Po raz kolejny różowowłosa przesiadywał w swoim laboratorium pracując nad recepturą nieśmiertelności a konkretniej nad ściąganiem martwych z zaświatów. Plan był dobry tylko... jak się dostać? Jedynie 'wielki' Darkness był wstanie się tam przenieść. Dla żywych nie było tam wstępu. Takie jest prawo tego świata. Prawo? Zasady? Haylee uśmiechnęła się pod nosem po czym wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Zasady są po to by je łamać! - zawołała i jeszcze ochoczej wzięła się do pracy.
Prace rozpoczęła od studiowania nad książkami i wszelakimi zwojami zawierającymi informacje na temat artefaktów oraz rytuałów rzekomo pozwalających dostać się na tamten świat bez konieczności umierania. Ile było w tym prawdy a ile mitu? Cóż, jak przystało na naukowca, Haylee musiała to zweryfikować metodą prób i błędów. W ten oto sposób przez trzy tygodnie różowowłosa nie wytknęła nosa z laboratorium w celu innym niż toaleta. Nawet jadła i spała w laboratorium. Fakt ten mocno zaniepokoił współlokatorki dziewczyny jednak żadna nie odważyła się zejść na dół. Dopiero Miyashi przełamała pierwsze lody gdy to wychodząc z salonu spotkała swoją ukochaną wracającą z wychodka. Dziewczyna wyglądała strasznie. Była brudna, przepocona a jej oczy przekrwione z wielkimi worami. Jej skóra stała się blada jak ściana. Dało się też zauważyć, że Haylee zgubiła parę kilogramów, na nieszczęście tych niezbędnych. Mała ostro się wystraszyła widząc ukochaną w takim stanie. Bała się, że jej partnerka zaraz padnie z wyczerpania bądź w najlepszym przypadku rozchoruje się.
-L-lusia! - zawołała z przerażeniem w głosie na co różowowłoosa na początku nie zareagowała. Dopiero po chwili jej nieco nieobecny wzrok leniwie skupił się na małej brunetce.
-Hmm? - wymamrotała nieco ochrypłym głosem. Mimo ogólnego wyczerpania dostrzegła troskę w oczach ukochanej. Przyklękła na kolanko by móc wtulić w siebie Miyashi po czym objąwszy ją zaczęła delikatnie głaskała głowę małej.
- M-martwię się o ciebie... Może... Może zdrzemniesz się troszkę? - wyszeptała młodsza.
- Nie masz o co, Miyu - powiedziała. Chciała już w stać aby dłużej nie niepokoić dziewczynę ale straciła równowagę i znów upadła na posadzkę. O mało nie przyprawiła brunetkę o zawał.
- Wszystko dobrze, nie martw się! Tylko... chyba masz rację co do odpoczynku. - wymamrotała podnosząc swe zacne cztery litery. Tym razem wspomagała się ścianą. Miyashi odprowadziła Haylee do sypialni i gdy ta spoczęła na łóżku położyła się obok niej. Zapewne gdyby nie zmęczenie różowowłosej zakończyłoby się to w bardzo typowy dla tej dwójki sposób. Nie minęło pięć minut nim Haylee zasnęła wtulając w siebie ukochaną istotkę. Jednak ten beztroski czas miał swoją cenę. Dziewczyna miala wkrótce przekonać się o tym na własnej skórze.
* * *
Z błogiego snu wyrwał ją okropny hałas oraz sptrząsy dochodzące spod domu. Gdy otowrzyła oczy nie znalazła obok ukochanej. Szybko poderwała się i wybiegła na zewnątrz. Szczęsliwie dostrzegła w oddali sylwetkę ukochanej prawdopodobnie wracającej ze spaceru.- Miyu, nie podchodź! -krzyknęła na co brunetka stanęła dęba. W tamtej chwili dziwny dźwięk powtórzył się wraz ze wstrząsem silniejszym niż wcześniej. - Pójdę to sprawdzić a ty tu zostać! - rozkazała i nim dziewczyna zdążyła zaprotestować zbiegła szybko do piwnicy. To co tam zastałą przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Całe laboratorium było zdemolowane jednak to nie to było najgorsze. W podłodze znajdowała się wielka, ciemniejsza od najmroczniejszej nocy wyrwa, z której wydobywały się krzyki i piski w różnych nieznanych językach. Temperatura gwałtownie rosła lecz uwagę dziewczyny skupił obiekt całego tego zamieszania. Z wyrwy wypływała krwistoczerwona ciecz w kierunku noża wbitego w czaszkę ofiary w postaci głowy jelenia. Jego oczy były wydłubane a powieki zszyte, sam łeb leżał na poduszce nasiąkniętej krwią próbującą dostać się do noża. Wokół wirowały runy układając się w niezrozumiałe dla Haylee słowa.
- Ah, no tak! Coś tak myślałam, że o czymś zapomniałam! - zaśmiała się nerwowo. Oto wynik jej ostatnich badań. Gdyby nie pochłonęła się całkowicie badaniom przez co nie zaniedbałaby siebie, byłaby wstanie dopilnować otwarcia portalu a tak coś poszło nie pomyśli różowowłosej. Ah ten pracoholizm!
W ten pod nogami znów poczuła najsilniejszy jak dotąd wstrząs. Słusznie obwiniała o to wyrwę. Coś podpowiadało jej, że zapowiada się na kłopoty. Haylee gwałtownie porwała się skreślając runy. Niepokojący był jednak fakt że częstotliwość wstrząsów zwiększała się coraz bardziej. Dziewczyna miała wrażenie że czuje oddech śmierci na swym karku. W miarę jak tąpnięcia stawały się coraz częstsze w dziurze pojawił się niewyraźny kształt zdecydowanie zbliżający się do portalu.
- Cholera! Zamknij się! Zamknij! No dawaj! - powtarzała nerwowo uśmiech jednak nie znikał z jej twarzy. Była tak przyzwyczajona do niego że nawet w takiej chwili nie znikał on z jej twarzy. Mimo to z czoła dziewczyny skapnęła kropelka potu. Nareszcie! Portal zaczął powoli się zamykać. Gdy różowowłosa miała już odetchnąć z ulgą kształt wystrzelił w jej stronę niczym torpeda. Po chwili całe pomieszczenie utonęło w napastliwym świetle, a ziemia zadrżała jakoby w uderzył w nią meteoryt. Otworzywszy oczy nie było śladu po portalu lecz to nie było zmartwieniem dziewczyny.
Na drugim końcu pomieszczenia znajdował się silnie umięśniony, humanoidalny stwór o długich na metr, zakrzywionych do tyłu kozich rogach i masywnych kopytach zamiast stóp. Zapewne jakiś demon piekielny. Istota bezrozumnie wgapiała się w ofiarę, potrzebną do przyzwania tak jakby oczekiwała na ruch jelenia. Bezsensu, Po chwili demon wolno wadził wzrokiem po pomieszczeniu tak jakby jego mały mózg próbował pojąć co się stało. Kiedy wzrok stwora spoczął na Haylee popadł w morderczy szał. Zaryczał wniebogłosy po czym z rozpędem rzucił się na różowooką. Szczęśliwie udało się dziewczynie zrobić unik. Przturlała się w bok.
- L-lusia?! - do uszu alphy dotarł głos Miyashi dochodzący z góry. Zamiast odpowiedzi brunetka usłyszała trzask magicznie przekręcanych zamków. Różowooka chciała coś odkrzyknąć lecz ryk monstra ją zagłuszył. Już więcej nie próbowała, całą uwagę skupiła na swym przeciwniku. Każdy krok który stwór postawił doskonale odciskał się na podłodze w postaci wypalenia.
- Uuu, gorący z ciebie typ. - zażartowała po czym odskoczyła w bok przed lewym sierpowym demona. Stwór zaryczał raz jeszcze, następnie zamachnął się aby nabić Haylee na swe rogi. Bezskutecznie. Poroże wbiło się w podłogę rozwalając przy okazji kafelki. W tym czasie gdy potwór trwał uwięziony przez własną głupotę dziewczyna szybko podbiegła i uwięziła go w różowawej plazmie, która niemal natychmiast zastygła. Porównać można byłoby to do owada w bursztynie. To jednak nie był koniec. Pod wpływem ciepła wydobywającego się z ciała potwora kamienna pułapka zaczęła powoli pękać. Haylee szybko pobiegła po gaśnicę. W ostatniej chwili gdy demon się uwolnił dziewczyna potraktowała go pianą tym samym schładzając go i pozbawiając sił. Wykończenie go było już tylko czystą formalnością.
Tymczasem zlękniona Miyashi stała na zewnątrz. Mocno martwiła się o Haylee, w ten zamki przekręciły się a wejście otworzyło się.
- Wybacz za zwłokę, Mi. - zawołała radośnie wychodząc. Jej ubrania były lekko ubrudzone popiołem. W odpowiedzi brunetka wtuliła się w starszą co wywołało ciepły uśmiech na twarzy różowookiej.
- Wszystko w porządku. Taki mały wypadek przy pracy i tyle... - pogłaskała czule głowę ukochanej i wzięła ją na ręce - A teraz co powiesz, w ramach małej rekompensaty, o małej zabawie pod kołderką? - zachichotała.
Należy się:
+ ♥
+ 300 ♣
+ 500 punktów do techniki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!