29 maja 2017

Od Shadowa (Quest 13)

  Zaczął się kolejny dzień, podczas którego łaziłem po całym Spatium, aby znaleźć coś do roboty. Oprócz nieudanej próby polowania nie działo się nic, więc poszedłem do Jessmay'a, by zapytać, czy nie dałby mi czegoś do roboty. Pukałem i czekałem jakieś 5 min. ale chyba nie było go w domu. Poszedłem znudzony do portu i wypłynąłem poza wyspę, by tam czegoś poszukać. Po jakimś czasie zrobiłem się cholernie głodny, a najbliższe miejsce, gdzie mogę zjeść, było na terenie imperium - Lorog City. Myślałem, że spokojnie wejdę do środka, jednak już przy bramie zatrzymał mnie strażnik.
-Stój! Czego tu szukasz? - Zapytał.
-Przyszedłem tu coś zjeść, bo przecież do centrum Imperium nie wejdę.
-A masz papiery na wejście lub znajomego stąd?
-Wiec... - Zdanie urwał mi głos kilku krasnoludów idących obok.
-Kami! Daj mu przejść, jest z nami. - Powiedział jeden z krasnoludów do strażnika.
-A to ja pana przepraszam, nie wiedziałem. - Powiedział strażnik i odsunął się z przejścia.
Podziękowałem krasnoludom za pomoc, po czym wszyscy poszliśmy do baru. Postawiłem im po piwie, po steku i usiedliśmy przy stole.
-Dziękuję wam jeszcze raz, ale dlaczego mi pomogliście wejść? Z tego, co wiem, nie ufacie zbytnio nietutejszym. - Zapytałem.
-Cóż, słyszeliśmy o tobie od naszych kuzynów. Podobno uratowałeś jedną z naszych wiosek przed demonem.
-Aaa, to. Pomoc za pomoc, bez nich bym nie wrócił do domu.
-Tak więc... Pomoc za pomoc. Pomogliśmy ci wejść, a teraz prosimy o pomoc ciebie.
-Co się stało?
-Mamy problem z jednym miernikiem. Może o nim słyszałeś, to taki jeden rodzaj demona. Rozbudowywaliśmy naszą bazę, a on przyszedł, przeszkadza w budowie i na dodatek nie możemy się go pozbyć. Pomożesz?
-Jasne, że pomogę, jestem wam to winien.
-Otworzyłem księgę i zacząłem szukać informacji o tym demonie.,,Miernik, mierniczy – polny demon z kategorii błędnych ogni; pokutująca dusza niesprawiedliwego geometry, wyobrażana często jako pełzający lub latający płomyk.
Według wierzeń ludowych dusze mierniczych, którzy źle wymierzyli pola, pojawiały się wszędzie tam, gdzie dokonywano pomiarów, tj. na łąkach, placach i drogach. Pokazywały się po zapadnięciu zmroku oraz w nocy. Występowały głównie w okresie wielkopostnym i adwentu.
Niekiedy przybierały kształt ognistej ręki trzymającej pióro, światełek albo ogromnych słupów ognia, czasami postaci trzymającej zapaloną świecę i przyrządy geodezyjne. Nienawidziły gwizdania, biły i deptały śmiałków, którzy ośmielili się zagwizdać w ich obecności, ale niekiedy właśnie gwizdaniem można było miernika odstraszyć."
-Cóż, może nie będzie łatwo, ale warto spróbować. -Powiedziałem cicho sam do siebie.
Ruszyliśmy do bazy zaraz po posiłku. Nie dziwię się, że demon im przeszkadzał. Ich zameczek był w lekkiej ruinie, a skończenie pracy na czele z demonem mogło trwać w nieskończoność. Weszliśmy do środka przez niskie, okrągławe drzwi. Wnętrze zamku wyglądało o wiele lepiej niż ściany z zewnątrz. Pierwszym pokojem, który widzi się po wejściu, jest przepiękny, duży salon z wieloma meblami i kominkiem.
-Wow, to wy tak mieszkacie? Zazdroszczę wam. -Pochwaliłem ich budowlę.
-Dziękujemy, ale jednak sam widzisz. Z wewnątrz wygląda fajnie, ale ściany się sypią i trzeba je wyremontować.
-Rozumiem. -Powiedziałem i rozglądałem się dalej po pomieszczeniu.
Dookoła panowała głucha cisza, nie licząc krasnoludów.
-No to, gdzie jest ten demon? -Zapytałem.
-Cóż, zwykle jak wstrzymujemy pracę, siedzi na strychu i coś grzebie w kufrach.
-A gdzie jest strych?
-Za tamtymi drzwiami są schody. -Powiedział i wskazał palcem na stare, pozłacane drzwi.
*Kilka minut później:
Szukanie nie odniosło skutku, demona prawdopodobnie nie było na strychu, ale mimo to czułem, że ktoś mnie ciągle obserwuje. Zacząłem podgwizdywać, aby zwabić demona, jednak nie pojawił się, musiał chować się gdzie indziej. Zszedłem na dół do krasnoludów ze złymi wieściami. Jednak po kilku minutach wpadłem na pomysł.
-Wiecie co? Zacznijcie remont. -Powiedziałem krasnoludom.
-Ale nie możemy zacząć budować, bo miernik przyjdzie. -Powiedział jeden z krasnoludów.
-O to chodzi, będzie łatwiej go znaleźć.
Już po kilku minutach krasnoludy zabrały do pracy, a ja wyczekiwałem tego demona. Nie musiałem długo czekać, miernik zjawił się prawie minutę po rozpoczęciu. Kształtem przypominał trochę wysokiego goblina, tyle że pobłyskiwał niebieskim płomieniem. Podbiegłem do niego i złapałem go za kark.
-Co ty tutaj robisz? -Zapytałem go, utrzymując niski ton głosu.
-Ja... Ja nic... Proszę, nie zabijaj. -Wyjęczał.
-To już zależy od ciebie. Albo się stąd wynosisz i nigdy nie wracasz, albo zginiesz. Co wolisz?
-No to ja idę. Przepraszam.
Po chwili demon rozsypał się w pył, który powiało gdzieś na wschód.
-Myślisz, że nie wróci? -Zapytał krasnolud.
-Mam taką nadzieję, ale jak się odważy, to wiecie, gdzie mnie znaleźć.
Po udanym zadaniu wróciłem do baru zjeść kolację, po czym wróciłem do jaskini.
W ciągu miesiąca żaden z moich znajomych krasnoludów nie wspomniał o powrocie miernika, najwyraźniej już nie wróci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits