25 stycznia 2018

Od Luny do Shadowa

Ranek był śliczny, wstałam dziś jako pierwsza, szybko się przebrałam z piżamy w ubrania dzienne. Po zjedzeniu śniadania pobiegłam do pokoju po torebkę, by spakować do niej parę kanapek i buteleczkę wody.
- Shiro gdzie idziesz?! - zawołała Tytania z sąsiedniego pokoju.
- Wychodzę się pobawić, mamo!
- Dobrze.
Wybiegłam z domu i skierowałam się, w stronę głównej bramy wychodzącej z miasta. Gdy tylko opuściłam mur miasta, przyzwałam latającego stworka, weszłam na jego grzbiet i polecieliśmy do sąsiedniego królestwa. Na samo wejście dostałam bransoletę, kazali mi jej pilnować, bo inaczej nie opuszczę miasta. Miasto w imperium jest inne, w szczególności jedno to mroczne? Tak mroczne i wszyscy są jacyś spięci. Weszłam do sklepu i kupiłam parę batoników i wyszłam z budynku. Włóczyć się po mieście trafiłam na grupę dzieciaków, po zabawie z nimi postanowiłam zobaczyć wyższe sfery, na granicy sektorów wpadłam na czarnowłosego mężczyznę, z kapturem na głowie. Gostek podniósł mnie do góry.
- Dobry.
Shadow?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits