Niewyjaśniona magia, to żywioł Isaac'a. Nikt nie wie skąd i jak, odkrywa
on coraz to ich więcej, jednych o mocniejszym działaniu, innych o
słabszym.
Dzień nie zapowiadał się ciekawie, jak widać było większość stworzeń,
miało Isaac'a głęboko w dupie i były zajęte swoimi sprawami. Parę razy
zagadywał do kobiet z szatańską myślą, ale one... ach, mu chyba do tych
pięknych i zarazem zdradliwych postaci sie nie śpieszy. Spędził pare
godzin szwedając się po mieście bez pozytywnych skutków.
Południe, późne południe. Tyle fajnych rzeczy można by było robić, a on
tylko leżał na łóżku. Do tego sam!!! S-A-M!!! Bez nikogo w pobliżu. Z
nudów przeteleportował się z sypialni do kuchni, a potem z powrotem. Nie
miał nic innego do roboty niż oglądanie jakiegoś taniego porno. Wziął
do ręki kasetę i włożył ją do odtwarzacza.
Ch'olera chciała, ze akurat nagranie nie odpaliło. Tak sie kończy
kupowanie od podejrzanych typków za marne pieniądze. Coś się zepsuło,
albo ktoś coś zepsuł. To nie było w tym momencie istotne. Wściekły
mężczyzna rzucił pilotem o ziemie (rozwalił się na dziesięć kawałków), a
następnie przemienił się w wilka i pobiegł daleko w las. Chciał być
teraz sam. Jako wcześniej domagał się towarzystwa, tak teraz nim
gardził. Biegł bardzo dziwną drogą, która jakby nie miała końca.
Ciągnęła sie, ciągle jakby taka sama, w oddali znowu ona. Zero zwierząt,
stworzeń, demonów. Tylko wydeptana, pokryta zieloną trawą droga. Cały
czas ciągnęła prosto. Niebo, warto było na to zwrócić uwagę. Było
trójwymiarowe! Całe to miejsce wydawało sie jakby z gry komputerowej
bądź programu graficznego. Basior zrozumiał, że stworzył własną
przestrzeń. Tylko jak? I jak to zrobić następnym razem? Zaczął
eksperymentować, skończyć nie potrafił. Kiedy skręcił w lewo uliczka
tylko zmieniała kąt, bo w dalszym ciagu była tak samo równa. Zatoczył
koło. Jakby jego ruchy były znane z wyprzedzeniem, identyczny kawałek
stworzył się przed nim. Pomyślał o zwierzętach. Szczególnie przeszedł mu
przez myśl jeleń, którego mógłby upolować. Zjawił się rogacz. Mocą
umysłu mógł zrobić wszystko i dosłownie ograniczać go mogła tylko
wyobraźnia. Zwierze uciekało... jego ruchy były bardzo dziwne. Prawdziwy
łup przyspieszałby, zakrecał, a to perfekcyjnie opanowanym biegiem
uciekało. Wilk bez problemu złapał ofiarę. Dobył jej gardła i rozszarpał
na kawałki. Przydałby się ogień. Był ogień, kiedy tylko przyszedł mu na
myśl! Opieczywszy zdobycz pożarł. Smaczna była. Wszystko fajnie tylko
teraz pojawiło się pytanie jak wyjść. Ta cała "kraina" była niczym
labirynt. Ale on nie chciał być w niej uwięziony. A napewno nie na
zawsze! Co zrobić... Co zrobić..?! Pomyślał o wyjściu. Celnie! Pojawiła
sie odchłań. Choć nie wiedział czy trafi do domu, bez zastanowienia i
zbędnego tracenia czasu przeskoczył przez dziurę. Znalazł się znowu w
domu. Było koło północy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu był
zadowolony, że jest akurat w domu i to jeszcze sam! Cieszył sie, bo w
przestrzeni nie został skazany na wieki.
Na dobranoc odpalił kasetę (tym razem nie badziewie tylko porządne nagranie 18+) i poszedł spać.
Może morał z tego taki, ze jak myślisz, iż jest źle może być dobrze, ale
nie umiem pisać zakończeń ani złotych myśli, wiec po prostu "KONIEC".
~Prezpraszam wszystkich, którzy to czytali. Nie mam doświadczenia. Następne 12+ powinno być lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!