Na zewnątrz była lekka mżawka. Simon dostał SMS o nowym zleceniu, niestety nie mógł go zignorować. Dziewczyna złapała go za nadgarstek i zapytała:
-Spotkamy się jeszcze kiedyś?
Mężczyzna wyrwał kartkę ze swojego zeszytu i napisał na nim swój numer telefonu, po czym podał go Akali.
-Jak będziesz miała czas w sobotę, to zadzwoń. -Powiedział, objął dziewczynę, po czym ją pocałował. Blond włosa odrętwiała. -No to jak będzie?
-Na pewno zadzwonię. -Powiedziała i wtuliła się w chłopaka.
Kilka minut później Simon wyszedł z mieszkania i poszedł w stronę Ruin Harpii. Celem jego zlecenia było zabójstwo handlarza narkotyków, mieszkającego niedaleko ruin zamku. Powodem tego była konkurencja ze strony zleceniodawcy. Droga głównymi ulicami była dosyć długa, więc Simon poszedł na skróty przez stary zaułek. Zerwał się silny wiatr i zaczęło padać. Chłopak zacząć cicho przeklinać. Nagle rozległ się głośny śmiech, dobiegający z uliczki obok. W cieniu zaułka pojawił się wielki, mroczny uśmiech.
-Co to ku*wa jest? -Powiedział Simon i cofnął się do tyłu, wyciągając z kieszeni nóż.
Wielkie coś otworzyło japę i wyszło z ciemności. Oczom mężczyzny ukazał się wielki, szczerzący się demon. Simon odskoczył do tyłu i zaczął uciekać, jednak to coś było zbyt szybkie i go dogoniło. Szybko wdrapał się na rynnę i wszedł po niej do starego mieszkania przez zniszczone okno.
-Japier**le, co to było? -Powiedział sam do siebie i wyjrzał przez okno. Demon zniknął.
Ludobójca wyszedł cicho na zewnątrz. Rozejrzał się i zobaczył tego demona siedzącego na klatce schodowej. Cicho się zakradł i wbił stworowi nóż w plecy. Demon zawarczał i po chwili zniknął. Na nożu została czarna, połyskująca plama. Chłopak odetchnął i poszedł dalej.
Kilka minut później doszedł do głównej siedziby dilera. Wszedł do środka i zaczął się rozglądać.
-Przyszedł, brać go! -Krzyknął mężczyzna stojący za ladą. Po chwili przyszło do niego jeszcze trzech wojowników. Najprawdopodobniej SMS, którego chłopak dostał to jedna wielka pułapka.
-Chcecie się zabawić? ZAPRASZAM! -Powiedział Simon i przyjął postać wilka. Skoczył na jednego z mężczyzn i odgryzł mu sporą część szyi. Drugi napastnik próbował uderzyć go krzesłem i... skończył wypatroszony. Trzeci spanikował i spróbował uciec, ale dzisiejszy dzień nie był dniem litości. Basior rzucił nim o ścianę, rozwalając mu głowę. Po udanej samoobronie wrócił do ludzkiej postaci, wyszedł z budynku jakby gdyby nigdy nic i zaczął namierzać numer, przez który dano mu zlecenie.
*Podczas wędrówki w stronę Imperium napatoczyła się Caddy*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!