Leciałam, uwielbiam rozkładać skrzydła i wznosić się tak wysoko, wysoko. Czuć powiew wiatru oraz promienie słońca. Czasem są chmury do omijania, taki tor przeszkód w przestworzach. Gdy się spojrzy na ziemię jest taka drobna, ledwo widoczni są żyjący osobnicy. Są tak drobni ledwo widoczne mrówki. Mijałam wyspy, to różne miejsca. Mogłabym latać bez przerwy, ale moją uwagę przyciągnął jakiś labirynt. Wylądowałam z gracją na szczycie jednej ze ścian. Stałam i patrzyłam na horyzont, wyciągnęłam dłoń przed siebie. Uśmiechnęłam się, gdy słońce padało na dłoń lekko mnie oślepiało. Nim minął kwadrans byłam już w labiryncie, a dokładniej przed jakimś domem. Światło, podeszłam powoli, zapytałam z grzeczności. Nikt nie otwierał. ~ Pewnie nie słyszy to wejdę chyba się nie obrazi. - pomyślałam. Jak pomyślałam tak tez zrobiłam. Weszłam do ładnego domku, może jest trochę brudno, ale to nadaje mu uroku. Przechadzałam się i poczułam zapach. Wtem ktoś się odezwał.
- No dobra, kto tu jest? - teraz, wyjść czy nie. W sumie jest gospodarzem byłoby nie miło się chować w jego domu. Wyszłam powoli patrząc na owa osobę. Białe włosy wydają się miękkie, chce go dotknąć.
- Było otwarte. - delikatny uśmiech zawitał w kącikach ust. Podeszłam powoli do niego i wyciągnęłam dłoń w kierunku jego włosów.
- Nie wchodzi się, do nie swojego domu. Lepiej wyjdź. - mówił do mnie, ja delikatnie wzięłam cześć jego włosów i dłoń i przejechałam od góry do dołu.
- Są miękkie. - powiedziałam cicho. Widziałam jak się patrzy zdezorientowany, musiał słyszeć. - Chodzi o twoje włosy, są miękkie tak myślałam, że będą. - druga dłoń także skierowałam na jego włosy. Wzięłam trzy kosmyki i zaczęłam robić warkoczyk.
- Czemu tu jesteś? - spytał, patrząc na mnie. Spojrzałam w jego oczy, są śliczne.
- Czemu? - zamyśliłam się chwilę, po chwili kontynuowałam — Hmm. Jest tu wataha, do której chce dołączyć a ty zapewne w niej jesteś więc też chcę w niej być. Czy mogę tu zostać? Dopóki nie znajdę sobie innego lokum. - patrzyłam na niego i położyłam dłoń na jego klatce.
- Ja, dobrze pokaże ci. Co do zostania to tylko na parę dni. Roz.. - nie dałam mu dokończyć, gdyż go przytuliłam mocno, przejeżdżając dłońmi po jego plecach. - Jesteś ciepły, jak taki duży puchary wilk. - powiedziałam, chyba za głośno, bo też to słuchał. Oderwał mnie od siebie i pokazał mi gdzie mogę spać. Była to kanapa. Nie narzekam. Usiadłam w tamtejszym miejscu wyjęłam mój szkicownik i powoli zaczęłam rysować. Każda kreska była dokładnie przemyślana. Mogę narysować wszystko nawet kretki, aby pokolorować, mój zacny rysunek. Gdy był skończony rysunek ożył. Uśmiechnęłam się tylko. Tańczące płomyki wokół mojej osoby ani na chwilę nie gasły. Niczym bijące serce, nie przestaje bić.
Nuciłam sobie cicho jakąś melodie. - Skoro już tu mieszkasz. To jak mam się do ciebie zwracać? Ja jestem Azrael. - powiedział, podchodząc.
- Caddy. - powiedziałam. Głaszcząc małego kotka, którego mam na kolanach.
Azrael?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!