16 sierpnia 2017

Od Fragonii C.D Marco

  Spacer był jedyną rzeczą, której w tej chwili obecnie potrzebowała Fragonia. Wraz z Marco błądzili po labiryncie. Chłopak pokazywał jej przeróżne zakątki, a dziewczynka dokładnie przyglądała się krajobrazowi. Marco złapał dziewczynę za rękę, żeby ta przez przypadek nie oddaliła się od niego. Brunetka uklęknęła przy krzaczku róż i zaczęła wąchać kwiaty. 
  — Assyrio jest piękne. — westchnęła brunetka, bawiąc się swoimi włosami. — Ale mimo to, tęsknię strasznie za Rivangoth. 
   Marco zauważył, że brunetka otarła pierwszą łzę i niespodziewanie wtuliła się w chłopaka. Diablo był zdezorientowany nagłym ruchem dziewczynki.
   — Ej, nie no, jak potrzebujesz przerwy.. — Marco pogłaskał Fragonię po głowie i pomógł jej wstać.
   Dziewczyna przeprosiła go za swój nagły atak paniki. Diablo jednak wcale nie był na nią zły. Pomógł odprowadzić małą do domu, gdzie czekał na nią Wilkobójca. Mężczyzna zmierzył wzrokiem przybysza, jakby nie miał czelności nawet wpatrywać się w jego uczennicę. Dziewczyna widziała, że jej alpha wyczuł zgniliznę od chłopaka.. albo coś innego, co mogło go niepokoić.
  — Fragonio, obiecałaś mi dzisiaj, że przyjdziesz na trening. Co się z tobą dzieje?
  — Mistrzu.. — Fragonia złapała mężczyznę za rękę. — To był tylko zwykły spacer. Marco chciał pokazać mi labirynt.
  Darkness złapał brutalnie dziewczynę, po czym zawlókł ją do domu. Diablo został sam, wpatrując się w dal. Znał dobrze Wilkobójcę. Jego pani również.

Marco? Wena umarła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits