25 listopada 2017

Od Peruna C.D Amithii

Czerwonowłosy wstał od stołu, zamknął za sobą biuro i wyszedł z budynku komisariatu. Było już ciemno, więc raczej patrzył pod nogi. Kilka razy zdarzyło mu się tak ładnie wyrżnąć na chodniku tylko dlatego, że potknął się o jakiś mały, ciemny przedmiot niewidoczny w mroku. Doskonale wiedział, co zrobi, jak tylko przyjdzie do domu. Zdejmie z siebie to wszystko, wejdzie do wanny i wykąpie się. A potem napije się szklaneczkę whisky.. Ewentualnie dwie.. Ewentualnie siedem. Z tą myślą udał się do swojego szarego mieszkania. Cieszył się, że to już koniec pracy, że może odpocząć. Jeszcze raz dokładnie sprawdził, czy ma wszystko. Klucze są, portfel jest, dokumenty są, pistolet jest, baton jest.. Ale czegoś nie było. Perun zmarszczył nos, chcąc sobie przypomnieć, co jeszcze miał. Cholera. Wizytówka. Właściwie, nie miał pojęcia, po co ją nosił. Może dlatego, że mu kazali. Teraz jednak jej nie było i nie przeszkadzałby mu ten fakt tak bardzo, gdyby nie to, że nie lubił nie mieć kontroli nad swoimi rzeczami. Ale w sumie, co tam było.. Tylko jego dane i inne tym podobne duperele. Jego personalia i tak były ogólnodostępne, więc nikt nic nie stracił. Poeta miał jedynie nadzieję, że ten głupi kawałek papieru się komuś przyda do lepszych celów niż noszenie go w kieszeni od munduru tylko po to, żeby była. Na przykład, powiedzmy, podkładka pod kubek. Albo coś, na czym można zapisać jakąś ważną rzecz, jak się spieszy. Listę do sklepu.. Dużo jest tych zastosowań i wszystkie są lepsze od tego, które było stosowane wcześniej. 
Z tą myślą otworzył drzwi od swojego mieszkania i wszedł do środka. Nic się nie zmieniło, tak samo czysto i szaro. Zakluczył drzwi, po czym rzucił swoje ubrania na krzesło, a buty zostawił pod ścianą przy wejściu. Był nagi. I teraz czekało go bezczynne oczekiwanie, aż woda naleje się do wanny, a on będzie mógł w spokoju się wykąpać. Tak, zdecydowanie potrzebował kąpieli relaksacyjnej. Takiej z bąbelkami i innym syfem. Chwycił telefon, żeby jakoś sobie umilić ten czas i usiadł w wannie. Woda sięgała mu zaledwie do kostek, ale przynajmniej była ciepła. A właściwie gorąca. Kiedy ojciec Peruna jeszcze żył, śmiał się, że Poeta lubi takie temperatury bo przypominają mu piekło, z którego wypełzł. Może i było w tym trochę prawdy. 
Oparł się o linoleum i zamknął oczy, czując jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jego ciele i zwilża sierść, idealnie kontrastując z chłodem wanny. Basior odłożył telefon na bok wanny oraz jeszcze przez chwilę rozkoszował się tym uczuciem ciepła, ale po chwili skupił się już na kąpieli. Dokładnie wymył całe swoje ciało, na koniec zostawiając długie, czerwone włosy. Prawdę mówiąc, to one sprawiały więcej problemu niż pożytku, ale Perun ani myślał się ich pozbyć. Za bardzo się do nich przywiązał.. i gdyby je ściął na krótko, nie byłby sobą. Poza tym, długość nie była głównym problemem, bo była nią rozciągłość tej grzywy. Od głowy aż do końca ogona. Zawsze kończył w jakiejś bardzo niewygodnej pozycji, kiedy je mył, a mył je często. Dawało lepsze efekty niż yoga. Poza tym, siedzenie z odżywką to istna katorga. 
Wtarł szampon we włosy, oczywiście mocno się przy tym gimnastykując. Ze spłukiwaniem poszło już lepiej, ale przecież musiał nałożyć jeszcze odżywkę. Rozprowadził ją po całej długości, po czym znowu oparł się o oparcie wanny i zamknął oczy. Przez to, że był mokry, było mu teraz zimno. Jak będzie spłukiwał odżywkę, przejdzie mu. Leżał tak kilka minut i już miał się podnosić, gdy przerwał mu dzwonek od telefonu. Sprzęt zawibrował i po chwili wpadł do wody, a z gardła Peruna wydostało się soczyste "kurwa mać". Dobrze, że był wodoodporny. Chwycił telefon i spojrzał na wyświetlacz. Nie znał tego numeru, ale to tak jak większości, bo żadnego numeru nie zapisywał. Cicho westchnął i odebrał. 
— Halo? — powiedział do słuchawki, szybkim ruchem wyłączając wodę, żeby nic mu nie zakłócało rozmowy.
— Ta strona znowu jest aktywna. — Rozpoznał ten głos. To ta kobieta, którą dzisiaj przesłuchiwał. I już domyślił się, gdzie jest jego wizytówka. Świetnie. 
— Nie mogę w tej chwili podejść do laptopa. — odpowiedział, siląc się na upezejmy ton.
— Panie oficerze, to ważna sprawa. Na tym nagraniu może być wszystko.. — odpowiedziała tym swoim nęcącym głosem. To nie była sprawa Peruna, inni z jego wydziału już się tym zajmowali. On tylko pomagał. 
— Nie mogę. — mruknął do słuchawki. Kobieta znowu zaczęła coś mówić, ale on przerwał jej zdecydowanym tonem. — Siedzę nagi w wannie, z odżywką na włosach. Chyba nie oczekuje pani ode mnie, że w trzy sekundy zdążę się ogarnąć i dobiec do komputera zanim zacznie się transmisja? Nie posiadam też mocy bilokacji, nie rozdwoję się, choćbym chciał. Nie jestem też jakiś wyjątkowo szybki, żeby się wyrobić w tak krótkim czasie. 
— Oh.. — Tu na chwilę ją zatkało, chociaż nie na długo. — W takim razie, ktoś powinien przynieść panu tego laptopa. 
— Mieszkam sam, ale jeśli pani chce, to zapraszam. Mam ciastka i szkocką whisky. — mruknął Perun, podając potem swój adres. Raczej nie obawiał się żadnego ataku, więc swoim miejscem zamieszkania szastał na prawo i lewo. Nawet jeśli, i tak nikt by nie płakał po jego śmierci. No dobra, może jego przyjaciele z pracy, bo nie miałby kto odwalać brudnej roboty. Poza tym, w swoim szarym mieszkanku czuł się naprawdę dobrze i uważał je za dobre miejsce, by umrzeć. Ale dosyć tych smętów. Przecież nie myślał tak naprawdę. Raczej nikt go nie zabije. A nawet jeśli, nie będzie miał za złe śmierci z rąk pięknej kobiety.

Amithia? 
Słowa: 908
Perun zdobywa punkty dla Imperium!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits