07 czerwca 2017

Od Mobiusa C.D Evie

Ten lekarz wiedział o wiele za dużo. Wywołało to we mnie nieprzyjemne odczucie, że kuzynka nie dzieli się ze mną o wszystkim. Oczywiście jest dorosła i nie musi się spowiadać jak ojcu, ale ta myśl, mimo wszystko nie łagodziła dziwnego uczucia niewiedzy. Poruszyłem energetycznie głową w celu odpędzenia od siebie tych bezpodstawnych i bezsensownych rozmyśleń. Przecież nie będę jej wybierać mężczyzny, z którym ma się spotykać. Ale przed ślubem ma być ewidentnie moja zgoda. Dobrze wiedziałem, że nękające mnie uczucie to nie tylko troska, byłem za stary by ich nie rozróżniać, ale potrafiłem je maskować, co wychodziło wszystkim na dobre. Kiedy Evie wstała i zapłaciła lekarzowi w grubej mierze za ciszę, ruszyłem za nią. Skoro doktorek wie takie prywatne rzeczy, to co jeszcze? Zerknąłem za siebie na młodego mężczyznę, który oczyszczał i dezynfekował narzędzia z krwi kobiety. Przyłapałem się na myślach o zlikwidowaniu go, z powodu posiadania zbyt dużej ilości informacji. Nie mogę, tym bardziej jeśli mógł wysunąć te wnioski przez samo zobaczenie Evie i Alberta gdzieś na ulicy. Chociaż nie wiadomo co robili, samo iść obok siebie chyba nie przykułoby jego uwagi? Czemu to musi tak zaprzątać mi głowę?
- Dowiedziałaś się czegoś ciekawego o swoim bracie? - Zapytałem by skupić się na większym problemie, a dokładnie odnalezieniu kuzyna. Czułem się zobowiązany do poszukiwania go przez obietnicę, którą złożyłem Evie, kiedy Jacob zniknął.
--50 lat wcześniej---
Biegłem z taką prędkością, że serce już prawie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Nie żyje? To chyba jakieś żarty! Dom Evie był już niedaleko, modliłem się żeby jeszcze nie doszły do niej złe wieści. Czułem jak cała moja sierść jest pozlepiana błotem, każde uderzenie łapami o mokrą ziemię zmieniało moją sierść z bieli w ciemny brąz. Deszcz biczował moją twarz, co jakiś czas zwężając pole widzenia, nawet węch nie mógł mi pomóc w taką pogodę
- Pójdę go szukać czy tego chcecie czy nie! - Usłyszałem krzyk kobiety. Widząc jak kuzynka wybiega ze swojego domu przemieniłem się w człowieka i złapałem ją za rękę
- Wracaj do środka - Powiedziałem stanowczo widząc jak łzy łączą się z uderzającym w jej twarz deszczem
- Puszczaj mnie - Zaczęła się szarpać a ja zaciągnąłem ją do środka - Co ty robisz?! Musimy go szukać! - Wrzasnęła, a ja kazałem posłom wyjść natychmiast z mieszkania, co uczynili w pośpiechu
- Robiliśmy to przez ostatnie dwa tygodnie, co ty chcesz osiągnąć?! - Odkrzyknąłem, dopiero po zrozumieniu do powiedziałem, ugryzłem się w język - Evie.. przepra...
- Zostaw mnie.. to nie może być prawda! - Dziewczyna zaczęła pogrążać się w głębokiej histerii
- Uspokój się, a go poszukamy... - Wydusiłem podchodząc do kuzynki
- Po co!? Nie ma go! Już go nie ma! Mówią że umarł! Jacob umarł! - Kobieta zaczęła uderzać moją klatkę piersiową pięściami
- Nic nie jest pewne, może żyć.. - Odparłem, ale kuzynka nadal krzyczała i wykonywała to kolejne uderzenia. Złapałem mocno jej dłonie w nadgarstkach - Evie! Uspokój się! Obiecuję, że go znajdę, rozumiesz!? - Wykrzyknąłem, lecz kobieta była w takiej rozpaczy, że mnie nie słyszała. To było dla niej za wiele. Puściłem jej nadgarstki i z całej siły przytuliłem dziewczynę do siebie - Spokojnie... - Zacząłem szeptać kiedy kobieta się wyrywała, a z jej oczu płynęły to kolejne gorzkie łzy. Przyciskałem ją coraz mocniej do mojej piersi i powoli zjechaliśmy na ziemię. Evie upadła między moimi nogami i zacisnęła pięści na mojej koszulce - Cii... - Przeczesałem dłonią jej długie czarne włosy. Wieść o śmierci jej brata jest bolesna, jednak było w tym zbyt dużo niejasności. Zaginął i nagle ktoś stwierdza, że umarł? Nie pokazując na nawet ciała? Bez sensu, powiedzieli tę bajkę Evie, tylko po to by tak skupiła się na swoich obowiązkach a nie rozmyślała o Jacobie. Skurwiele odebrali jej resztki nadziei. Poczułem jak moja koszulka staje się mokra. Widząc jej cierpienie trudno było siedzieć w miejscu, lecz teraz potrzebuje mnie najbardziej. Jej dłonie drżały, wręcz całe ciało - Evie... obiecuję, że następne łzy spływające po twoich policzkach, będą łzami szczęścia, gdy zobaczysz znowu swojego brata - Wyszeptałem, a ta delikatnie uniosła głowę, pokazując całkowitą pustkę w oczach. Przeraził mnie ten widok, miałem wrażenie, że cząstka jej umarła. Ułożyłem delikatnie dłonie ja jej policzkach i otarłem łzy. Nim się obejrzałem moje wargi zaczęły wpajać się w jej. Było to złe, jednak były one tak miękkie i delikatne... oderwałem się z impetem od dziewczyny i spojrzałem na nią z przerażeniem, ta jednak powoli ułożyła się na mojej klatce piersiowej i zamknęła oczy.
- Evie? - Wyszeptałem przeczesując jej włosy by zobaczyć jej twarz, oddech się uspokoił, tak samo jak bicie jej serca. Zasnęła. Mobius co ty najlepszego wyprawiasz? Uderzyłem kilkukrotnie tyłem głowy o ścianę. Kobieta jednak była w tak ciężkim stanie, że jej psychika ucierpiała, nie pamiętała co się stało, dopiero po moich opowieściach dowiedziała się, że byłem cały czas przy niej. Oczywiście pomijając jedną sytuację, która nie powinna nigdy się wydarzyć.
---
- Oooo... - szturchnęła mnie łokciem i zaczęła chichotać się pod nosem - Czyżby wielki i niepokonany Mobius był zazdrosny? - puściła mi oczko, nadal śmiejąc się cicho
- Nie tyle co zazdrosny, a tyle, że wiesz jak łatwo wpadasz w kłopoty, a do facetów to już w ogóle nie masz taktu - Stwierdziłem - Nie chcę tym razem zbierać cię w kawałkach z ziemi - Spojrzałem jej prosto w oczy, a ta mnie upewniła w przekonaniu, że potrafi o siebie zadbać
- A Albert to nikt taki, tylko kolega - Jej policzki zapłonęły intensywną czerwienią, przez co dała mi znać, że na pewno to nie tylko znajomy.
- Rozumiem.. ale jakbyś miała mi coś do powiedzenia, to pamiętaj, że zawsze cię wysłucham, dobrze? - Uśmiechnąłem się do Evie, a ta z zadowoleniem przytaknęła -  W dodatku kto Ci powiedział, że niby jestem wielki i niepokonany?! - Zaśmiałem się czekając na więcej pochleb ze strony kobiety

<Evie? xd Nie posunąłem bardzo fabuły do przodu, ale i tak mi się podoba>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits