30 kwietnia 2017

Od Haylee "Walka z Lycrusem" 12+

Haylee właśnie szła przez moczary, choć właściwszym słowem byłoby "błądziła".  Od pewnego czasu nie czuła się najlepiej. Nerwy związane z prowadzeniem WZ dawały o sobie znać. Hay chciała się kolokwialnie mówiąc się odjebać. Nie mogła jednak zrobić niczego u siebie. Jej nimfomantyczne zapędy już wystarczająco osłabiały jej władzę. Gdyby wataha dowiedziałaby się o jej problemie z narkotykami jej reputacja poszybowałaby jeszcze bardziej w dół. Niemniej jednak do jej uszu dotarła wieść o nowym, dobrym dealerze, którego siedziba znajduje się na moczarach.. Tak więc czemu by nie spróbować jego trawy?
                       W końcu po wielogodzinnej wędrówce dostrzegła drewnianą chatę osadzoną na czterech palach. Brunetka podeszła bliżej budowli i obsewzy ją kilkukrotnie wokół dostrzegła sznurowaną drabinę. Jeszcze chwile siłując się z błotem, które za żadne skarby nie chciało ją puścić udała się na górę.
- H-halo? Jest tu kto? - zapytała niepewnie pukając w drzwi, które pod jej naporem uchyliły się z głośnym jękiem. Brunetka wzruszyła ramionami i pewna siebie weszła do środka. W pomieszczeniu panowała nieprzemierzona ciemność oraz smród stęchlizny. Intuicja podpowiadała Haylee aby jak najszybciej się zmywać stamtąd  tak więc dziewczyna westchnęła i gdy miała już wyjść ktoś uderzył ją w głowę tym samym wysyłając ją w krainę snów.
                     Gdy Haylee odzyskała przytomność miała zawiązane oczy, s silny ból uderzył jej głowę. Dopiero po chwili przypomniała sobie co się stało. Spróbowała wstać lecz daremnie. Coś krępowało jej ruchy. W tle słyszała jak ktoś stąpa po spróchniałych deskach chaty. Kilkukrotnie do jej uszu dotarł także dźwięk przewracanych kartek. Nagle napastnik zaczął się do niej zbliżać.
- Czego ode mnie chcesz?! - warknęła na co w odpowiedzi usłyszała gardłowy śmiech. Oprawca złapał ją za szczękę i siłą ją otworzył wkładając jej do przełyku rurkę z lejkiem. Następnie dziewczyna poczuła jak coś , przypuszczalnie igła strzykawki, wbija się w jej żyłę i to kilkukrotnie. Oprawca mruknął coś po czym zrosił skórę dziewczyny i naciął ją w różnych miejscach. Napastnik zaczął wlewać do lejka jakiś specyfik, którego smak byłby wstanie obudzić zmarłego lecz mimo to nim się Haylee spostrzegła zmorzył ją sen.
                                                             *    *     *
Po raz kolejny Haylee zbudziła się na podłodze tym razem jednak całe jej ciało paliło ją. od środka.  W jej żołądku rozgrywała się istna rewolucja. Dziewczyna nie była wstanie znieść bólu przez co zaczęła się wiercić. Nieświadomie Haylee zawadziła o skalpel rozcinając tym samym ręce. "Szybko" ściągnęła opaskę z oczu oraz rozwiązała linę u nóg. W rzeczywistości jej reakcje na bodźce były mocno spowolnione z powodu środków. Brunetka, opierając się o ścianę, zdołała wstać. Akurat do na górę wszedł gadopodobny stwór. Dostrzegłszy dziewczynę pomknął w jej stronę. Rozgorzała walka, którą brunetka w owym stanie miała przegrać.  Podczas wymiany ciosów półka znajdująca się wysoko nad palnikiem spadła. Nie minęło sporo czasów nim dom stanął w płomieniach, lecz oni walczyli. Dopiero gdy ogień odgrodził im wszystkie wyjścia zdali sobie powagę z sytuacji. Haylee rozpostarła wokół siebie pole siłowe. Z trudem była wstanie je utrzymać. Czuła, że w każdej chwili mogła znów odpłynąć co w obecnym stanie skończyłoby się śmiercią. Na szczęście. dotrwała do końca. Normalnie widok palącej się żywcem istoty zrobiłby na niej wrażenie ale w tamtej chwili jej świadomość wymykała się gdzieś daleko...
                                               *              *            *
Po kilkudniowej nieobecności alphy wszyscy zaczęli się niepokoić Również dotyczyło to Ai. Wraz z Charlotte udało jej się zlokalizować przyjaciółkę. Była w okropnym stanie. Cała jej skóra przybrała kolor trupio blady. W okolicach blizn od skalpela pojawiły się zmiany naskórne w postaci dużych ropiejących,  żółtozielonkawych bąbli. W losowych miejscach pojawiały się również guzki. Przerażona anielica zabrała prędko wychudzoną przyjaciółkę z powrotem na tereny WZ. Przez następne dni starannie się nią opiekowała, dzięki czemu już wciągu trzech dób odzyskała przytomność chodź nadal była półświadoma. Większość bąbli po długich zmaganiach zniknęło, nieliczne pękając pozostawiły po sobie oparzenia. Gorzej było z guzkami, które nie chciały odejść. Nie raz nie pozwalały dziewczynie z bólu zmrużyć oka. Ostatecznie, dzięki tonie chemii którą zastosowała, wadera i tego problemu się pozbyła. Prawie... Został jeden, uparty guzek, który zamiast zniknąć rozrastał się. W ciągu następnych tygodni wydłużył się oraz wykształciło się coś podobnego do kości. W końcowej fazie rozrostu to dziwne coś zaczęło przypominać ogon. Co gorsza to coś nie znikało po zmianie w wilka. W ten oto sposób Haylee dorobiła się drugiego persopodobnego ogona w naturalnym kolorze jej włosów... 

-----------------------------------------------------------------------
Biedna, jak się teraz pokaże Miyashi? Tyksu jesteś okropna, ale ogon i tak lepszy od twojego drugiego pomysłu (3ciej ręki) TAK WIĘC! 
Należy się:
  • sztylecik co daje +15 do wszystkiego, 
  • diament,
  • 300 monet,
  • +200 do siły,
  • +300 do mocy,
Miłego dodawania Est :P

1. Tylko ja mogę podpisywać się niebieskim!!! >.< 2. Zrobione~ >///<
Nwm o czym ty mówisz :#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits