25 listopada 2017

Od Peruna

Wyjął słuchawki z uszu i zabębnił pazurami o blat stołu. Patrzył na raport przed sobą. A właściwie jakąś żałosną imitację raportu, bo nic tu nie było oprócz godności, popełnionego przestępstwa i okoliczności, które też jakieś świetne i spójne nie były. Szczerze mówiąc, były beznadziejne, coś w stylu "zabili go i uciekł". Perun zdjął z siebie kurtkę i odwiesił ją na oparcie krzesła. Coś mu mówiło, że to będzie długa rozmowa. Standard w przypadku oskarżeń o morderstwo. Basior zamknął oczy i odchylił się, prawie tracąc równowagę na krześle. Szybko jednak poderwał się, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Wsunął krzesło, schował słuchawki do kieszeni munduru i otworzył stalowe drzwi, wpuszczając do środka oskarżoną oraz policjanta, który ją wprowadzał. Skinął mu głową na przywitanie, po czym gestem nakazał zostawienie ich w świętym spokoju. Ten od razu to zrozumiał, ponieważ od razu wyszedł, dzięki czemu Perun mógł zamknąć drzwi na zamek.
— Amithia Barriaghar? — upewnił się, odsuwając krzesło po drugiej stronie stołu. Kobieta potwierdziła to lekkim skinieniem, a Poeta gestem nakazał jej, żeby usiadła. Sam przeszedł na drugą stronę, ale nie usiadł. Po prostu wolnym krokiem przechadzał się po pokoju. Jego łeb był spuszczony, ale bacznie obserwował oskarżoną. Tak na wszelki wypadek. — Została pani oskarżona o morderstwo, dokonane osiemnastego października w godzinach wieczornych. Czas zgonu został oszacowany między siedemnastą trzydzieści a osiemnastą trzydzieści. Ofiarą morderstwa padł młody chłopak, Till Kevnac. Co robiła pani tego dnia?
— Ja.. — zaczęła po chwili wahania. Kątem oka zauważył, że przegryza wargę. — Nie pamiętam. Naprawdę nie pamiętam.
Ja pierdolę. — pomyślał Perun, unosząc wzrok ku górze. Już wiedział, że ta cała dyskusja nie będzie prowadziła do niczego. Zawsze tak było. "Nie pamiętam", "nie wiem", "skąd ja mam to wiedzieć", "to było dawno". Na nieszczęście basiora, większość przesłuchiwanych się tak zachowywała. Z jednej strony było to zrozumiałe: stres i te sprawy.. ale z drugiej, na litość bogów, pamięć nie kasuje się wraz z przekroczeniem progu sali, chociaż Poeta ostatnimi razy odnosił takie wrażenie coraz częściej. Mężczyzna oparł się o blat, po czym spojrzał na twarz przesłuchiwanej. Nie wyrażała żadnych emocji, żadnego stresu czy też strachu. Oboje wiedzieli, że po prostu unikała konkretnych odpowiedzi i grała na czas. Ale co tam, Perun miał dzisiaj dobry humor i mógł siedzieć na tej sali ile tylko potrzeba.
— Nie? Nic a nic? — zacisnął pazury na stole. Wydały nieprzyjemny dźwięk, przeprawiający o gęsią skórkę. —  Nie sądzę, żeby pamięć, zwłaszcza o takich wydarzeniach, tak szybko uciekała.. Poza tym, tu nie chodzi tylko o winę. Alibi. Mówi to coś pani? Jeśli ktoś ma solidne, dobre alibi automatycznie znajduje się ponad kręgiem podejrzanych. W przypadku, kiedy takowego nie ma, nadal jest zagrożona. Jeśli tylko ktoś potwierdzi, powiedzmy, że była pani w sklepie, czy też u koleżanki, są od pani odrywane wszelkie zarzuty. A tak? Nic nie mogę zrobić. Radzę gruntownie przemyśleć, czy na pewno nie pamięta pani swoich czynności z tamtego dnia.
Dopiero teraz przyjrzał się dobrze oskarżonej. Czarnowłosa, smukła kobieta. Pewnie mogłaby budzić pożądanie, ba, pewnie to robi. Może właśnie dlatego to Poeta ją przesłuchuje. Bo nie poczuje tak zwanego "tego czegoś" i nie zrobi byle głupstwa z powodu jej wyglądu. Ona też mu się przyglądała, chociaż nie tak wnikliwie, jak on jej.
— Nie, naprawdę nic. — westchnęła i spuściła wzrok. — Przykro mi. Chyba nie mogę tu nic pomóc.
— Oh, wręcz przeciwnie, może pani pomóc bardzo wiele. — odpowiedział, siląc się na uprzejmy ton. Szczerze nienawidził kłamstwa i krętactwa, a tutaj znajdował się wyjątkowo parszywy przypadek, zwany także "nic nie wiem, straciłam pamięć". — Przebywała pani poza domem w tych godzinach?
— Możliwe. — Kobieta zaczęła bawić się sznurkiem od swojej bluzy. — Nie wiem. Co jak co, ale aż takiej dobrej pamięci nie mam.
— Jeśli nie będzie pani ze mną współpracowała, nie będę mógł pani stąd wypuścić. — oświadczył Perun, znowu z wolna zaczynając przechadzanie się po sali. — Naprawdę. Nie robię tego z czystej złośliwości.. Takie mam obowiązki. Im szybciej zacznie pani mówić, tym szybciej stąd wyjdziemy. Naprawdę.
— Naprawdę to ja nic nie wiem. — powtórzyła się. 
Naprawdę to ja zaraz ci zrobię krzywdę. — myśli Peruna znów zahuczały w jego głowie. Zero współpracy, pewnie, bo po co współpracować z policją. Czy ta dziewczyna naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego, że szkodzi tylko i wyłącznie sobie? Jasne, basior też wolałby być gdzieś indziej, ale w domu i tak nie miał co robić. Równie dobrze mógł tracić czas tutaj. Podszedł bliżej kobiety i jedną dłonią oparł się o kant stołu. Milcząc, wpatrywał się w nią jakby chciał przejrzeć ją na wylot. Niestety, nie miał ani rentgenu w oczach, ani nie czytał w myślach. Pozostało mu tylko czekać, aż sama się odezwie. A z doświadczenia wiedział, że mógł tak czekać i czekać, bo jak nie będzie chciała, to po dobroci się nie przyzna. Nawet jakby chciał, torturami nie mógłby wyłudzić żadnych informacji, nie może. Nie sądził też, że na nią by to podziałało. Tylko spokój w tej sytuacji może go uratować, a może też zdarzyć się tak, że oboje będą tutaj siedzieli i milczeli, aż w końcu ktoś wejdzie zaniepokojony tak długą nieobecnością. A sądząc po troskliwości jego kolegów z pracy, pewnie sobie trochę poczeka..

Amithia? 
Słowa: 861
Perun zdobywa punkty dla Imperium!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits