06 stycznia 2018

Od Somin’a C.D Fragonia

- Frago naprawdę za wiele o tym wszystkim myślisz. Gdyby Darkness miał ochotę nas znaleźć, to czemu jeszcze tego nie zrobił? Nie ma nikogo w Imperium, dodatkowo na wyspie będziemy mieli spokój od wszystkiego. – pogładziłem ją po głowie. – Chodzą słuch, że niebawem wybuchnie wojna. Brakuje zaledwie jeszcze jednej kropli do przelania czary. Na pewno nie jestem jedynym, za którym Darkness będzie gonił. Nie skreślaj mnie tak na samym początku. Jeszcze nie znasz moich możliwości. – wstałem, kierując się do drzwi. - Jeśli będzie taka potrzeba, dla ciebie stanę do walki wraz z Imperium.
- Gdzie idziesz? – dziewczyna zerwała się z łóżka. 
- Przejść się. Musisz odpoczywać, a przy mnie tego nie zrobisz. Wrócę, jak zaczerpnę powietrza. Zostań tu. – uspokajałem ją. 
Wyszedłem z pokoju, zamykając ją na górny zamek. Czułem się źle. Nie mogłem się otrząsnąć z tego dziwnego uczucia szczęścia. Ręce przechodziły mi zimne dreszcze. Złączyłem je i chciałem je ogrzać, dmuchając w nie. Wtedy też poczułem zapach dziewczyny na swojej dłoni, którą położyłem wcześniej na jej włosach. Kiedy się zaciągnąłem, dreszcze minęły, a ja odczułem ponownie ulgę. Zrobiłem obrót na pięcie i ruszyłem na pokład, chwilę się przespacerować i pomyśleć. 
Na zewnątrz było już ciemno. Niebo oświetlał słabiutko drobny skrawek księżyca. Szedłem, trzymając się burty i myślałem nad zmartwieniami Frago. „Darknnes” dałbym sobie rękę uciąć, że już to gdzieś słyszałem. To było lata temu. Król podziemia? Czemu się interesuje akurat tą piętnastolatką? Trzeba będzie się w wolnym czasie oczytać ze światem. Ostatnie dziesięć lat zajmowałem się tylko własnymi sprawami. Westchnąłem nad własnymi zmartwieniami i oparłem się o barierkę. 
- Do czego zmierzasz Somin? Masz ty jakiś cel w życiu? Jeśli nie to szybko się nim znudzisz i znów dojdziesz do wniosku, że nie warto, jest żyć. – gadałem do własnej ręki. 
Zerwałem z szyi medalik, w którym znajdowała się pamiątkowa fotografia z moją rodziną. Ostatni raz zerknąłem na prawie zapomniane przeze mnie zdjęcie i cisnąłem wisiorkiem jak najdalej przed siebie. Zniknął gdzieś w ciemnościach, a szum wiatru zagłuszył prawie niesłyszalne zderzenie medalika z falami morza. Ten dział już jakiś czas temu się skończył… Ciężko w rodzinie być jedynym nieśmiertelnym. NIGDY SIĘ NIE ZAKOCHAŁEM, BO NIE MOGĘ! Najgorsze z tego wszystkiego, że nadzieja nie umarła wraz z poprzednią miłością. Przy Frago… przy niej przez chwilę wróciły dawne uczucia. Nie zamierzam się jednak zmieniać. Nie pracowałem tyle lat nad sobą, by znów stać się miękki w środku. 
Ledwo trzymałem się na nogach. Usiadłem pod burtą, osuwając się po niej plecami. Podkuliłem nogi i opierając ręce o kolana, zrobiłem sobie podpórkę na głowę. Siedziałem tak dobrą godzinę, starając się ogarnąć. Moją głowę zaczęły zaśmiecać zbędne wspomnienia, których nie mogłem się pozbyć. Czułem jednocześnie wściekłość i ogromny żal. Pogoda dokładnie mnie rozumiała i przybrała postać tego, co we mnie siedziało. Zaczęło lać. Fale wzmogły się dwukrotnie i od czasu do czasu walnął w pobliżu piorun, rozdzierając z hukiem niebo. 
- Somin! Co ty tu robi?! Wejdź do środka. – usłyszałem głos dziewczyny. 
Frago? Podniosłem swoją głowę i spojrzałem w jej stronę. Stała na deszczu będąc lekko ubrana, bez żadnych przeciwdeszczowych ubrań tak jak ja. 
- Frago? – pot rzedłem do niej i zabrałem ją do środka statki. – Czemu nie siedzisz w kajucie? 
- Długo nie wracałeś… M-Martwiłam się. – odwróciła wzrok. 
- Nic mi nie jest. Idź się wysuszyć. 
- Ale… ty też jesteś cały mokry i… Somin ty płaczesz? – spojrzała mi prosto w oczy. 
- To tylko deszcz. – z trudem się krzywo uśmiechnąłem. – Wszystko gra. – przytuliłem się bez jej zgody. 


Frago? 

Punkty:600

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits