25 marca 2017

Walka z Myghtil, bo mu Zdrajca bossy podpierdala (Od Darknessa)

 To już zaczyna być nudne. Naprawdę nudne i naprawdę złe. Zataczanie się, potem znowu wstajesz, idziesz, upadasz. Jakby miało to jakiś sens, którego próbowałem się doszukać. Teraz pytanie - o czym ja pier*olę? 
 Wstałem i potem powtórzył się wymieniony wyżej cykl. Było chlać? Było! Przynajmniej jakoś mogłem się zabawić. Oderwanie się od rzeczywistości było najlepsze, co mogłem obecnie zrobić. Przynajmniej w tej chwili. 
 Chęci popełnienia czegoś idiotycznego - 50%. Samobójstwo - 100%. Szkoda tylko, że przez tą zjebaną klątwę byłem w czarnej dupie. Niemożliwie seksowna kelnerka podeszła do mnie i pomogła mi wstać na nogi. Uśmiechnęła się w moją stronę szeroko i po chwili wylądowałem na bruku karczmy. Zajebiście. 
 Nawet nie chciała napiwka. Może to i lepiej dla mojego  portfela. Kuźwa, ale żeby tak na zbity ryj wywalić? Jeszcze tą sukę załatwię. 
 Po chwili stanąłem dumnie na czterech łapach, lekko się chwiejąc. Duża dawka alkoholu jednak nie poprawiała mojego samopoczucia, a wręcz pogarszała mój stan fizyczny. Postanowiłem więc przejść się chociaż trochę, aby pozbierać zagubione myśli. 
 Świeże powietrze mogło jednak sprzyjać tylko żywym. My, umarlacy nadal stawiający łapy na tej cholernej planecie, mieliśmy najgorzej. Chcemy śmierci i tylko w niej widzimy ulgę. A jak nie my, to inni. I tak to się zaczyna. Błędne koło seryjnych morderców. 
 Nagle coś, albo ktoś, przerwał moje rozmyślania. Poderwałem się nagle i warknąłem ostrzegawczo. Widocznie nieznajomy nie był do mnie przyjaźnie nastawiony. Chyba naruszyłem jego tereny. 
 - Ej! Stary! - warknął nagle jakiś wilk. - Tak, ty! To moje teretorium!
- Wilkobójcą jestem. Jak śmiesz tak się do mnie odzywać? Jeżeli posiadasz duszę, jesteś mój, a wszystko co twoje, jest i moje. 
 Basior zaśmiał się i wyszedł z ukrycia. O dziwo - miał przyjazny uśmiech na mordzie. 
 - Spokojnie, żartowałem. 
 Prychnąłem. Jakoś szczególnie mi do śmiechu nie było. Uderzyłem z całej siły nieznajomego, a ten zachwiał się na łapach i upadł. Spojrzał w górę. Chmury, wcześniej przysłaniające księżyc, ustąpiły miejsce gwiazdom. Wilk zaczął się tarzać tak, jakby go coś bolało, i w dodatku wyć z bólu. Zmieniał się. Nie mając nic innego do roboty, zaatakowałem go z całej siły, ogryzając łeb, zanim całkowicie zdążył zmienić pancerz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits