21 kwietnia 2017

Od Venus cd Sarah (Quest 14)

Brrr, Brrr.~
- No dajże mi spokój brzusiu. - Jęczałam zmęczonym już głosem. - Życie zabójcy jest trudne. Jeśli nikt się nie zgłosi z misją, czeka mnie głodówka. Ehh...Cholera.
Podniosłam się ociężale z kamiennej płyty i przeciągnęłam, rozciągając z trudem zastygłe mięśnie.
- Ahh, trzy miesiące snu robią swoje, dobra trzeba poszukać roboty.
Ogarnęłam się, wyszłam z jaskini i podążyłam w stronę miasta.
***
Weszłam do mrocznej dzielnicy, zapomnianej przez wszystkich, albo omijanej, z powodu złej aury, czy po prostu z obawy o życie i majątek. Miejsce gangów, złodziei i wyrzutków świata. Można było tam przyjąć jak i złożyć zlecenie zabójstwa, napić się w starej spelunie, albo pograć w kości z innym łajdactwem. Szłam brudnymi ulicami "strefy no go", kierując się w stronę "restauracji", czyli najbezpieczniejszego miejsca w dzielnicy, tylko w jednym celu. Chlać.
- Siema Ven, dawno Cię tutaj nie było. - Zaczepił mnie wysoki brunet, z twarzą pełną blizn, wyciągając rękę na przywitanie.
- Slize? Świetnie cię widzieć! Odrażający jak zwykle. - Powiedziałam z krzywym uśmiechem, ściskając z całej siły rękę Sliza.
- O ty podła! A tak w ogóle, co taka "profesjonalna" zabójczyni jak ty, robi w tak parszywym miejscu? - Obejrzał się w około z obrzydzeniem.
- Mam małe problemy. Od kilku miesięcy nie dostałam żadnego zlecenia, a przez to brak kasy, więc przyszłam się trochę...odprężyć.
- Uuu...ludzie nie chcą śmierci innych, co? No to idź pracować jako pokojówka. Ciebie każdy by prze...Zatrudnił!
- Pff... - Poirytowana słowami Sline, przekręciłam oczami i poszłam dalej ignorując bruneta.
***
Weszłam do obskurnej knajpy, pełnej, pijaków, złodziei i innego świństwa. Usiadłam na kanapie odzianej w czerwoną ochyną tkaninę. Po chwili do mojego stolika podeszła kelnerka i zapytała:
- Co dla pani?
- Brodate piwo, na mój koszt. - Powedział jakiś koleś odziany w czerń, podchodząc do mojego stolika.
- Eee, kim pan do cholery jest?! - Zapytałam zdziwiona.
- Państwa zamówienie.
- Dziękuję. - zrócił się do kelnerki, następnie na mnie - Twoim kolejnym zleceniodawcą, więc zamknj się i słuchaj.
- Niech Ci będzie. Mam tylko nadzieję, że warte mojego czasu. - Wzięłam łyk piwa i od niechcenia spojrzałam na człowieka.
- Twoim celem jest Sarah Hersey, członkini Watahy Karmazynowej Nocy. Zapłacę Ci trzy tysiące, za to twoim celem będzie zapewnienie jej, męczącej i okrutnej śmierci. A jeśli dasz mi trzy litry jej krwi, dopłacę tysiąc. Tu masz informacje o niej i mój numer. Gddy wykonasz zadanie, skontaktuj się ze mną, a jeśli będziesz czegoś próbowała, zapłacisz życiem. - Podsunął mi kartkę i wskazał kilku gości, siedzących trzy stoliki za nami.
- Ehh, czyli mam się wkraść na terytorium watahy i zabić jej członka. Dobra, biorę to. Byle tylko zdobyć hajs. A tak w ogóle kim jesteś?
- Wampirem. Tylko tyle mogę ci powiedzieć.
- Chodziło mi bardziej o imię.
- Jugemjugemunkonageki Ototoinoshin-chan    
- Jugemjuge...eee...No dobra będę na ciebie mówić Marian.
- Idiotka.
- I mówi to koleś, który nazywa się jak przenośny kibel.
I tak właśnie dopiliśmy piwo i rozeszliśmy w swoje strony. Przez kolejne kilka dni przygotowywałam się na wyprawę, aż w końcu gotowa, ruszyłam w stronę terenów Watahy Karmazynowej Nocy.
***
Leciałam nad ostrymi wierzchołkami gór. Wylądowałam na jednym ze szczytów i rozejrzałam po okolicy. Cel mojej podróży znajdowałam się w Dolinie Smoczej. Dziwiło mnie dlaczego wilk żyje na terenie smoków, no ale w tym świecie wszystko jest możliwe. Przemieniając się w człowieka zaczęłam schodzić ze szczytu. Gdy znalazła się na dole  zapuściłam się w głąb doliny. Gęste zarośla zasłaniały moje pole widzenia, dlatego wspięłam się na jedno z drzew i rozejrzałam po okolicy. Dostrzegłam mały górski domek. Według uzyskanych przeze mnie informacji, tam właśnie miałam znaleźć dziewczynę. Zeskoczyłam z czubka drzewa i ukryta w cieniu w biegłam do domu. Sarah nie było, więc zajęłam się przygotowywaniami do zabójstwa. Rozłożyłam klatkę na niedźwiedzie obok drzwi wejściowych i pod oknem. W pokoju rozpyliłam także moje "perfumy", czyli substancję odurzającą. Dzięki niej siły życiowe dziewczyny po wejściu do pokoju bardzo by osłabły, więc nie mogłaby mnie zaatakować. Sama wspięłam się na belki pod sufitem i czekałam cierpliwie aż dziewczyna wróci do domu. Czekałam tak około piętnastu minut, aż wreszcie Sarah wpadła jak szalona do domu potykając się o klatkę i ostatecznie padając w nią. Dziewczyna próbowała nie wrzeszczeć. Jej sposób wejścia do domu i strach w oczach mógł sugerować ze coś ją goniło. Zeskoczyłam z belki chcąc dokończyć robotę, lecz w ten w jej oczach dostrzegłam, przeraźliwy ból i strach, bezradność i prośbę o pomoc.
- Proszę! Pomóż mi! - Krzyczała dziewczyna. - Oni chcą mnie zabić!
- Ja sama tego chcę. - Uśmiechnęłam się parszywie do dziewczyny. - Ale wiesz, jeżeli mi pomożesz, ja tobie też. Dasz mi trzy litry swojej krwi. Co ty na to?
Nie widziałam kłamstwa w jej oczach i chciałam jej pomóc, ale chciałam też pieniędzy za wykonanie zlecenia.
- Decyzje pozostawiam tobie.

Sarah?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits