- Cholera – syknęła dziewczyna, przeskakując stos beczek
wypełnionych najprawdopodobniej alkoholem, które torowały drogę.
Nie była zbyt wygimnastykowana. Oczywiście, skakać umiała,
ale omijanie przeszkód, manewrowanie i jednocześnie utrzymywanie stałej
prędkości było trudne, gdy jedna ręka była zajęta kurczowym trzymaniem plecaka,
by ten nie wypadł na ziemię. Co jak co, ale dziewczyna sporo się narobiła
opracowując plan, jak ukraść to, co teraz znajdowało się w jej plecaku.
Tabletki, strzykawki z podejrzaną substancją, sakiewki pełne ziół i proszków,
krótko mówiąc – narkotyki.
Właściwie Hikaru pierwszy raz okradła swoich dostawców, ale
ostatnio krucho było u niej z kasą. Próbowała dorabiać jako najemnik, wykonywać
zadania, ale niezbyt jej to wyszło. Jej duma na szczęście nie pozwoliła jej
zniżyć się do prostytucji, ale gdy skończyły się jej narkotyki, po prosu
musiała dostać więcej.
Ale nawet jej misterny plan nie wypalił i teraz miała na
ogonie kilku, a może nawet kilkunastu uzbrojonych, zamaskowanych mężczyzn,
mających zamiar odebrać jej cenny towar. Co jak co, ale tyle ile miała w swoim
plecaku, było warte więcej pieniędzy niż Hikaru mogła sobie wyobrazić.
Było ślisko, ostatnio dużo padało. To zdecydowanie nie ułatwiało
biegu, dziewczyna musiała często zwalniać, by nie upaść – upadek mógł
przesądzić o jej losie, ta konkretna grupa, którą akurat miała na karku nie słynęła
ze zbyt dużej uprzejmości.
Hikaru wybiegła z ciemnej uliczki, prosto na główną drogę
przy dokach. Skręciła w prawo i rzuciła się jeszcze szybszym biegiem w stronę kilku
pobliskich karczm, skąd dobiegały odgłosy muzyki i podekscytowane krzyki gości.
Wbiegła przez drzwi do pierwszej gospody. Orkiestra w
centrum pomieszczenia grała skoczną muzykę, goście tańczyli, barman nie miał
chwili wytchnienia, cały czas serwował gościom kolejne dolewki alkoholu. Hikaru
wbiła się w tłum i prześlizgnęła się do okna na tyłach karczmy. Jej pościg
dopiero wkroczył do wnętrza, a dziewczyna zdążyła już wyskoczyć na zewnątrz.
Wpadła w stos śmieci i niefortunnie uderzyła się kolano. Szybko zagryzła kciuk byleby
tylko nie krzyczeć. Ból z nogi promieniował na całe ciało, musiała trafić w
jakiś nerw, bo co prawda noga nie wygladała na złamaną, jednak ból był
nieziemski.
Zajęło jej kilka minut, nim ból zelżał na tyle, by mogła
podnieść się z ziemi. Wtsała, jednak gdy tylko przeniosła ciężar na obitą nogę,
ból dał o sobie znać i dziewczyna musiała oprzeć się o ścianę, by znów nie
osunąć się na ziemię. Zacisnęła zęby i skacząc na zdrowej nodze, przekradła się
tyłami gospody do sąsiedniego budynku. W nim również trwała zabawa, muzykę było
słychać nawet na zapleczu.
Hikaru rozejrzała się za jakimś wejściem – główne drzwi były
zbyt ryzykowne, ktoś z gangu mógł ją zobaczyć, a wtedy nie skończyłaby dobrze.
Znalazła tylne wejście i wkradła się do środka. Była w kuchni, gdzie kilka
kucharek i kucharzy uwijało się w jak w ukropie by obsłużyć wszystkich gości. Pyszny
zapach mięsa kusił, jednak dziewczyna musiała szybko opuścić kuchnie, nie miała
tam czego szukać.
Weszła na główną salę. Odeszła w kąt pomieszczenia, by jak
najmniej osób zwróciło na nią uwagę i wyciągnęła z plecaka jedną tabletkę. Sam
fakt, że ją połknęła przynosił jej ukojenie i spokój. Następnie podeszła do
barmana i zamówiła małą szklankę wódki – kobieta stojąca jak kołek mogła wydać
się podejrzana, musiała chociaż sprawiać pozory, ze dobrze się bawi. Poza tym,
wódka mogła nieco uśmierzyć ból nogi, przez który dziewczyna kulała i nie mogła
normalnie się poruszać. Odchodząc od barku, dziewczyna zachwiała się, a gdy
stanęła na bolącej nodze, ból był tak okropny, że poleciała prosto na osobę
przed nią. Zaryła twarzą o ziemię, kolano zresztą też ucierpiało. Szybko jednak
zaczęła się podnosić i przepraszać. Podniosła wzrok na osobę, którą potrąciła i
wytrzeszczyła oczy, jakby zobaczyła ducha.
- V… VIPER?! – wrzasnęła zszokowana.
Chłopak spojrzał na nią krzywo.
- Znamy się? – bąknął po chwili mierząc dziewczynę
podejrzanym wzrokiem.
Hikaru ochoczo pokiwała głową i rzuciła się chłopakowi na
szyję.
- Gdzieś ty się podziewał?
Tak dawno cię nie widziałam, co robiłeś? Jak długo tu jesteś? - Hikaru zaczęła zasypywać chłopaka gradem
pytań.
Ten zrobił krzywą
minę i odsunął dziewczynę od siebie.
- Naprawdę, nie znam cie, nie wiem kim jesteś – wyjąkał niepewnie.
– Musiałaś mnie z kimś pomylić.
Hikaru spojrzała na niego uważnie.
- Na pewno? Nie pamiętasz mnie? – bąknęła zażenowana. – A te
wszystkie przygody? Zawody? Albo gdy wpadliśmy w drzewo i spaliliśmy twój
samochód? Albo gdy chcieliśmy kręcić amatorskie porno? A wychowywanie Fire?
Słysząc ostatnie pytanie Viper zmarszczył brwi.
- Nie wiem skąd znasz moje imię, a tym bardziej skąd wiesz,
że jestem ojcem „matką” Fire, ale ja na
pewno na oczy cie w życiu nie widziałem.
Hikaru zamyśliła się. Jak mógł jej nie pamiętać? Tyle
wspólnie przeżyli, tak wiele wspomnień, a on tak po prostu mówi, ze jej nie
zna? Nie mogła go z nikim pomylić, przyjaciół się nie zapomina, nawet po tak
długim czasie. Właściwie dziewczyna musiała przyznać, że przez ten czas gdy nie
mieli kontaktu, chłopak wyprzystojniał i stał się naprawdę ładny. Nie dziwiło
jej więc gdy niemal każda kobieta w karczmie się za nim oglądała.
Z zamyśleń wyrwał ją fakt, ze dwóch członków szajki właśnie
weszło do karczmy. Już miała brać nogi za pas gdy kolano przypomniało o swoim
istnieniu. Nie mogła biec, nie mogła uciekać. Bronić też się nie mogła, miecz
już dawno straciła, a swoich mocy nie używała od dłuższego czasu – narkotyki dostatecznie
osłabiły jej organizm, by wszelkie umiejętności były słabe i wycieńczały ją
nawet po krótkiej chwili.
Zaczęła odczuwać stres. Myślała intensywnie nad drogą
ucieczki, jednak nie miała żadnej możliwości. Nie dobiegłaby do okna ani do
drzwi, po schodach na piętro też nie mogłaby wejść, wszystkie drogi ucieczki
były niedostępne przez jej niechcianą kontuzję.
Spojrzała przerażona na Vipera.
- Zabierz mnie stąd, proszę – jęknęła patrząc, czy bandyci
jej nie zauważyli.
Viper spojrzał na nią niepewnie, jakby nie wiedział co ma zrobić.
No tak, Hikaru nie miała się co dziwić, przecież teraz dla chłopaka była
zupełnie obcą osobą.
- Proszę, to kwestia życia i śmierci – zaczęła błagać.
- Jak mam ci niby pomóc?
- Po prostu pomóż mi stąd wyjść, nie mogę zbyt sprawnie
chodzić, a jestem niezłych tarapatach –
wytłumaczyła Hikaru. – Ale zrób to tak, by ci dwaj co właśnie weszli, mnie nie
zauważyli.
Chłopak zaczął rozglądać się szukając pomysłu jak
niezauważenie minąć członków gangu.
<Viper? Zaczynamy zabawę :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!