06 kwietnia 2017

Od Est "Nie każda histora musi mieć dobre zakończenie."

Zadaniem Est było śledzenie Anubisa i dowiedzenie się co knuje. Znając naszą niebiesko włosą loli, to było niemożliwe by spełniła je tak by ktokolwiek był z tego zadowolony.
Dziewczyna krążyła po swoim pokoju niespokojnie. Sans zniknął, a Miyashi wyruszyła na wizytę na ziemi pod nieobecność Zdrajcy. Est widząc zapał dziewczynki, teleportowała ją w miejsce, które chciała po czym  wróciła samotnie do NRS. Bez Zdrajcy NRS stało się bardzo ciche. Choć mieszkali tu praktycznie we trójkę (ponieważ Sans znikał przez większość czasu i rzadko kiedy było można go zobaczyć na wyspie) ciężko było podtrzymać jakąkolwiek rozmowę. Zdrajca zawsze próbował pobudzić obie introwertyczki, ale było to nadzwyczajnie trudne skoro obie z nich męczyła ciężka depresja, spowodowana okrutnym losem, który padł na ich barki. Tak więc, od kiedy Zdrajca wyruszył na misję, głosy ucichły, a członkowie nadzwyczajniej unikali siebie nawzajem. Niebiesko włosa od kręcenia się praktycznie dookoła własnej osi, postanowiła wreszcie zrezygnować, z powodu bólu głowy. Złapała za bluzę Sansa, która leżała na jego posłaniu i narzuciła na siebie. Była dla niej trochę za duża. Szkielet często się denerwował, że Est pożycza jego ubrania, ale dla niej było jeszcze trochę zbyt zimno. Zwykły powiew wiatru wywoływał u niej drgawki. Jej usta wykrzywiła się w grymasie. Dziewczyna przypomniała sobie jego gadki zapożyczaniu jego ubrań, ale nie potrafiła się powstrzymać. Jego bluza była taka ciepła, miła w dotyku i... pachniała nim (tak naprawdę ketchupem, ale kto o to dba). Est nareszcie otworzyła drzwi swojej kwatery, (czytaj pokoju) wpuszczając pierwsze promyki słońca do środka pomieszczenia. Niebiesko włosa zasłoniła oczy przed światłem, które oślepiło ją na chwilę. Dziewczyna powolnym krokiem wkroczyła na most z desek, który zaskrzypiał cicho. Dziewczyna złapała się lian, który służyły jako poręcze i zaczęła wpatrywać się w czerwone niebo. Nie było na nim żadnej chmury, było czyste, co spowodowało uśmiech na twarzy dziewczyny. Następnie spojrzała na dół. Czuła jak pot spływa jej po czole, więc szybko osunęła się na ziemię. Takie widoki wciąż ją przerażały. Położyła się na deskach zmęczona. Była wyczerpana, w nocy nie przymknęła nawet oka. W tej bluzie było jej tak ciepło i wygodnie, że nawet zimna, drewniana podłoga wydawała się wygodnym łóżkiem. To właśnie sprawiło, że dziewczyna zamknęła oczy i zapadła w sen.
Niebiesko włosa choć ciężko walczyła, nie mogła dalej spać, przez ćwierkanie, które zakłócało jej spokojną drzemkę. Est otworzyła niezadowolona oczy. Z przestrachem zauważyła, że słońce znajdowało się na samym środku niebieskiego sklepienia.
- Ile ja spałam?! - wrzasnęła na samą siebie i szybko podniosła się z ziemi, otrzepała się z kurzu i przetarła zaspane oczy. Nagle poczuła jak coś ląduje na jej głowie, a małe pazurki zwierzęcia wbijają się jej w głowę. Dziwne uczucie. Nim zareagowała, przed jej twarzą pojawił się kawał papieru. Wzięła go w rękę i dokładnie się mu przyjrzała. Po chwili zauważyła, że nie była to żadna kartka papieru lecz list. List z czerwoną pieczęcią i z jej imieniem wypisanym w rogu. Bez dalszych zastanowień, po prostu otworzyła opakowanie i wyjęła zawartość.

Jeden z naszych sojuszników zauważył nietypowe zachowanie jednego z członków Watahy Karmazynowej Nocy. Owym członkiem okazał się Anubis. O co dokładnie chodzi? Chłopak ciągle plącze się w składzie broni i od czasu do czasu wnosi tam dziwne przedmioty. Twoim zadaniem, Est Miyamae jest śledzenie chłopaka. Na ciele mojego brata zauważyłem rano dziwne pogryzienia, jednak nie miał białych oczu, które posiadają opętańce, więc na pewno takowym nie jest. W dodatku część wojowników została wczoraj zatruta jakimś dziwnym napojem, przy którym właśnie majstrował Anu. Istnieje podejrzenie, że chłopak albo jest faktycznie opętany, albo szantażowany. Liczę na ciebie. ~V
P.S. Przed misją wyrzuć kartkę do ognia


Zdziwiła się. Pierwszy raz od jej odejścia z Watahy Karmazynowej Nocy, dostała korespondencję od samego Alphy. Tylko w jaki sposób...? Po chwili zauważyła jak barwny ptak ląduje na jej ręce. Był to jeden z kilkunastu ptaków, które poleciały za Zdrajcą w razie chcenia skontaktowania się z wyspą. W sumie... już to jej nie obchodzi. Ma pracę do wykonania. Est pogłaskała ptaka po głowie na podziękowanie i otworzyła portal do obozowiska Watahy Karmazynowej Nocy.
Niebiesko włosa plątała się po obozie, próbując być niezauważoną. Kiedy wreszcie zauważyła ognisko, przez jej ciało przepłynął dreszcz. Na głównym placu znajdowały się wilki, ale nie było nikogo z Watahy Karmazynowej Nocy. Najwyraźniej musiała teleportować się do złego obozu.
Od wstąpienia nowego Alphy Watahy Zachodu, klany rozdzieliły się na trzy w miarę bliskie siebie obozy. Z powodu bójek niektórych członków. Tylko NRS nie przejmowało się tym za bardzo, ale i tak jak już to znajdowali się na terenach WKJN, ze względu na to, że woleli znajdować się na jakiś czas w kontakcie Vipera.
Niebiesko włosa zaczęła biec ile sił w nogach i nim ktokolwiek zauważył, list, który dostała od Vipera, znalazł się w ogniu. Chciała biec dalej, ale wywaliła się o własne nogi, a raczej o pewien różowy ogon, który został chamsko podstawiony pod jej dolne kończyny.
- Wiesz... nie lubię kiedy ktoś wkrada się do mojego obozu. - Stwierdził kobiecy głos. Dziewczyna podniosła głowę i zobaczyła różową waderę. Est od razu skojarzyła dziewczynę. Była to Haylee, nowa Alpha.
- P-przepraszam... jestem nowym członkiem Watahy Karmazynowej Nocy... i... zgubiłam się troszeczkę.  - Skłamała, miejąc nadzieję, że nikt nie zauważy. Haylee machnęła łapą, niezadowolona.
- Znikaj, zanim się rozmyślę. Obóz karmazynowej położony jest na północy. Szybko go znajdziesz. - Odpowiedziała.  Est jeszcze raz przeprosiła i szybko uciekła, miejąc nadzieję, że nie wywołała żadnych podejrzeń.
Dzień się powoli kończył, a dziewczyna siedziała w swoim namiocie, który został dla niej przygotowany na zbliżającą się noc. Nie przepadała za swoją wilczą formą, więc postanowiła na jakiś czas pozostać w ludzkiej. Położyła się na posłaniu i patrzyła się w sufit. Powieki same zaczęły się jej zamykać, choć spała tyle godzin, wciąż czuła się sennie. Może nawet bardziej... a ta bluza... sama zachęcała ją do snu.
Kolejny koszmar. Krew, śmierć. Jej oddech przyśpieszył. Otworzyła oczy i złapała się za miejsce w którym znajduje się serce. Jej serce galopowało jak szalone, pot spływał jej po czole. Dziewczyna wyszła na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Wtedy zauważyła jasno brązową plamę, która poruszała się szybko pomiędzy drzewami i kierowała się prosto do składu z bronią. Bez namysłu ruszyła za nią by sprawdzić kto to jest. Gdy wreszcie znalazła się przy składzie broni, drzwi były otwarte. Niebiesko włosa zajrzała powoli do środka. Wszędzie roznosił się zapach prochu i drewna. Est rozejrzała się dokładnie, jednak nie widziała niczego.. interesującego.
- Czekaj... - Niebieskooka powiedziała sama do siebie. Wysiliła wzrok. Wtedy zauważyła... kolorowe jajko? Chciała pójść i to sprawdzić, lecz wtedy z cienia wyłoniła się zielona plama. Wyglądała jak zielona galareta. Przeraziło to dziewczynę. - Co to do zielonego pana jest? - spytała się sama siebie. Galareta wtedy zaczęła się przemieniać, a jej ciało zaczęło przypominać... człowieka. Chłopaka o czerwonych włosach i pięknych szmaragdowych oczach. Est nie mogła uwierzyć w to co właśnie zobaczyła. Zaczęła się cofać, by szybko wydać raport Alphie, lecz przez przypadek nadepnęła na gałązkę, która od razu zwróciła uwagę chłopaka. Nim zdążyła cokolwiek zrobić, on już był przed nią, złapał ją za rękę i ścisnął mocno.
- Co ty tu robisz? - jego oczy zaświeciły się na czerwono, a głos był chłodny. Est zadrżała, nie wiedziała czy potrafiła skłamać w takiej presji.
- J-ja... t-tylko wyszłam na spacer... - wykrztusiła wreszcie.
- Kłamiesz! - krzyknął i złapał ją za gardło. Ścisnął mocno jej szyję, odcinając ją tym dostępu do powietrza. Czuła jak się dusi. - Viper musiał się nie nabrać na moją przykrywkę, cóż. Nic nie szkodzi i tak już ukończyłem moją misję. - Ścisnął jej gardło mocniej. Starała się wyrwać, zdjąć jego ręce z jej szyi, lecz był o wiele silniejszy niż niebiesko włosa mogła sobie wyobrazić. Wszystko zaczęło się rozmazywać, dźwięki zaczęły cichnąć.
- Anubis... - zapłakała. Może jej ciało odporne było na wszelkie rany, lecz nie mogło uratować ją to przed śmiercią przez uduszenie. Wiedziała, że tym razem może naprawdę umrzeć. Czuła jak po jej policzkach spływają łzy, wszystkie wspomnienia przeleciały jej przed oczyma. Chciała jeszcze tyle zrobić, tyle zobaczyć... Być.
- Umieraj. - Uśmiechnął się. I jedyne co przeszło jej przez myśl to, że jeszcze nie pogodziła się z Sansem... osobie bliskiej jej sercu. Tak bardzo żałuje, że nie był on ostatnią osobą jaką zobaczyła.
- S-sans... - wyszeptała swoje ostatnie słowo. Jej ręce opadły bezwładnie.
Wrzask. Oślepiające światło. Uderzenia o ziemię. Ktoś ją wołał. Krzyczał jej imię.
- Est...? Est! Obudź się! - czuła jak coś mokrego spływa po jej twarzy. Deszcz? Pomyślała. - Pozostań zdeterminowana, proszę... - Znała ten głos... uwielbiała go, wręcz kochała, ale nie pamiętała do kogo należy... Czuła ciepło i kościste ramiona wokół swojej talii. Otworzyła mozolnie oczy. Przyjrzała się swojemu wybawcy. Był nim Sans.
- S-sans...? - spytała niepewnie. Nie wiedziała czy mogła uwierzyć swoim oczom, po tym co zobaczyła.
- Est?! - wykrzyczał uradowany i przytulił ją mocno.
- Uh... zaraz mnie udusisz. - Wykrztusiła, ledwo łapiąc powietrze.
- Przepraszam! - odsunął się od niej.
- Jak długo byłam nieprzytomna? - zapytała niespokojnie.
- Jakieś dwadzieścia minut... ty nawet nie wiesz jak się martwiłem. - Ich oczy się spotkały.
- N-naprawdę? - jej serce zabiło szybciej niż zwykle. Pokiwał głową. Ich twarze zbliżyły się do siebie niebezpiecznie. Est zamknęła oczy. Jej usta złączyły się z jego zębami w pocałunku. Niebiesko włosa nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Po kilku sekundach oddalili się od siebie. Patrzyli na siebie jeszcze chwilę po czym zerwali kontakt wzrokowy. Sans odchrząknął. Wstał bez słowa i oddalił się od niej. Est patrzyła na niego z niedowierzaniem. Przyłożyła dwa palce do ust, dotykając ich delikatnie. Jej twarz zaczęła przybierać kolory buraka.
- T-to był mój p-pierwszy... - powiedziała zmieszana, a w jej oczach zaczęły gromadzić się łzy.
- T-ty płaczesz?! - Sans zdziwił się. Podbiegł do niej. Jej łzy sprawiły, że jego dumna zmiękła. - No przepraszam, że ja nim musiałem być... - zaczął ocierać jej łzy, patrząc na nią zmartwionym wzrokiem.
- Nie... nie o to chodzi... - wydukała - jestem szczęśliwa... że przyszyłeś. - Coraz więcej palącej cieczy spływało po różowych policzkach dziewczyny. Szkielet przytulił ją i zaczął delikatnie gładzić jej włosy.
- Przepraszam, że wcześniej się nie pojawiłem. Kiedy zasnęłaś, próbowałem rozwiązać całą sprawę ze sztucznym Anubisem za ciebie. - Westchnął. - Ale nie byłem wystarczająco szybki.
- Skąd wiedziałeś o mojej misji? - spytała zdziwiona. Wkurzyło ją to, że nie potrafił jej nigdzie puścić samej lub zaufać jej, że poradzi sobie sama... No może tym razem miał rację, ale tylko tym razem.
- Kraska przyleciała do mnie i wręczyła list który przeznaczony był dla ciebie. Najwyraźniej nawet ona musiała się spodziewać, że coś takiego może się przydarzyć. - Szkielet wzruszył ramionami. Est chciała już coś powiedzieć, ale Sans jej przerwał. - Tak czy inaczej, udało mi się odkryć położenie Anubisa. Z samego rana powinniśmy powiadomić Alphę o całym zajściu, wracajmy do namiotu. - Chłopak podniósł dziewczynę w stylu panny młodej.
- Czekaj! Powinniśmy iść do Anubisa i zabrać go stamtąd, natychmiast. - Powiedziała niezadowolona i zaczęła się wyrywać, bez skutku.
- Słuchaj, ty prawie umarłaś. Powinnaś odpocząć, resztą zajmiemy się jutro.
- Nie! - wrzasnęła. - Masz nas tam natychmiast teleportować! - zaczęła uderzać go w klatkę piersiową.
- Nie bądź taka uparta! Poddaj się i daj rozwiązać to innym...
- Jeżeli natychmiast mnie tam teleportujesz to sama znajdę to miejsce i go uratuję. - Postanowiła. Sans westchnął boleśnie.
- Dobrze! Już to robię! Nie denerwuj się już tak...
Nim niebieskooka się rozejrzała, sceneria całkowicie się zmieniła. Zamiast nocnego nieba i gwiazd, otaczały ją tylko zimne ściany jaskiń, za jej zdziwieniem wszędzie wisiały pochodnie. Szybko wyrwała się z objęć Sansa i podbiegła przed siebie w poszukiwaniu Anubisa.
- Anu! - krzyknęła, jednak jedyne co usłyszała to echo własnego głosu. Zatrzymała się na rozwidleniu jaskiń. Do wyboru miała dwie drogi. - Anubisie! Tu Est! - powtórzyła.
- Est...? - usłyszała znajomy głos odbijający się od ścian głębokich podziemnych korytarzy. Lewo.
- Anu!
- Est..! - Dziewczyna biegła przez długie korytarze, prowadzona przez echo głosu Anubisa.
- Anu!
- Tu jestem, Est! - głos był naprawdę wyraźny. Dziewczyna widziała przed sobą wejście. Tak blisko...
Stanęła w miejscu. Przed jej oczami stanął rudo brązowy wilk o pięknych zielono złotych oczach. Wiedziała kim jest. Zaczęła powoli kierować się w jego stronę.
- Anu..! Wszędzie cię szukaliśmy...
- Nie! Nie zbliżaj się. - Krzyknął basior. Dziewczyna odskoczyła przestraszona. - Może nie widzisz tego, ale moją osobę otacza bariera, jeżeli ją przekroczysz to nie będziesz mogła już z niej wyjść. - Ostrzegł ją.
Niestety po wielu godzinach rozmyślań i prób nie udało się wydostać wilka z pułapki. Zawiedziona Est wróciła do obozu i złożyła raport Viperowi, który był szczęśliwy z odnalezienia jego brata. Wszystkie podejrzane rzeczy w magazynie z bronią zostały wyniesione i dokładnie przebadane. Okazały się bombami, które miały pozbawić broni wilki dzięki czemu Mroku mogłaby szybciej przejąć nad nimi kontrolę. Z wywiadu z Anubisem, wyszło na jaw, że ślady pogryzień pozostawione na ciele jego klona było ostrzeżeniem Anubisa, że wśród szeregów znajduje się podróbka. Dziwnym napojem okazała się mikstura nasenna, która miała uspać czujność strażników by klon z łatwością mógł wykonać swoją pracę do końca. Est i Sans wrócili do NRS w pewnej pilnej sprawie. Choć nie każdemu pasowało owe zakończenie, to było ono jedynym w jakim mogła zakończyć się ta przygoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits