- Podziękuję.- Yo westchnęła opierając się o ścianę.- Twój znajomy, twój towar, twoja sprawa. Najwyżej tu zostanę na pewien czas.
Dziewczyna ziewnęła zakrywając bladą twarz dłonią. Nie miała najmniejszej ochoty mieszać się w sprawy Darknessa, które zresztą najpewniej dotyczyły białych proszków i tym podobnych, czyli tak zwanych narkotyków. Bo niby co innego mogłoby to być, patrząc na poziom zjebiania wszystkich członków w tej watasze? Białowłosa skrzywiła się na wspomnienie jednego ze spotkań, gdy jeszcze był z nimi Hellmestin. "Pieprzony diler" pomyślała przypominając sobie skrzynkę z tak pożądanymi przez połowę zgromadzenia używkami, oraz samego chłopaka. Po chwili wyrzuciła to z myśli. Uniosła głowę i spojrzała na Wisielca.
- Mówiłeś coś?- spytała unosząc prawą brew, na co mężczyzna zrobił wyraźnie zniesmaczoną minę.
- Owszem, mówiłem. Jeśli nie pomożesz, zostajesz tu na wieczność. Co ty na to?- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-A mi to tam pasi, darmowa kanapa i darmowe żarcie.-Youkami mrukneła.
-Nie tak do końca madame..- Wilkobójca roześmiał się, kręcąc łbem. Przeczesał ręką kruczo(krukony!)czarne włosy.
-Za robienie lodów z przestarzałego automatu i zbieranie kawałków potłuczonego wazonu? Może być.
You ucichła gapiąc się na małego szarego pająka z niebieskim krzyżem na tułowiu, chodzącego bez celu po ziemi. Albo raczej krążącego wokół jej nogi. Uniósł się na pajęczynie w powietrze, z zamiarem polecenia w dal, jak to większość pająków robi. Zanim jednak zdążył odlecieć chociażby o pół metra, został ściśnięty w dłoni odzianej w czarną rękawiczkę.
- Wygrałeś.
Yo mruknęła zrezygnowana do czarnowłosego, jednocześnie spoglądając na rozduszone stworzonko spoczywające w jej ręce. Mężczyzna sięgnął do jednej z kieszeni swojego ubrania, po czym wyciągnął z niej klucze. Wsadził je do zamka i przekręcił, tym samym otwierając drzwi. Razem z Kami wyszli z mieszkania na zewnątrz. Ta rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu jakichś znajomych jej budynków lub miejsc.
-Wiesz, że równie dobrze w tej chwili mogę ciebie olać i wrócić do siebie do domu? I w sumie chyba nawet to zrobię.- roześmiała się, spoglądając kątem oka na Darkossa. Założyła ręce za głowę.
-Nie możesz.- ten warknął nieco wkurzony. -Zero szacunku do alphy. Zero.- ciszej dodał, jakby mówił do siebie.
-Mam szacunek, ale jestem ogromnym leniem dziadziusiu. Drugiego takiego na świecie nie znajdzie.- Yoku odpowiedziała, uśmiechając się złośliwie w stronę mężczyzny. Oblizała górną wargę, z nieschodzącym z jej twarzy uśmieszkiem.
Dziadzia Dariusz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!