Marco usłyszał hałas dobiegający z góry i postanowił pójść i sprawdzić, czy nic jej nie jest. Gdy chłopak wszedł na górę, zauważył krukona trzymającego patelnie, tak patelnie. Krukony są tak tępe, że nie stać ich na porządna broń. Pod krukonem leżała nieprzytomna Tyks. Diablo zmierzył go wzrokiem.
-Jak ci życie miłe odejdź!
Warkną w stronę czarnowłosego sługi, który się zaśmiał. Diablo szybkim ruchem złapał go za gardło, w taki sposób, że jakby szarpną za mocno, mógłby go pozbawić tchawicy, jakże bardzo ważnego narządu do życia.
-Mówiłem ci, zostaw ją!
Warkną demon, patrząc na wijącego się z bólu przeciwnika. Diablo go puścił, a ten zmienił się w ptaka i opuścił to miejsce. Marco wziął kotkę na ręce i zabrał ją do salonu, tam położył na łóżko i przykrył kocykiem. Gdy się upewnił, że nic jej nie jest, zamówił parę rzeczy, co bardzo szybko dostarczono. Chłopak, mając już składniki, zaczął przygotowywać pyszny posiłek. Po paru minutach cały dom otulony został pysznymi zapachami dobiegającymi z kuchni. Dziewczynka się obudziła i od razu poczuła te aromatyczne zapachy dobiegające z kuchni, podniosła się z łóżka i ruszyła w stronę kuchni. Gdy tylko stanęła przy wejściu, ujrzała czarnowłosego chłopaka, który kończył już przygotowanie posiłku.
Nagle rozlegało się burczenie z jej brzucha, chłopak się odwrócił.
-Już się obudziłaś? Poczekaj chwilę, zaraz przyniósł obiad.
Uśmiechnął się chłopak, a dziewczynka się zarumieniła. Wróciła do salonu Gdzie po chwili, wrócił Marco z obiadem. Fragonia spojrzała na niego, chłopak usiadł naprzeciwko niej, kładąc napój na stole.
-Nie wiem, co pijesz, więc tobie zostawiam wybór napoju.
(FRAGUŚ?)
Ale patelnię jako broń to ty szanuj! T^T
OdpowiedzUsuń