiciu do zamku i krótkiej rozmowie (a właściwie kłótni), zostałem wyrzucony na ryj z zamku. 
  Nie wiem, co mnie tak dokładnie podkusiło, ale wstałem i stanąłem za Ravenis, po czym delikatnie ją objąłem. Znieruchomiała. Trochę tak, jakby mój uścisk ją ranił, albo... no nie wiem, zabił? Onieśmielił? Pocałowałem tył jej główki, jak to robiłem z Fragonią, kiedy ta miała gorsze dni i potrzebowała czułości drugiej osoby. Wszystkie kobiety potrzebowały tego od czasu do czasu. Nawet moja pani doktor. 
  - Wyglądasz jak Fragonia kilka chwil po tym, jak znajdywałem ją całą upapraną swoją krwią na podłodze w łazience. - powiedziałem zbyt wesołym tonem głosu, zaczynając się delikatnie kołysać z Ravenis. - Ale podepresować każdy z nas kiedyś musi, czyż nie tak? Jest coś, co mogę dla ciebie zrobić, Ravciu?   
  Spojrzała na mnie zaskoczonym wzrokiem, jednak nie na moje oczy, tylko na policzek. - Ja... - ledwo co się odezwała. Delikatnie się próbowała się wyrwać z mojego uścisku. - Możesz mnie puścić? - odwróciła wzrok.
  - To nie fajne. - stwierdziłem smutno, mocniej zaciskając swój uścisk, w którym utknęła biedna pani doktor. - Liczyłem na jakąś inną prośbę. Nie uważasz, że tulenie się jest...dobre?
  Gdy wzmocniłem swój uścisk, gwałtownie zastygła na chwilę, nic nie robiąc. - Nie rozumiesz... Ja nie mogę tak stać, mam robotę. 
  Postanowiłem więc dać jej spokój. Westchnąłem zdenerwowany. No tak, praca w końcu zawsze była najważniejsza, a większość ludzi i magicznych myśli tylko o swoich durnych czterech literach. 
   - Syriusz... - westchnęła nagle smutno, spoglądając na moje nogi, jakby nie miała odwagi spojrzeć mi prosto w twarz - nie chce stracić ci na oczach. Znasz mnie jaką pracowitą Panią Doktor i nawet jakbym chciała, nie mogę tego zmienić... Obiecałam to sobie..
    - Nie no, spoko. To ja przepraszam. Nie powinienem był tak się zachowywać wobec ciebie. Przepraszam.  

Ravenis? Przerwałam, bo jestem ciekawa x3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits