- Co jesteś taka zaskoczona? - Zaczęła się śmiać, a ja starałam się udawać poważną. Zupełnie nie przypomina tamtej mnie. Zresztą skąd taka zmiana? Skoro to ja jestem uznawana za tą złą, to czy nie powinna znowu emanować dobrem i uśmiechem? Miałam ochotę iść jej śladem i także zacząć się śmiać, brałam to za głupi żart, może ponownie coś ją do mnie wysłało i chce się zemścić, za moje ostatnie powitanie- Co Ci odbiło? To ma być zemsta? - Prychnęłam - Wypuść mnie pókim dobra i rozejdziemy się w zgodzie
- Śmieszna jesteś, proponujesz mi to, chociaż sama siedzisz związana, głupia jestem w tym świecie - Jej usta wygięły się w coś w rodzaju dzióbka. To zdecydowanie nie było normalne. - Przykro mi, ale musisz zginąć - Westchnęła teatralnie, a ja podniosłam jedną brew
- Czy Ty czasem nie powinnaś być tą dobrą, szczęśliwą mamuśką? - Mruknęłam, mierząc ją wzrokiem. Po tych słowach, na jej twarzy pojawiły się takie reakcje, jak smutek, gorycz, a także i złość.
- Rodzinka się skończyła, mój mąż mnie zdradzał rozumiesz?! Odebrał mi dzieci i odszedł do tej su*ki, jako kobieta powinnaś mnie zrozumieć - Wzruszyła ramionami, na co pokiwałam przecząco głową.
- Jesteś walnięta, nie mam pojęcia po co mi to w ogóle mówisz, nic nie zmienię, wiesz o tym? - Oparłam się zrezygnowana o krzesło. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek spotkam chorą psychicznie siebie.
- Ty wszystko zmienisz! Skoro w tamtym świecie, on mnie zdradzał, to w tym będziemy szczęśliwą rodziną, a żeby tego dokonać musisz zniknąć - Zaczęła się śmiać całym gardłem. Dopiero teraz, gdy miałam rozluźnione mięśnie i opierałam się wygodnie, poczułam, że mogę poluzować sznury. Jeśli zdobędę odpowiednio dużo czasu, dam radę się uwolnić, a zaraz po tym wyjdę.
- A co z Twoimi dziećmi? Chcesz ich pozbawić matki? Nie ważne, jak bardzo jesteś do mnie podobna, nie możesz być mną, nawet w najgorszej sytuacji bym tak nie postąpiła - Warknęłam, na co zacisnęła dłonie w pięść, uderzając mnie prosto w brzuch. Wydałam z siebie cichy krzyk, miałam wrażenie, że dobre dwa żebra zostały uszkodzone. Dobrze trafiła, nie wiem czy specjalne czy przez czysty traf.
- Nie znasz się, nie masz dzieci, nie wiesz jak to jest! - Odsunęła się łapiąc się za swoje włosy. - Zresztą, tutaj będą takie same, nawet wygląd będą mieć ten sam, nadam im te same imiona, wszystko będzie takie jak powinno!
Stojąc do mnie tyłem, nawet nie widziała, jak sznur powoli osuwa się na ziemię. Widać, że większość życia spędziła usługując mężowi, aż mi jej szkoda. Stanęłam na równe nogi prostując wszystkie kości.
- Jesteś walnięta, nie dziwię się, że ten gościu od Ciebie odszedł - Ułożyłam dłonie na karku, odwróciła się chcąc zadać kolejny cios, ale zatrzymała się zaskoczona, widząc mnie. Nie zrobiła kolejnego kroku, gdy cienie owinęły się wokół jej nóg.
- Nie możesz!
- Mogę i to robię. Mam nadzieję, że tutaj zgnijesz, bo nie ma sensu, abyś wracała do swojego świata- Nie zwracając uwagi na jej kolejne komentarze. Zamknęłam drzwi, zatrzaskując je wszelkimi możliwymi sposobami. Wychodząc ze starego budynku, dostrzegłam, że jestem na ziemi. Cóż, jak już tu jestem to skorzystam i zrobię zakupy, przynajmniej taki pożytek będzie z mojego alternatywnego ja.
Koniec!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!