*W porcie Vao-Rax*
- To już ostatnia! - krzyknął Jessmay, zrzucając mi kolejną skrzynkę z pożywieniem.
- Myślisz, że to wystarczy? -Zapytałem, kładąc ja na pokład.
- Oczywiście. Pożywienia spokojnie starczy dla tysiąca osób na miesiąc, a w Perle nie ma ich nawet pięciuset. - Jessmay zszedł z drabiny i poszedł zameldować szefowi o zakończeniu pracy. Ja usiadłem na ławce obok statku i zacząłem odpoczywać.
Dochodziła godzina 23:30. O 24:00 towary mają być już na Qan'Rat.
- Dacie radę sami dolecieć do Czarnego Boru w 30 minut? - zapytałem jednego handlarza, którego imienia raczej nigdy nie zapamiętam.
- Mogą być problemy z lądowaniem w ciemności, ale damy radę. - odpowiedział.
- Jesteś pewien, że nie potrzebujecie pomocy na miejscu? Mogę polecieć z wami.
- Ty lepiej uciekaj do domu, na Spatium jest już pewnie ciemno.
- Niech będzie. Dobrej nocy.
*Kilka minut później jeden z posłańców odwiózł mnie na Spatium, na drugim końcu Dragonwatch*
Do jaskini zostało mi dobre 5 km. Przyjąłem postać wilka i zapaliłem się, aby lepiej widzieć, gdyż zmęczenie trochę osłabiło mój wzrok. Nagle pojawił się obok mnie średniej wielkości, czarny alicorn.
- Hej ty, proszę, choć ze mną.
Nie wiedziałem, o co chodzi, ale postanowiłem go posłuchać i pójść za nim.
Po przejściu kilkunastu metrów doszliśmy do czarnej wadery czającej się na dużego wilka cienia.
-Amiii! - kucyk zawołał do czarnej wilczycy - Mam wsparcie.
Cień skoczył na waderę, ale ta zrobiła szybki unik. Napastnik przewrócił się i poturlał kilka metrów. Był lekko zdezorientowany, ale o dziwo szybko wstał i zaczął warczeć.
- Nie zapraszałem innych cieni na mój teren, zjeżdżaj stąd!
Wilk krzywo na mnie popatrzył i zaczął biec w moją stronę, omijając białowłosą waderę.
Przywaliłem mu łapą w pysk, lekko się zachwiał i zaczął skakać do mnie z zębami. Wyjąłem sztylet zza pasa na łapie i wbiłem mu go w gardło. Cień pisnął i pobiegł za drzewa. Nie musiałem się nim przejmować, bo nawet on nie przeżyje długo z taką raną. Odwróciłem się do białowłosej i jej towarzysza, chciałem coś powiedzieć, ale ona była pierwsza.
- Dziękuję Ci za pomoc. Jestem Amnesia, a to moja towarzyszka Asylium.
- Miło mi poznać - przywitałem się i podałem łapę - Jestem Shadow. Co robicie w tym lesie tak późno?
- Mogłabym zapytać Cię o to samo. Jesteś tym, co tamten?
- Tym, w sensie?
- No wiesz, potworem.
- I tak i nie. Gatunek się zgadza, ale zachowanie nie pasuje. Powtórzę pytanie jeszcze raz. Co wy tu tak późno robicie?
- A więc...
- Amii, zmęczona jestem. -wtrąciła Asylium.
- A właśnie, jest tu jakieś miejsce, gdzie możemy przenocować? -Zapytała Amnesia.
- Tak, tak. Moja wataha ma siedzibę kilometr stąd, możecie tam przenocować.
- Twoja wataha... W sensie tacy jak ty?
- Nie, nie martw się. Dodatkowo zamek powinien być teraz pusty, mało kto tam siedzi tak późno, służy nam on głównie do spotkań.
- Okay, to dobrze... Wiec chodźmy.
Kilka minut później byliśmy przy bramach zamku. Na szczęście krukoni się pochowali i nie trzeba było z nikim walczyć. Powoli otworzyłem główne drzwi zamku. W holu przy kominku leżała Tyksona i patrzyła na mnie ze znakiem zapytania.
~Amnesia / Tyks ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!