10 grudnia 2017

Od Nixie - Konkurs #Nikogo nie ma w domu!

     Nixie ziewnęła. Wgapiała się tępo, w postawioną na drugim końcu pokoju broń. Wibrowała ona oraz wydawała w nieskończoność, nieznośne dla większości uszu 'PIIIIP PIIIIIP PIIIIIP'. Dawała tym samym znać, że pewna osoba, zapisana jako 'Najgorszy Dostawca Ever', próbuje się skontaktować. Na ekranie wyświetlacza widać było zdjęcie tej postaci, a dodatkowo w powietrzu, wyświetlał się dokładnie tego samego hologram. Stary zgred był ubrany w garnitur, a włosy miał ulizane do tyłu. Z wyświetlacza spoglądały znudzone oczy przybranego wujka dziewczyny. Według niej ideałem złodzieja, oszusta, czy też dealera jako mężczyzna, byłby nie za gruby, jasnowłosy chłopak. Najlepiej ubrany w sam bezrękawnik, spodnie do kolan, szalik i gogle na głowie. Ciekawe wyobrażenie, prawda? Możliwe, że to przez książkę, którą niedawno przeczytała. Bowiem mniej więcej tak była opisywana w Re: Zero mała złodziejka. Z tego co wiedziała, na niejakiej 'Ziemi' było to też tak zwane anime, ale wolała nie wnikać w to głębiej.
     Qvix zakryła głowę poduchą, nie chcąc dłużej słuchać okropnie głośnego pikania. Po zaledwie kilkunastu sekundach, które dla niej zdawały się ciągnąć całymi dekadami, wiekami i mileniami, dźwięk ucichł. Nie minęła nawet krótka chwila, a rozbrzmiał nagle podwójny sygnał. Tym razem on symbolizował wiadomość. Rema zrezygnowana uniosła głowę. Aby odebrać coś, co nazwalibyśmy sms'em, wystarczył jej tylko wyświetlacz na ręce, nie potrzebowała niczego masywniejszego. Spojrzała na adresata. 'Najgorszy Dostawca Ever', no jasne, bo któż by inny?
     Witaaj dziecjo!
Jak wieszsz, w dommu mam napiętąą sytusxję, kash brak, a do tefo żona wkurzona. Pieniędzy brak, a awkęta jakoà spędzać rrzebba, czhż nie? A więc latrząx na fo, wladnę so xiebiee!
     Jakby dokładnie przytoczyć wiadomość, właśnie tak wyglądała. Nix wewnętrznie strzeliła facepalma, gdyż fizycznie nie miała na to siły. Zaczęła rozkminiać, czy wuj jest takim analfabetą, czy może znowu naćpał się. Resztkami energii odpisała, kłamiąc, że na święta nie będzie jej w apartamencie, ponieważ gdzieś wyjeżdża. Tak naprawdę miała w planach tylko zjedzenie czegoś dobrego i przeleżenie całe dnie. No i oczywiście zrobienia ze Shadow'a drzewka świątecznego. Opadła z powrotem na kanapę, bez życia. Ostatni brak snu źle wpłynął na nią. Białowłosa westchnęła. W krótkim momencie usnęła jak zabita.
     Androidka obudziła się po dobrych kilkunastu godzinach spania. Słyszała, jak czyjeś ciężko stawiane kroki, odbijają się echem w korytarzu. Co dziwne, nie mogła ich rozpoznać. Wiedziała kiedy przechodził Shadow, Caddy, czy też jakikolwiek inny Imperalczyk. Rozpoznawała znaczną większość krukonów, Mroku także. Zmarszczyła brwi. Czyżby się zagapiła? A może przespała pół miesiąca? Wszystko możliwe. Jakiś rok temu była tak padnięta, że nie mając dostępu do energii elektrycznej, przespała niemalże 6 tygodni pod rząd z przerwami na napicie się, a to tylko po to, aby naładować sprzęt. Wbrew pozorom, wiązania w całym ciele, popodłączane do atrap kończyn, potrzebowały wiele sił ludzkich do działania. Toteż brak ich sprawiał, że można było spać całymi dniami i nocami. W tym momencie Qvix zdębiała. Nie, teraz jednak zagapiła się. A na korytarzu rozbrzmiewały odgłosy wydawane nie przez kogo innego, niż samego, zbliżającego się do pokoju, Nixowego wuja. Dziewczyna naraz podskoczyła, całkiem rozbudzona. Rozejrzała się, szukając kryjówki. Nie mając zbytnio gdzie się schować, weszła pod łóżko. W tym samym momencie do pomieszczenia wkroczył per Librih Estoé. Zakręcił na palcu swój doczepiony wąsik. Nie widząc żywego ducha, zaklaskał w dłonie.
— Nie kłamała, mam wolne wygody! — wyszczerzył zepsute, częściowo pozłacane zęby w szerokim, strasznym uśmiechu.
     Librih zadowolony wlazł na łóżko, nieświadomie przygniatając robotkę. Na szczęście nie usłyszał jej stłumionego pisku. Dużo minut nie minęło, a ten zmęczony drogą i noszeniem małej walizki, usnął. Białowłosa wyczołgała się na zewnątrz. Zamknęła za sobą drzwi i cicho warknęła. Zaczęła rozmyślać nad tym, jak wygonić niechcianego gościa. Ujawnienie się nie wchodziło w drogę. Straciłaby w oczach wszystkich, także swojego siedzącego w więzieniu przyjaciela. Coś czymś, ale to na pewno nie wchodziło w rachubę. Nixu zeszła na dół, do głównej sali. Na stole stało kilka brudnych talerzy. Za mało jak na święta. Więc okazja do przystrojenia cienia w lampki choinkowe jeszcze nie umknęła. Dziewczyna przegryzła jedną z warg, wracając myślami do sprawy wygonienia gościa. Ani trochę nie podobało jej się to, że ten się wprosił na chama, mimo negatywnej odpowiedzi w tej sprawie. Przypomniało jej się, że w kątach pokoju poustawiała niewielkie głośniki oraz projektory. Dodatkowo na sprzęcie przy sobie, miała wgrane kilka nawet fajnych, mogących wystraszyć, hologramów. Uśmiechnęła się złośliwie. Skierowała kroki w stronę pokoju przeznaczonego dla Shadow'a. Nie zważając na protest chłopaka, rozsiadła się wygodnie na kanapie, znajdującej się w owym pomieszczeniu. Przeczesała palcami włosy. Czyli pozostało tylko czekać do wieczora, gdy będzie dosyć ciemno. W bezpośrednie swego rodzaju starcie wchodzić nie miała ochoty, a jednocześnie nie mogła pozwolić, by ktoś się pałętał w jej cząstce do mieszkania. Przegryzła język.
— Shadow, mamy jakieś lampki choinkowe? Te światełka takie.. — mruknęła, wgapiając się w podłogę. Miała w głowie pewien prosty plan, ale nie wiedziała czy wyjdzie.
— Jedynie niedziałające. — ten odparł, dosiadając się do dziewczyny. Przytulił ją, po czym zaczął głaskać po głowie. Najwyraźniej złość z powodu nagłego wbicia do pokoju minęła.
— Takie też mogą być. — Nixie roześmiała się. Ujęła w dłonie twarz Shada i zetknęła swoje czoło z niego. — Daj, skoro są zepsute, można wywalić, prawda? — uniosła jedyną brew.
     Cień pokiwał głową. Wstał i wyszedł, a po chwili wrócił z pudełkiem pełnych wyłączonych świecidełek. Niebieskie oko dziewczyny zaczęło błyszczeć. Ta chwyciła karton, po czym salutując, wypadła na korytarz. Korzystając z tego, że przybrany 'krewny' nadal znajdował się w objęciach Morfeusza, porozkładała kable dosłownie wszędzie. Rozciągnęła je między szafkami, łóżkiem, a także w drzwiach. Chciała wystraszyć wuja, a ten, nie wiedząc co się dzieje, miał zaplątać się w owe lampki. A potem co? Bardzo proste, wyrzucą i po problemie. Rema wyszczerzyła zęby w uśmiechu. 
     Jako iż była zima, mrok zapadł dosyć szybko. Qvix nie chcąc tracić czasu, natychmiast uruchomiła ustawienia, pozwalające na wyświetlanie projektorom obrazu. Do tego doszedł dźwięk. Po wcale nie tak długim czasie, na korytarz wybiegł pozaplątywany we wszystko co możliwe, niechciany gość. Padł jak długi na ziemię. Białowłosa pokręciła głową. Nie spodziewała się, że per pan dealer nie był w stanie wytrzymać nieco dłużej w pokoju, tylko od razu zwiał, jak zwyczajny tchórz. Ba, nawet tchórz mnie się boi. Położyła rękę na jego głowie.
 Było się tak wpraszać?  ziewnęła, wpatrując się w mężczyznę. Ten skrzywił się niesłychanie, ale nic nie odpowiedział. Zacisnął sztuczne, złote zęby, wpatrując się w nią z pewnego rodzaju nienawiścią.
Nixie zrezygnowana postawą faceta, zostawiła jego pusty łeb w spokoju. Widząc idącego gdzieś Ivana, roześmiała się.
— Chodź no mi tu pomóż wywalić to ścierwo, najlepiej do kosza na odpadki.  — puściła oczko do niego.
Kruk przytaknął, po czym złapał leżącego gościa za fraki, oraz za choinkowe ozdoby. Już po chwili wylądował on w kontenerze ze zgniłym żarciem. Androidka zadowolona, wróciła do swojego pokoju i natychmiast wskoczyła na swoje legowisko.
No, tak to można spędzać święta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits