01 grudnia 2017

Od Persefony C.D Peruna

  Dziewczyna spojrzała zdziwiona na lekarza, ale nic nie powiedziała. Skinęła jedynie głową i wstała z łóżka. Pielęgniarka położyła obok niej czyste, wyprane ubrania. Nie były aż tak strasznie poniszczone, więc mogła w nich spokojnie jeszcze trochę pochodzić. Chciała się skontaktować z Fregonią i Mroku, jednak wyglądało na to, że szybko nie dorwie się do czternastolatki i zrezygnowana wstała, aby wziąć bluzę i spodnie. Musiała się gdzieś przebrać. Nie było mowy, żeby robiła to na oczach basiora. Może przy odrobinie szczęścia nawet uda jej się uciec, jeżeli zostawi ją na kilka minut samą.
  — Zostaw mnie samą. — rozkazała, jednak po chwili zdała sobie sprawę, że źle to zabrzmiało.
  — Proszę, chcę się przebrać. — dodała więc po chwili. 
  Perun nie zaprzeczył. Westchnął tylko smutno i odwrócił się w stronę wyjścia, aby zostawił Persefonę. Kiedy tylko wyszedł i zamknął za sobą drzwi, mała uśmiechnęła się złośliwie i szybko zmieniła ubrania, po czym zaczęła się szybko zastanawiać, co dalej. Zmieniła swoją formę i podeszła do parapetu. Otworzyła okno na oścież. Ugh, było naprawdę zimno. 
   Persu jednak nie przejęła się tym. Wysunęła się na zewnątrz. Postawiła pierwszą łapę na zewnątrz. Kiedy usłyszała głos chirurga, pytającego się, czy wszystko w porządku, zamarła. Spojrzała zniesmaczona na drzwi, po czym wyjąkała, niczym Frago, że potrzebuje jeszcze minutki, bo musi dokończyć się malować. Nigdy tego nie robiła, ale uważała, że była to dobra wymówka. Przeliczyła się. 
   Basior wszedł do pomieszczenia, mimo prośby dziewczynki. Spojrzał na małą. Z perspektywy lekarza mogła teraz wyglądać jak samobójczyni, którą zaledwie krok dzieli od pożegnania się z tym światem. Fakt, szpital był wysoko. Nawet bardzo. Persefona wyszczerzyła kły i weszła na dach. Ledwo się trzymała. Musiała zacząć chodzić na czterech łapach, żeby nie spaść. Śmierć czyhała pod jej stopami. Jej zdezorientowany chirurg spoglądał na to wszystko i chyba nie wiedział, jak ma zareagować.
  — Nie skacz! — zawołał jedynie po chwili wpatrywania się w akrobacje swojej podopiecznej. — Wszystko w porządku! Już do ciebie idę!
   Spierdalaj.  Persefona w myślach zaczęła obrzucać mężczyznę przekleństwami, jednak była zbyt zajęta utrzymaniem równowagi, żeby otworzyć usta i wykrzyknąć do niego cokolwiek. Dlaczego ten idiota myślał, że chciała popełnić samobójstwo? No cóż, Fragonia owszem, wiele razy targnęła się na swoje życie, ale według Persu osoby z popędami samobójczymi to idioci i tchórze, którzy nie chcą walczyć i wolą się poddać. Dziewczyna nigdy jej tego nie powiedziała, bo mogłaby urazić swoją "siostrzyczkę", dlatego też trzymała język za zębami.
   Był coraz bliżej, a ona nadal stała w miejscu. Chciała się ruszyć, jednak kiedy tylko zrobiła krok do przodu, dachówka się osunęła i omal nie poleciała w dół. Żebra znowu zaczęły doskwierać. Serce waliło jak szalone. I tylko modlitwa jej pozostała.

Perun? Masz swój parkour xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits