14 marca 2017

Od Mercury C.D Percy


- Mam nadzieję, że wróci. - powiedziała smętnie. - Będę czuła się winna, jeżeli coś sobie przeze mnie zrobi.
- Na pewno wróci. - Percy uśmiechnął się lekko.
Mercury kucnęła i chwyciła jedną z gałązek. Narysowała w ziemi coś podobnego do wskazówek zegara i wstała. Viper spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.
- No co? Dałam upust mojej wyobraźni. - wzięła oddech. - Ma niezwykłe skrzydła. - cicho dodała i obróciła głowę na niebo. - Dodatkowo, gdy Fire wróci, pozna po zapachu, kiedy tu byliśmy.
- Co to przedstawia? - spytał chłopak, pochylając się nad piaskiem.
- Nie wiem.
Mercury założyła kosmyk włosów za ucho i obróciła się w kierunku lasu.
- Chodźmy tam. - powiedziała beznamiętnym głosem i lekko ignorując chłopaka, zanurzyła się w ciemności lasu.
Dziewczyna odwróciła się po paru krokach, jednak nie zauważyła Vipera. Skamieniała Mercury powróciła wzrokiem w puszczę. Nagle poczuła niezwykle silną chęć ucieczki. Cofnęła się parę kroków i krzyknęła niemo. Potknęła się o duży korzeń i upadła. Rozejrzała się gwałtownie i równie szybko wstała, przy okazji otrzepując się z ziemi. Poczuła na skórze krople jakiejś substancji. Dobrze wiedziała, że nie jest to deszcz. Powoli podniosła głowę do góry. Na gałęzi nad rudowłosą leżała kobieta zakryta czerwonym „płaszczem”. Deirdre przełknęła ślinę i zrobiła kolejny krok do tyłu, natrafiając na coś dziwnie miękkiego. Odwróciła się, trzęsąc. Za nią pojawiło się rozległe pole, na którym znajdowało się mnóstwo trupów. Usłyszała trzask gałęzi i głośno krzyknęła. Martwa osoba znajdowała się teraz dokładnie za nią i wpatrywała się w jej głowę. Kobieta chwyciła za włosy Mercury i pociągnęła ją w dół.
- Pomóż nam, a my pomożemy ci. - syknęła, pochylając się na przerażoną dziewczyną.
Chesterfield zamknęła oczy, czując zimny oddech martwej przy swoich ustach.
- Ty nie żyjesz, jesteś iluzją. - powiedziała nastolatka, nie przestając się trząść.
- Mylisz się. - krzyknęła kobieta, odrzucając rudowłosą na grupę innych ciał.
Mercury otworzyła ponownie oczy i wrzasnęła. Znajdowała się na piasku, rysując skomplikowane linie, niemające ze sobą żadnego powiązania. Rzuciła patyk i gwałtownie wstała. Znowu zaczęła się trząść i panicznie oglądać wokoło. Po chwili natrafiła wzrokiem na Percy'ego. Podbiegła do niego, lecz po chwili widząc jego twarz, zamarła. Puste, martwe tęczówki. Dziewczyna krzyknęła i skuliła się przy najbliższym drzewie. Przetarła oczy i spojrzała pusto przed siebie. Widziała kolorowe światła, a zaraz potem pomieszczenie. Wzięła głęboki wdech i po raz wtóry wyraziła emocje wrzaskiem, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Krew, ciała... Muszę pomóc... Polana, trupy. - mruknęła półprzytomnie, próbując wstać. - Muszę wyjść. - warknęła.
- Nie możesz wyjść, nie teraz. Dopiero co zemdlałaś. - odpowiedział Percy.
- Nie zemdlałam, to nie była iluzja. - powiedziała, łkając. - To nie była iluzja. - powtórzyła, nie powstrzymując spływających łez.

< Boże co tu się narobiłooo xdd, nie ogarniam co piszę :D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits