13 lipca 2017

Konkurs #3 "Porwanie"

Właśnie skończyłam prace. Zostałam wysadzona po drugiej stronie Olsztyna, dlatego wykończona musiałam iść na autobus, który znajdował się kawałek dalej. Gdy w końcu usiadłam na ławeczce czekając około 15 minut na moją 'podwózkę' wyjęłam z torby telefon i słuchawki, po czym podpięłam kable do urządzenia. Od razu włączyła mi się piosenka, więc pogłośniłam ją na maksa i zamknęłam się w swoim świecie by nie słuchać otaczającego mnie życia. Teraz z akompaniamentem 'kojących' mnie piosenek obserwowałam przejeżdżające samochody, ludzi spieszących się na przejście dla pieszych lub kłócące się pary nie wiadomo o co. Po przeczekanym czasie, gdy moja 'limuzyna' raczyła się zjawić na swoim podjeździe, wraz ze mną wsiadła grupa małolatów, która zajęła wszystkie pozostałe wolne miejsca. Przeklinałam los w myślach ale w końcu mu się poddałam i zajęłam miejsce stojące przy biletomacie. Przez większość czasu byłam skazana na sterczenie przy ścianie, ale na szczęście, na przed ostatnim przystanku do mojego, grupka dzieci raczyła się wyjść i zostawić swoje miejsca pod moją opieką. Miałam szczęście, bo zaraz gdy usiadłam przysiadł się do mnie starszy pan przez co zauważyłam że wszystkie miejsca zostały na powrót zajęte. Miałam chwile oddechu, lecz i tak mój przystanek pojawił się za szybko i byłam zmuszona opuścić moje tutejsze wygody. Gdy wyszłam w końcu z już zatłoczonego autobusu, bo każdy jedzie przecież teraz na plażę, pokierowałam się w stronę domu. Pięciominutowa droga minęła mi strasznie szybko, więc już za chwilę stałam przed bramką. Wyjęłam z torby pęczek kluczy i włożyłam właściwy do zamka. Po chwili już mogłam otworzyć wrota prowadzące do starego, brudnego domu. Powoli otworzyłam drzwi od klatki wiedząc że w przejściu zawsze są pająki. Szybko przemknęłam i wspięłam się po schodach na pierwsze piętro. Otworzyłam przejście prowadzące do wnętrza mojej 'posiadłości' i od razu ignorując rodziców pokierowałam się na górę, gdyż tam znajdował się mój pokój. Gdy w końcu znalazłam się w moich ukochanych czterech ścianach rzuciłam torbę pod jedno z biurek i włączyłam komputer.  Gdy odblokowałam już mój jakże pięknie szumiący sprzęt (pozdrawiam Lenę, tylko ona rozumie ten ból 😌) kliknęłam ikonkę Skype'a i czekałam aż aplikacja się włączy. W tym czasie przebrałam się w piżamę. Gdy wróciłam do komputera miałam 3 powiadomienia:

DiKi- 2473 nieodebrane wiadomości.
Fafel- miała urodziny, chodź i tak nie mam zamiaru składać jej życzeń.
Lena- 25 nieodebranych wiadomości, więc spoglądając na to że znów zaczęła gadać o Undertale'u postanowiłam do niej zadzwonić.

Każdy następny sygnał dawał mi do zrozumienia że dziewczyna prawdopodobnie poszła z psem albo zasnęła. Pomyślałam że dam jej spokój i rozłączyłam połączenie włączając w tle internet. Zaraz po tem kliknęłam ikonkę Divided Kingdom a strona zaczęła się włączać. Sprawdziłam tylko czy jest coś nowego i czy coś do mnie ale gdy zauważyłam że żadna osoba nic nie wysłała od wczoraj przyciemniłam ekran i położyłam się spokojnie spać, bo niby była jeszcze 22.25 ale jak się położyłam tak już nie wstałam.

* * *

- Halo księżniczko, budzimy się.

Szybko się otrząsnęłam gdy usłyszałam ten tekst. Przez jeszcze chwilę myślałam że to Jeff, lecz dziewczęcy, łagodny a zarazem ostry głos dał mi do myślenia. Powoli podniosłam głowę przy okazji otwierając oczy. Dojrzałam... właściwie to nic, bo było strasznie ciemno. Starałam się ruszyć, lecz byłam przywiązana grubym sznurem do krzesła na którym siedziałam przez co nic nie moglam zrobić. Lekko spanikowana zaczęłam patrzeć ze strachem we wszystkie strony, lecz nic to nie pomogło. Nagle jakaś żarówka zwisająca z sufitu zapaliła się rażąc mnie swoim jaskrawym światłem po oczach.
- Witaj.
Gdy moje oczy przyzwyczaiły się już do światła zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam. Przede mną stała najprawdopodobniej Sarah. Wyglądała naprawdę ślicznie, lepiej niż ją sobie wyobrażałam, przez co nie poznałam jej na pierwszy rzut oka. Nie będę jej teraz opisywać bo i tak nie wyjdzie mi tak jak jest na prawdę. Dopiero po chwili zaczęłam przyglądać się otoczeniu. Byłyśmy w jakiejś piwnicy, gdzie każdy kąt był oblepiony pajęczynami, a każda ściana była poobdzierana z farby. Bałam się, przez co nie mogłam zebrać myśli do kupy.
- Mam nadzieje że nie przeszkodziłam w spaniu.
Uśmiechnęła się szyderczo. Trzęsłam się jak galareta, dodatkowo nie wiedziałam co zrobić.
- Cz-Czego chcesz??
Cała dygotałam przez co trudno było mi cokolwiek powiedzieć. W każdej chwili myślałam że weźmie i mnie od tak zaatakuje.
- Zgadnij, czego może chcieć jeszcze młoda wampirzyca ??
Jej czarny strój powiewał na nieistniejącym wietrze a jej twarz była pełna uśmiechu.
- A... A co z moją rodziną ??
- Nimi się nie musisz przejmować. Wzięłam od Haylee proszek nasenny, więc jakieś jeszcze dwie doby powinni przespać. No chyba że się mnie nie posłuchasz, to wtedy będziesz się mogła martwić i to nawet o swoich znajomych... Pamiętasz Mikołaja ?? Kiris też ma się nim zamiar zająć, a ja mogę jeszcze tego dopilnować.
Chwilę się zamyśliłam, przez co nawet nie zauważyłam jak przez moje fobie i strach przed dziewczyną łzy napływały do moich oczu coraz szybciej by zaraz zjawić się na moich prawie bladych policzkach.
- Z kąd tu w ogóle jesteś ??
W końcu odważyłam się powiedzieć przez słone łzy.
- Pamiętasz wczorajszy wieczór, gdy zostawiłaś włączoną naszą stronkę i poszłaś spać ?? Ja wszystko prawie widzę i skorzystałam z okazji by pobrać trochę pożywienia. Wiesz że najlepiej krew smakuje od 'stwórcy' ??
Aż mnie lekko zemdliło. Od dziecka chciałam być wampirem lub wilkołakiem lecz nie było mi to dane, a gdy już spotykam osobę w pół na pół to nie potrafię się pozbierać. Boje się igieł i pobierania krwi a to jest trochę powiązane. Nie chce by coś się stało mojej rodzinie i znajomym, za bardzo ich potrzebuje w swoim życiu by od tak sobie ich olać i dać na pożarcie 'bestii'. Czytałam książkę i wiem że głodne wampiry są nie do powstrzymania.
- No to jak, Zdecydowałaś się w końcu ?? Ty czy twoi najbliżsi ??
W tym czasie w jej oczach zobaczyłam dwie iskierki. Lekko odskoczylam by zaraz na powrót znów patrzeć na mojego oprawce. Wiedząc że i tak już ona zostanie w mojej głowie na dobrych parę miesięcy, a nawet nie wiadomo czy lat, postanowiłam się poświęcić by nie krzywdziła nikogo innego. Zacisnęłam powieki by nie widzieć całego zajścia.
- Zrób to szybko.
Powiedziałam przez zaciśnięte zęby a ona w odpowiedzi się zaśmiała.
- Ciesze się że nie musiałam stosować na tobie żadnych tortur a już się poddałaś.
Dziewczyna była bardzo podekscytowana, a ja wręcz przeciwnie. Chciałam nic nie czuć,  by to szybko minęło i poszło w zapomnienie, lecz nagle poczułam jej zimne palce na ręce i lekko ciepły oddech na skórze, przez co moje serce zaczęło mocniej bić. Dziewczyna po chwili zatopiła w mojej ręce swoje lodowate kły przez co syknęłam z przeraźliwego bólu i odwróciła głowę w przeciwną stronę. Czułam jak Sarah zasysa krew płynącą jeszcze przed chwilą w moich żyłach. Po moim ciele powoli rozchodził się chłód, który lekko paraliżował moją konczynę. Szczerze myślałam że ta krótka chwila trwa wieczność, że dłuży się na moją niekorzyść i przeciąga by dziewczyna miała satysfakcję z mojego bólu. Gdy w końcu się oderwała sama opadłam z sił. Nieświadomie zaczęłam zaciskać pięści i szczękę tak, że aż poczułam olbrzymi ból na żuchwie gdy tortury się zakończyły. Sarah chwyciła do kieszeni z której wyjęła mały nożyk wyglądający jak mój ulubiony. Gdy zaczęła się z powrotem do mnie zbliżać z zabujczą rzeczą w dłoni zaczęłam się trząść ze strachu, lecz ona tylko kucnęła przy mnie i przecięła liny by mnie wysfobodzić. Odetchnęłam z ulgą, gdy całe moje ciało zostało puszczone i mogłam na spokojnie wstać z krzesła, lecz nie zrobiłam tego. Bałam się... bałam się pająków czyhających za rogiem każdej ze ścian.
- Czy-Czyli teraz wszystkich zostawisz i wrócisz do sie-siebie ??
- Właśnie tak. Dałaś mi to co chciałam- oblizała jeszcze czerwone od cieczy usta- No i nie mogę cię tak zostawić więc chcąc pomóc dam ci to.-Wyciągnęła w moją stronę rękę by zaraz mi pokazać co kryje się w jej zamkniętej dłoni- To jest tabletka, od której szybciej przywrócisz sobie czerwone krwinki, bo jakby nie patrzeć wzięłam trochę za dużo.- Mówiąc to podrapała się po karku wręczając mi pigułkę.
Obejrzałam podarunek z każdej strony, lecz przypominająca trochę malutki klejnocik tabletka i tak nie była dla mnie zdziwieniem. Bez zastanowienia od razu wpakowałam pigułkę do ust i z lekkim trudem przełknęłam. Dziwnie po chwili zaczęłam się czuć, jakby każdy mój mięsień ciała przestawał działać. Powieki zaczynały mi się zamykać, lecz jeszcze widziałam stojącą obok Sarę.
- Pamiętaj, zawsze jestem po twojej stronie.
Powiedziała ze szczerym uśmiechem na twarzy a ja odpłynęłam.

* * *

Obudziłam się nadzwyczaj wcześnie. Za oknem już lekko świtało, lecz w moim pokoju i tak było jeszcze ciemno. Przypomniałam sobie o przyjściu Sary z komputera. Myślałam  że to tylko zwykły sen, lecz żeby się upewnić mogłam zrobić tylko jedno. Wzięłam telefon do lekko trzęsącej się ręki i klikając główny przycisk odblokowałam urządzenie. Odetchnęłam ciężko i przyłożyłam wyświetlacz do przedramienia. Wzdrygnęłam się. Na mojej ręce widniały teraz dwie jeszcze żywo czerwone dziurki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits