Właśnie wstałam, a sen miałam ciekawy. Nigdy wcześniej się nie zastanawiałam nad tym ale teraz mam więcej argumentów na rozmyślanie nad moją rodziną. Cały ten dzień spędziłam na rozważaniu a i tak za dużo się nie dowiedziałam z moich wspomnień. Kolejna noc zapowiadała się tak samo jak każda inna. Położyłam się nadzwyczaj wcześnie i od razu zasnęłam.
*
Otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam ulice jak z mojego wcześniejszego snu, przez co twierdziłam że trafiłam do mojego kolejnego urojenia. Wstałam, otrzepałam się z ziemi i ruszyłam przed siebie. Przechodziłam właśnie ciemną uliczką, gdzie zdawało mi się juz przechodzić kilka razy. Nagle jakieś drzwi od baru się otworzyły a z wnętrza wyleciała jakaś kobieta. Chodź wyglądała jakby miała ledwo 20 lat, to i tak uważałam ją za starszą od siebie. Przez drzwi wychylił się jakiś groźnie wyglądający mężczyzna i zaczął krzyczeć na dziewczynę.
- Żebym cie tu więcej nie widział Harsey !!
Jego słowa lekko mną poruszyły.
- A żebym ja nie zbiła ci tej bladej mordy Abczyk !!
Drzwi trzasnęły z wielkim chukiem a kobieta spuściła głowę i oparła się o pobliską ścianę. Podeszłam do niej powoli i spojrzałam na jej smutną, poobijaną twarz. Włosy czarne jak smoła spoczywały na jej barkach. Ubranie lekko poszarpane, przez co wyglądała na dziewczynę z ulicy. Aż żal mi się jej zrobiło więc stanęłam obok przy ścianie.
- Cześć, jak się masz ??
Spytała zwracając w moją stronę swój wzrok.
- W miarę dobrze. Czemu wyrzucili cie z tego baru ??
Ona tylko się zaśmiała i odpychając się od ściany stanęła na równe nogi.
- Poprostu uważają że mam coś z głową i nie powinnam wziąć więcej niż jeden kufel przez co się pobiłam z barmanem.
Aż trudno mi było sobie wyobrazić takie coś. Prawdopodobnie moja babcia była pijaczką aż do tego stopnia że za krople alkoholu potrafiłaby zabić. Lekko się przeraziłam myśląc tak w ten sposób, lecz gdy spojrzałam znów na jej twarz ujrzałam szczery uśmiech i troskę.
- To jak, chcesz ze mną się przejść do kolejnego baru ??
Jej propozycja była kusząca przez co nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Widzę że buźka się trochę uśmiecha a więc idziemy.
Dziewczyna chwyciła mnie za ramię i pociągnęła dalej w głąb uliczki. Nie miałam się co opierać, przecież nawet chciałam trochę skosztować tego trunku.
- Jak masz w ogóle na imię, dziewczyno ??
Dopiero teraz sobie uświadomiłam ze nie znam jej i się na dodatek nawet nie przedstawiam.
- Em, jestem Merry.
Bojąc się podać moje prawdziwe imię powiedziałam jej moje drugie z bierzmowania.
- Miło Cię poznać Merry, ja jestem Joselyn. O, już jesteśmy.
Dopiero teraz zauważyłam że stoimy już pod szarym budynkiem z wielkimi napisami wymalowanymi na frontowej ścianie. Weszłyśmy do środka i widząc wolne miejsca gdzieś przy blacie baru zajęłyśmy je jak najszybciej. Barman podszedł do nas trochę ociężale ale zjawił się nadzwyczaj szybko.
- Słucham, co podać ??
- Emm, dwa razy najlepsze wino jakie tu macie.- Powiedziała wyjmując z kieszeni spodni 400 trefli i kładąc je na blat.
Barman zaskoczony szybko pospieszył do barku i co chwila wyjmując jakieś wino z powrotem wkładał je mówiąc coś pod nosem. Gdy w końcu wrócił do nas z dwoma kieliszkami nalał do nich zawartość butelki, po czym zabrał pieniądze z widoku i schował je za zapaskę.
- No to zdrowie, za naszą nową przyjaźń.
Podniosłam kieliszek i stuknęłam się z nią na zdrowie. Cieszyłam się że mogę poznać osobę z mojej rodziny, chodź nie wiedziałam jak do tego doszło. Wypiłam cały trunek ze smakiem i spojrzałam na Joselyn. Cała była szczęśliwa, chyba dla tego że w końcu się z kimś poznała i zaprzyjaźniła. Nie mogłam jej zniszczyć tego stanu wiec postanowiłam coś w końcu zrobić.
- Chcesz może się gdzieś przejść ??
Gdy moje słowa dotarły do niej coś zaiskrzyło w jej oczach. Spojrzała na mnie z uśmiechem i już wstała ze stołka.
- Wiesz, miałam zamiar i tak dziś iść nad wodę, a teraz, nocą, jest jedna z ładniejszych dla tamtych okolic pora.
Znów chwyciła mnie pod ramię i zaczęła ciągnąć w stronę wybrzeża. Już ręka mnie od tego bolała, a ona i tak na upartego starała się dotrzeć tam jak najszybciej. Gdy w końcu mogłam spokojnie wyprostować rękę spojrzałam na tafle wody. Teraz mogę przyznać że tu było pięknie. Księżyc odbijał się od fal wody tworząc swe rozmazane 'ja'. Gwiazdy świecące na granatowej płachcie ładnie komponowały się z owym satelitą tworząc mozaikę prześliczną. Usiadłyśmy na zimnym piasku i wpatrywałyśmy się w piękno przyrody. Nagle, przy moich wyostrzonych zmysłach, usłyszałam cichy szelest gdzieś w krzakach otaczających to miejsce. Starałam się nie denerwować towarzyszki i mówiąc że idę się załatwić poszłam w stronę hałasów. Gdy byłam coraz bliżej coraz więcej słyszałam. Dowiedziałam się że to nie są zwykłe zwierzęta a ludzie. Gdy byłam już na tyle blisko, że ich nawet widziałam, zaczęłam nasłuchiwać rozmowy dwóch mężczyzn.
- Mówiłem że dziś też się tu zjawi.-powiedział pierwszy wskazując na już leżącą na piasku dziewczynę.
- To masz szczęście, bo jakby jej tam nie było to miałbyś przejebane u szefa.- Drugi mówiąc to wyjął wielki worek zza jednego z krzaków i podał go mężczyźnie obok.
- Teraz mamy tylko jedną szansę na złapanie jej albo już po nas.
Zaczęli po cichu zbliżać się do Joselyn planując porwanie. Chciałam jej pomóc, lecz myśląc że to może zmienić jej i moją historie mogłam tylko patrzeć, bo jeśli sama chciała tu przyjść a oni o tym wiedzieli to w przeszłości tez tak było, i jeśli zmienię ciąg wydarzeń mogę nawet nie istnieć. Postanowiłam wyglądać zza krzaków całą sytuację. Nagle poczułam mrowienie w kończynach i przeżywający ból w czaszce. Padłam na ziemię i straciłam przytomność.
*
Obudziłam się z niemym krzykiem. Nadal byłam w krzakach lecz spoglądając w stronę morza dostrzegam wiele zmian związanych z moim czasem teraźniejszym. Wróciłam chwiejnie do domu nie zapominając co działo się te tysiąclecia wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!