17 lutego 2018

OD Ravenis CD Syriusz

Gdy Syriuszowi zaczęły buzować hormony, od razu wiedziałam, że musiał nie być przyzwyczajony do PRAWDZIWEGO mięsa. Gdy stracił przytomność, zabrałam go do skrzydła szpitalnego, żeby tam się porządnie wyspał. Usiadłam niedaleko niego i uważnie go obserwowałam. Dziwnie się zmieniał, a ja to uważnie zapisywałam. Był interesującym stworzeniem. Stworzeniem... No do końca... Jest jakby człowiekiem, ale i stworzeniem równocześnie. W sumie, to jest definicja wilkołaków. Ciągle zapominam, że nie zrezygnowałam z mocy. Patrzyłam na nieprzytomnego pacjenta i usiadłam obok niego. Przez głowę przeszło mi wspomnienie, gdy po raz pierwszy go spotkałam. Jako kogoś, kto wetknął nos w nie swoje sprawy, a tak naprawdę był... Zwykła istotą. Która za kimś najwidoczniej tęskniła. Wyciągnęłam rękę do jego głowy, lecz szybko ją cofnęłam. Miałam dwie złote zasady. Nie bawić się w miłość i nie przybliżać się do pacjentów, ani do kogokolwiek. W szczególności po... Tamtej sytuacji. Wzięłam głęboki wdech, ponownie widząc krew na dłoniach. Pomachałam głową i spojrzałam na mężczyznę. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zaczęłam go głaskać delikatnie. Wtedy po jego głowie przeleciała pewna osóbka. Bliska mu kobieta. Próbowałam wejść głębiej do jego głowy, ale widok otwierających jego oczu, mnie zniechęcił. W tym samym momencie zabrałam rękę. Ten patrzył na mnie trochę zmęczony i jakby zły...?
- Co przestałaś? - jego głos mnie trochę wybił z rytmu - nie przestawaj.
Istota, która jeszcze nie dawno była... Jakby człowiekiem, teraz nie chciał, żebym nie przestawała głaskać... Szybko to zapisałam, a Syriusz patrzył na mnie zniesmaczony.
- Panno Darkline - do pokoju wszedł jeden z pracowników z listą - twoja proszona lista. Jeszcze proszą cię na wypełnienie ankiety. Zająć się pacjentem?
- Podaj mu glukozę i płyny uspokajające. - podałam mu kartotekę pacjenta i wyszłam z pokoju Syriusza. Mam nadzieję, że będzie współpracować.

****
Gdy skończyłam wypełniać ankietę, szłam przez korytarz, czytając raporty. Po chwili uczepił się mnie Edward. Spojrzałam na mężczyznę kątem oka. Uwielbiał do mnie zarywać.
- Cześć Ravcia.
- Nie nazywaj mnie tak. 
- Tak, tak... Słuchaj. Zrobiłem za ciebie papierkową robotę, załatwiłem twoje wszystkie dyżury, więc... Może pójdziemy gdzieś na kawę?
- Edward, mówiłam ci. Nie interesują mnie związki. Jesteśmy tylko pra-- - w tym momencie przycisnął mnie do ściany, a ja upuściłam papiery. Edward położył mi rękę na podbródku.
- Nie bądź ta--
- Wyraźnie powiedziała nie. 
Odwróciłam głowę w stronę wysokiego mężczyzny. Był to Syriusz. Już wyglądał lepiej, glukoza musiała go postawić na nogi. Edward się ode mnie odsunął i zniesmaczony sobie poszedł. Szybko zaczęłam zbierać papiery i rękami i mocami. Poukładałam je i schowałam do teczki. Spojrzałam na niego bez emocji.
- Dałabym sobie radę. 
- Nie ma za co - skrzyżował ręce i poszedł za mną do gabinetu. Zamknęłam drzwi i położyłam rzeczy na biurku. Spojrzałam na niego pytająco.
- Kim jest Fragonia?
Mężczyzna patrzył na mnie, a jego wspomnienia poleciały wiele lat wstecz. Wziął głęboki wdech i usiadł.
- Moja bliska przyjaciółka. - spojrzał na mnie, a ja odwróciłam wzrok. Nie wiem co miałam powiedzieć. W końcu...
W pewnym momencie przez głowę i przeleciały wspomnienia. Patrzyłam w jeden punkt, czując ten sam lęk, ten sam strach...
Ravenis?! RAVENIS!
Rav, nie jesteś sama...
Ravi, spójrz na mnie... Nigdy Cię nie zostawię.
Rav... Rav! RAV!
-
Doktorze Ravenis?
Gdy wróciłam do rzeczywistości, czułam, jak łzy mi napełniają oczy. To było... Jak... Szybko się uspokoiłam i wróciłam do roboty. Nie patrzyłam na pacjenta. Nie chciałam przy nim płakać, na kogo bym wyszła, Zaczęłam pisać raport. Musiałam pomyśleć o czymś innym. 


Syreek? :3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits