14 czerwca 2017

Od Mobiusa C.D Evie

Podniosłem się i usiadłem na brzegu sofy. Westchnąłem czując jak pot spływa po moim ciele, pod luźnymi nocnymi ubraniami. Widok Evie nie był w tej chwili dla mnie zaskakujący, wręcz przeciwnie ciszyłem się, że jest obok, byłem pewny, że nie trwam dłużej w tym koszmarze. Śnił mi się jakiś stwór, półczłowiek, który oddychał, krótkimi, spazmatycznymi haustami. Wokół nas rozpościerało się morze czerwieni, ciemniejsze nawet od krwi. Miałem wrażenie, że prawie posikałem się ze strachu, ale nie czułbym wstydu, nic prócz przerażenia. Bycie ofiarą doprowadza człowieka do szaleństwa. Stworzenie rozpruło mi brzuch i wyjęło wnętrzności. Byłem nikim, trupem, nawet jeśli nadal biło mi serce. Zdobyczą silniejszego i większego drapieżnika. Wbijał pazury moc i mocniej, wpatrywał się nienawistnym wzrokiem zirytowany, że nadal żyję. Nie ważne jak bardzo rozczłonkowywał moje ciało, serce i tak biło. Smród jego oddechu, niczym zapach ludzkiej padliny, doprowadziłby żołądek do wymiotów, gdybym go jeszcze miał. Odgłosy rozrywanego mięsa ucichły, a ja otworzyłem oczy. Wielkie czerwone oczy wpatrywały się we mnie, po czym zniknęły pod czerwoną taflą wody, która zaczęła gwałtownie wzrastać ku górze. Chciałem uciekać, ale byłem bezsilny. Jak mogłem sprzeciwić się bestii dużo silniejszej ode mnie? Do tego moja sny, zawsze coś oznaczają, rzadko śnię, a gdy już do tego dochodzi zawsze dzieję się coś niedobrego
- Mobius? - Głos Evie sprawił, że wróciłem na ziemię. Zamrugałem impulsywnie i spojrzałem w jej kierunku
- Ah tak..? - Chrząknąłem pokazując moją chwilową nieuwagę
- To zgadzasz się? - Zapytała ze smutkiem w oczach kuzynka. Zgadzam, ale na co? Byłem delikatnie zmieszany, ale nie chciałem przyznawać kobiecie, że nie usłyszałem nawet słowa z tego co mówiła i to nie przez to, że to niegrzeczne, ale sam fakt, mógłby ją w jakimś stopniu zranić. Tym bardziej jak teraz potrzebuje najwięcej uwagi
- Tak.. tak - Odezwałem się, nie wiedząc nawet na co wyraziłem zgodę, ale na twarzy Evie pokazał się szeroki uśmiech. Dziewczyna jednym ruchem wskoczyła pod pierzynę, zajmując ponad połowę kanapy
- Co robisz? - Zdziwiłem się myśląc, gdzie teraz mam spać
- Przecież przed chwilą się pytała, czy mogę z Tobą spać - Westchnęła i paznokciem strzeliła mnie w czoło dodając, że jestem zapominalski
- Nic na to nie poradzę, ale trudno będzie się nam zmieścić, tym bardziej jak taka chudzina zajmuje już ponad połowę miejsca - Westchnąłem zmęczony
- Insynuujesz, że jestem gruba? - Fuknęła nagle delikatnie chichocząc
- A to, to już dawno - Zaśmiałem się i podniosłem kobietę na księżniczkę
- Co robisz? - Zapytała zdziwiona, położyłem się na kanapie, a kuzynkę zostawiłem na sobie, była lekka więc nie będzie zakłócać mi snu
- Śpij.. - Ziewnąłem czując jak jej głowa opada na moją klatkę piersiową
- Dobranoc..-  Wyszeptała cicho i zacisnęła dłonie na mojej koszulce Położyłem dłoń na jej głowie i przejechałem nią kilkukronie po włosach dziewczyny. Jak byłem mały ta technika zawsze na mnie działała bym zasnął, może teraz do czegoś się to przyda.
---
Znowu czułem ten ból, trwałem w jakimś silnym niedźwiedzim uścisku. Otworzyłem oczy, a półczłowiek nadal świdrował mnie swym wzrokiem. Próbowałem omijać jego spojrzenie, lecz patrzenie się w każde inne miejsce, było tak samo bolesne. Pisk w uszach doprowadzał do szaleństwa. Uścisk stworzenia w pewnym momencie zaczął słabnąć. Kiedy poczułem się pewnie, jednym mocnym szarpnięciem wydostałem się. Uciekłem z zasięgu jego ramion i biegłem przez ciemność. Odgłos uderzeń moich stóp o podłoże dokładnie wytłumaczył mi gdzie się znajduję. Bagna. Przeskakiwałem po gnijących, omszałych kłodach. W pewnym momencie, jedna z nich pękła. W ostatniej chwili złapałem się ręką czegoś, co nie pozwalało mi spaść w dół. Było tam ciemno.. przerażająco, próbowałem się wspiąć z powrotem, jednak coś nie nie pozwalało, a na dodatek ten smród stawał się coraz silniejszy. To cholerstwo po mnie szło. Kurwa. Co mam zrobić? Niech to się skończy. Chciałbym w końcu zapłakać z ulgą i wiedzieć, że nic mi nie grozi. Traciłem powoli siłę w ręce, w drugiej straciłem całkowite czucie, nie mogłem nią nawet poruszyć. Kurwa. Co się do cholery dzieje? Zazgrzytałem zębami ze strachu, serce już prawie wyrywało się z klatki piersiowej. Był tutaj, był. Oczy nie mogły się przyzwyczaić do takiej ciemności, nawet nie było tutaj delikatnych promieni księżyca, nic, jakbym utknął w jakiejś cholernej czarnej dziurze. Delikatny syk i wielka paszcza otwierająca się przed moimi oczami. Łzy samoistnie spłynęły po moich policzkach. Rozumiem.. ja.. niedługo umrę
---
Przebudziłem się i natychmiastowo zacząłem chwytać się powietrza, jakbym nie miał do niego dostępu przed kilka dobrych minut. Podniosłem się i zacząłem nerwowo rozglądać po pokoju. Evie nie było przy mnie. Może to, że przyszła do mnie w nocy, też mi się śniło? Przetarłem dłońmi twarz, a myślałem, że wyrosłem z tej chorej obsesji. Oddychając z ulga z całej siły powaliłem się z powrotem na kanapie. Podniosłem jedynie rękę, by sprawić która godzina. Ósma rano. Jak dobrze, że ta noc się skończyła
- Jak się spało? - Nagłe pojawienie się twarzy Evie zaledwie kilak centymetrów nade mną wywołało we mnie automatyczny odruch do przeniesienia się na pozę siedzącą, przez co uderzyłem ją z impetem głową w czoło - Aua! - Wykrzyknęła opadając na plecy
- Ahh cholera -  Syknąłem z bólu wijąc się na kanapie
- Co ty robisz idioto?! - Wykrzyknęła mając łzy w oczach
- To ty się głupia skradasz! - Fuknąłem widząc jej zaczerwienione czoło, przez jeszcze jakiś czas się na siebie wydzieraliśmy, jednak skończyliśmy śmiejąc się z całej głupiej sytuacji

< Evie? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits