- Dowiedziałaś się czegoś ciekawego o swoim bracie? - Zapytałem by skupić się na większym problemie, a dokładnie odnalezieniu kuzyna. Czułem się zobowiązany do poszukiwania go przez obietnicę, którą złożyłem Evie, kiedy Jacob zniknął.
--50 lat wcześniej---
Biegłem z taką prędkością, że serce już prawie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Nie żyje? To chyba jakieś żarty! Dom Evie był już niedaleko, modliłem się żeby jeszcze nie doszły do niej złe wieści. Czułem jak cała moja sierść jest pozlepiana błotem, każde uderzenie łapami o mokrą ziemię zmieniało moją sierść z bieli w ciemny brąz. Deszcz biczował moją twarz, co jakiś czas zwężając pole widzenia, nawet węch nie mógł mi pomóc w taką pogodę
- Pójdę go szukać czy tego chcecie czy nie! - Usłyszałem krzyk kobiety. Widząc jak kuzynka wybiega ze swojego domu przemieniłem się w człowieka i złapałem ją za rękę
- Wracaj do środka - Powiedziałem stanowczo widząc jak łzy łączą się z uderzającym w jej twarz deszczem
- Puszczaj mnie - Zaczęła się szarpać a ja zaciągnąłem ją do środka - Co ty robisz?! Musimy go szukać! - Wrzasnęła, a ja kazałem posłom wyjść natychmiast z mieszkania, co uczynili w pośpiechu
- Robiliśmy to przez ostatnie dwa tygodnie, co ty chcesz osiągnąć?! - Odkrzyknąłem, dopiero po zrozumieniu do powiedziałem, ugryzłem się w język - Evie.. przepra...
- Zostaw mnie.. to nie może być prawda! - Dziewczyna zaczęła pogrążać się w głębokiej histerii
- Uspokój się, a go poszukamy... - Wydusiłem podchodząc do kuzynki
- Po co!? Nie ma go! Już go nie ma! Mówią że umarł! Jacob umarł! - Kobieta zaczęła uderzać moją klatkę piersiową pięściami

- Evie? - Wyszeptałem przeczesując jej włosy by zobaczyć jej twarz, oddech się uspokoił, tak samo jak bicie jej serca. Zasnęła. Mobius co ty najlepszego wyprawiasz? Uderzyłem kilkukrotnie tyłem głowy o ścianę. Kobieta jednak była w tak ciężkim stanie, że jej psychika ucierpiała, nie pamiętała co się stało, dopiero po moich opowieściach dowiedziała się, że byłem cały czas przy niej. Oczywiście pomijając jedną sytuację, która nie powinna nigdy się wydarzyć.
---
- Oooo... - szturchnęła mnie łokciem i zaczęła chichotać się pod nosem - Czyżby wielki i niepokonany Mobius był zazdrosny? - puściła mi oczko, nadal śmiejąc się cicho
- Nie tyle co zazdrosny, a tyle, że wiesz jak łatwo wpadasz w kłopoty, a do facetów to już w ogóle nie masz taktu - Stwierdziłem - Nie chcę tym razem zbierać cię w kawałkach z ziemi - Spojrzałem jej prosto w oczy, a ta mnie upewniła w przekonaniu, że potrafi o siebie zadbać
- A Albert to nikt taki, tylko kolega - Jej policzki zapłonęły intensywną czerwienią, przez co dała mi znać, że na pewno to nie tylko znajomy.
- Rozumiem.. ale jakbyś miała mi coś do powiedzenia, to pamiętaj, że zawsze cię wysłucham, dobrze? - Uśmiechnąłem się do Evie, a ta z zadowoleniem przytaknęła - W dodatku kto Ci powiedział, że niby jestem wielki i niepokonany?! - Zaśmiałem się czekając na więcej pochleb ze strony kobiety
<Evie? xd Nie posunąłem bardzo fabuły do przodu, ale i tak mi się podoba>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!